wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział V

Od dziś postanowiłam dodawać pod rozdziałem zdjęcia. Od razu mówię, że na tych zdjęciach nie będzie moich postaci tylko po prostu takie jakie będą na odpowiadającym mi zdjęciu. A i jeszcze dwie ważne rzecz zmieniam zdjęcie głównej bohaterki oraz trochę jej opis oraz są 4 nowe postacie w zakładce bohaterowie. Mam nadzieje, że wam się spodobają.


P: Tak ale trzeba będzie poczekać 10 minut

Lo: Dobrze poczekam po to tu przyjechałam.
Opowiedziałam chłopakom w skrócie o czym rozmawialiśmy. Usiadłam na krzesło i zaczęłam czekać.
Gdy tak siedziałam w poczekalni zobaczyłam rodziców Luki i Nicol. Podeszłam do nich. Zapytałam czy nie wiedza co się dzieje z moimi znajomymi a ich dziećmi. Okazało się, że jakimś cudem przeżyli. Ale nie wszyscy. Nicol, Ala i  Luka żyją ale są w bardzo krytycznym stanie. Z jednego powodu się cieszyłam a z drugiego czułam jak łzy napływają mi do oczu. Lecz czułam, ze to jeszcze nie koniec złych wiadomości. Usłyszałam jak pielęgniarka woła nas widziałam, że w ręku trzyma jakąś kartkę. Szybko do niej podeszliśmy. Powiedziała, że na razie tyle może dla nas zrobić i dała mi ta kartkę. Gdy zaczęłam czytać czułam na sobie 3 pary oczu. Więc zaczęłam czytać od początku i na głos. Tłumacząc na angielski.

  Przykro mi ale w naszym szpitalu nie ma Stefana Spitzera ani Margaret Styles. Z tego co wiemy poszkodowani byli przesyłani jeszcze do tego szpitala. Jeżeli tam nie będzie żadnych informacji na temat państwa krewnych to trzeba pojechać do prosektorium w Hamburgu.
                                                                                                                                       
                                                                                   Z poważaniem Dyrektor szpitala Charité

Tak jak mi się wydawało złych wiadomości na dzisiaj nie koniec. Chciałam wracać do hotelu nie miałam już siły funkcjonować. Najchętniej teraz położyła bym się na środku ulicy i czekała aż jakiś samochód mnie przejedzie. Ale wiedziałam, że nie mogę się poddać muszę teraz żyć dla Nicol Ali i Luki. No i oczywiście dla taty mamy Margaret Niall'a i Harr'ego. Poprosiłam chłopaków żebyśmy na dziś wrócili już do hotelu. Od razu się zgodzili też byli wykończeni. Postanowiliśmy, że jutro pojedziemy we wskazane miejsca. Wypoczęci i ze świeżymi mózgami. Wróciliśmy do hotelu poszliśmy coś zjeść. Oczywiście jak zwykle nasz głodomorek Niall zjadł jak za pięciu. No ale co na to poradzić jak on jest cały czas głodny i potrafiłby zjeść konia z kopytami. Po zjedzonym osiłku ustaliliśmy, że jutro spotykamy się o 10 koło rejestracji i jedziemy na dalsze poszukiwanie krewnych. Rozeszliśmy się do naszych pokoi. Dopiero teraz zauważyłam jaki piękny mamy pokój z Niall'em. Skontaktowaliśmy się z resztą w Londynie. Bo Niall obiecał im, że codziennie będziemy do nich dzwonić. Żadne z nich nie odbierało telefonu. Więc postanowiliśmy zobaczyć czy są na Skyp'ie
Byli zadzwoniliśmy do nich. Odebrali mieli dziwne miny. Okazało się, że dzwonili do nich z Charité. Jest tam Margaret. Ucieszyłam się. Lecz widząc ich miny cały czas się niepokoiłam. Powiedzieli, że mój tata też tam był. Długo walczyli o jego życie ale był tak zmasakrowany, że im się nie udało i teraz jest w prosektorium. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam tylko ból i łzy lecące po moich policzkach. Niall mnie mocno przytulił. Po chwil postanowiłam pójść do Harr'ego i Liam'a powiadomić ich o nowych wiadomościach. Chłopak kazał mi zostać w pokoju i powiedział, że sam pójdzie i im powie. Ale ja jestem uparta i mówiłam, że idę z nim i koniec kropka. Po jakiś 10 minutach się zgodził. Udaliśmy się do chłopaków. Próbowałam im wszystko powiedzieć ale jakoś mi nie wychodziło więc mój kochany Niallerek powiedział za mnie. Widziałam, że Hazza był w jakimś stopniu szczęśliwy ale też smutny. Podszedł i mnie przytulił. Jak prawdziwy brat. Niall jak zwykle chciał rozładować atmosferę i powiedział "Jestem zazdrosny". Harry na to i dobrze. W tej chwili zaczął dzwonić mój telefon. Nawet zapomniałam, że mam go w kieszeni. Dzwonił Zayn. Zaskoczył mnie ten telefon ale odebrałam. Powiedział, że przed chwilą dostali telefon z policji w sprawie Michaela i Bianci. Ponoć jest jakiś świadek, który składa zeznania na ich korzyść. Proszą aby znów się u nich pojawiła jak najszybciej. Podali nam nawet numer do policjanta prowadzącego ta sprawę. Mam do niego zadzwonić. Zastanawiałam się kto może być taki głupi i składać takie zeznania. A ludzie się dziwią jak policja może wypuszczają  z więzienia winnych. Normalnie jeżeli nic na nich nie mają a tacy idioci złożą fałszywe zeznanie to policja nie ma wyjścia i wypuszcza winnego. Ale co na to może biedna policja. Prawdziwi świadkowie są zastraszani a fałszywi składają zeznania. Byłam mocno wkurzona nawet zapomniałam, że nie rozłączyłam połączenia i Zayn cały czas mówił do słuchawki "Halo Lola. Jesteś tam". Powiedziałam mu, że muszę kończyć i się rozłączyłam. Byłam na maksa wkurwiona. Rzuciłam telefonem o ścianę. Rozsypał się w drobny mak. Chłopcy patrzeli na mnie z przerażeniem w oczach.
Lo: Już lepiej
N: Co się stało??
H: No właśnie. Jak my mamy się teraz z tobą komunikować.
Lo: Nie wiem. Na policji w Londynie pojawił się jakiś świadek, który złożył zeznania na korzyść Michaela i Bianci.
Li: CO. Kto był tym pomysłowym dobrodziejem. Kurwa.!!!
Lo: Liam spokojnie złość tu nic nie da.
N: Tak to czemu przed chwilą roztrzaskałaś telefon o ścianę.
Lo: Ze złości.
Li: No właśnie a mi każesz być spokojnym.
Lo: Ale teraz widzę tego złe strony. Jak teraz mam się niby skontaktować z po- nie zdążyłam skończyć bo w ręku już miałam telefon Niall'a.
N: Nie ma za co.
Lo: Dziękuje Kochanie. Słuchajcie kto idzie ze mną jutro kupić nowy telefon.
Niall zaczął krzyczeć na cały pokój "JA"
Lo: OK OK. Harry, Liam pojedziecie jutro do Margaret i zobaczycie co u niej. A i przeprosicie za to, że mnie nie ma. Oczywiście  ode mnie i Niall'a . Zgadzacie się.
H: No jasne siostrzyczko.
Li: Tak jest kapitanie.
Lo: Oj Liam przestań się wygłupiać.
Li: Dobrze.  Dziękuje Lola.
Lo: Za co? Przecież nic dla ciebie nie zrobiłam.
Li: Jak to nie. Zabrałaś mnie na wycieczkę. Dzięki tobie ujrzałem znowu miłość mojego życia. A i uratowałaś mnie od pójścia na policje.
Lo: Co???
Li: No jak bym teraz był w Londynie to pewnie po tym telefonie z policji poszedłbym na komisariat i zrobił wielką zadymę i by mnie jeszcze w pierdlu zamknęli. Już widzę te okładki gazet " Liam Payne siedzi w areszcie. Co zrobił ten młody gwiazdor?? "
Lo: Liam nie o to mi chodziło??
Li: Nie a o co??
H: I to ty jesteś Dadd'ym zespołu. Jak nawet takiej prościzny nie rozumiesz.
N: Harry do rzeczy jakiej miłości twojego życia?? Jak możemy wiedzieć.
H: Niall jakie jak możemy wiedzieć. My to musimy wiedzieć i już.
Lo: Ej chłopaki jak dacie dojść do głosu Liam'owi to nam na pewno powie. Nie Li.
Li: No pewnie.
Chwila ciszy widziałam, że Niall chce coś powiedzieć ale położyłam mu palec na ustach. A ten jak nigdy dotąd to zrozumiał. Wreszcie Liam zaczął mówić.
Li: Więc chodzi o dziewczynę ...
H: No to już wiemy. Raczej nie o chłopaka.
Lo: Harry zamknij się. Li mów dalej.
Li: Nazywa się Ala Szulc. Spodobała mi się już na twojej imprezie Lola.
Lo: Czemu od razu nie powiedziałeś. Dałabym ci ją na parę godzin. Nie jest moją własnością.
Li: Śmieszne to takie.
Lo: Liam nie. Czemu mi od razu nie powiedziałeś. Przecież wiesz, że mi można zaufać.
Li: No tak ale jestem głupi. No i bałem się zaufać.
Lo: Ale czemu. Daniell potrafiłeś zaufać.
Li: Ale nie wiecie czemu z nią zerwałem.
Lo: No tak. Ale musiałeś mieć poważny powód, żeby to zrobić.
H: Nam możesz powiedzieć. Pamiętaj jesteś w gronie przyjaciół.
N: No właśnie. My za tobą to byśmy w ogień wskoczyli.
Lo: Ej nie naciskajcie na niego. Jak nie chce to nie musi mówić. To jest życie Liam'a i tylko jego. Pamiętajcie on wam się do spraw osobistych nie miesza.
Li: Dzieki Lola ale chyba najwyższy czas o tym komuś powiedzieć. Bo już nie mam siły tego ukrywać.
Lo: Liam ale pamiętaj to tylko twoja decyzja.
Li: Tak wiem.
Lo: I nie słuchaj tych idiotów. To jest tylko twoje życie. I to ty decydujesz co w nim będziesz zrobić a co nie.
N, H : No wiesz co tak nas obrażać.
Lo: Ok . To my z Liam'em idziemy na spacer a wy tu siedzie i się na mnie obrażajcie.
N, H: Nie ma problemu.
Lo: Liam idziesz??
Li: No pewnie jakbym mógł przegapić spacer z taką ślicznotką.
Lo: Oj Liam jak ty mnie dziś komplementujesz. Dziękuje Ci za to. To chodź tylko jeszcze pójdziemy do mnie do pokoju i się przebiorę.-Widziałam, zazdrość i złość na twarzy Niall'a. Ale to ja mu się kazałam obrażać na mnie  nie więc niech teraz tylko zazdrości Liam'owi.
Weszliśmy do mnie do pokoju od razu poszłam do walizki poszukać jakiś ubrań bo jeszcze  nie zdążyłam się rozpakować. Gdy tak szukałam ciuchów. Do pokoju wleciał Niall zaczął mnie przepraszać. Wręcz błagać o wybaczenie. Widziałam, że Li się z niego śmieje więc poszłam jego śladami i też się zaczęłam śmiać. Wręcz tarzać  się po ziemi ze śmiechu. Nagle poczułam jak zaczynam się unosić coraz wyżej podłogi. Wtedy dopiero zorientowałam się, że mam zamknięte oczy. Otworzyłam lekko jedno oko. Zobaczyłam Niall'a Trzymał mnie na rękach i patrzał na moją przerażoną minę ze śmiechem. Zaczął się ze mną przemieszczać po pokoju.
Lo: Niall Kochanie czy mógłbyś mnie łaskawie puścić.- Nic nie mówił. Zaczęłam mówić głośniej
"Niall do cholery jasnej puść mnie."- Spojrzałam na Liam'a miał ze mnie niezły ubaw. Zaczęłam krzyczeć. "Niall Kurwa puść mnie."
Doszliśmy do łóżka teraz się łaskawie się odezwał waćpan.
N: Jesteś pewna.
Lo: Tak Niall jestem pewna.
Wziął swoje ręce ze mną bardziej nad łóżko i mnie puścił.
Lo: Niall powaliło cię kurwa.
N: Kazałaś puścić. Więc Cie puściłem.
Lo: Ale nie miałeś zrobić tego tak dosłownie.
N: Ciesz się, że puściłem cie na łóżko a nie na podłogę.
Lo: No jeszcze tego brakowało. A zresztą nie zrzuciłbyś swojej myszki  na podłogę.
N: A chcesz się przekonać.
Lo: No jakoś nie.
N: Ale jesteś tego w 100% pewna.
Lo: Tak
N: A w 200%
Lo: Też.
N: No dobra na 1000000% jesteś pewna
Lo: Niall jestem pewna nawet na 10000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000%
N: Ale tak na pewno na pewno.
Lo: Tak.
N: Ale jesteś tego pewna tak na pewno na pewno na pewno na pewno na...- nie dałam mu dokończyć i tylko powiedziałam:
Lo: Całe życie z wariatami.
Teraz Liam już nie mógł powstrzymać śmiechu i wybuchł śmiechem na cały pokój ja do niego dołączyłam a dopiero po chwili Niall. Śmialiśmy się tak dobre 10 minut.
Lo: Już się na mnie nie obrażasz.
N: No jak bym mógł się obrażać na moją piękną księżniczkę. Lolitę Horan.
Lo: Ty Horan nie za daleko się posuwasz.
N: A co źle powiedziałem.
Lo: No nie wiem może po pierwsze nie jestem księżniczką. Po drugie na nazwisko mam jeszcze z tego co dobrze pamiętam to Spitzer a nie Horan. A i jeszcze po trzecie nie jestem piękna.
Teraz do naszej mądrej rozmowy wtrącił się Liam.
Li: Że co ????  Ja mam chyba jakieś przesłyszenia.
Lo: Nie bardzo dobrze słyszysz nie jestem piękna.
Li: Niall ty ją słyszysz??
N: Tak i nie wiem co powiedzieć. Bo to najpiękniejsza dziewczyna na całym świecie.
Lo: Ej Horan, Payne nie macie ciekawszych tematów.
N, Li: No jakoś nie.
Lo: Boże czemu zsyłasz na mnie takich kretynów.
N: Li słyszałeś ją ona nas obraża. Należy jej się nauczka nie??
Li: No pewnie.
N: Myślisz o tym samym co ja?
Li: Jeśli ty myślisz o tym co ja myślę.
Razem wykrzyczeli BASEN!!!!
Lo: Ej chłopaki nie bo się na was obrażę.
Li: No i co bez nas sobie nie dasz tu rady.
Lo: Jesteś tego taki pewny Payne??
Li: No tak. A co dasz sobie sama rade w takim dużym mieście.
Lo: Geniuszu ja tu się wychowałam i przeżyłam świetne 5 lat życia.
Li: Niall mamy problem wychodzi na to, że to my sobie tu bez niej nie poradzimy. Może wymyślimy jakąś inną karę.
N: Wiesz co Li jak nigdy ale się z tobą zgadzam.
Li: Oooo. Nie trzeba było aż tak poważnie. Ale Dziękuje.
N: Nie ma za co milordzie.
Lo: Czy już łaskawie możecie skończyć te dziecinadę.
Li: Oczywiście wasz królewska mość.
N: Tak jest mości pani.
Lo: Nie no ja zaraz nie wytrzymam i was uduszę.
N: Ej Lola spokojnie. Złość piękności szkodzi.
Lo: Niall zaraz ta złość to tobie zaszkodzi a nie mi.
N: Ok Ok już się zamykam po co te groźby w moim kierunku.
Lo: Przepraszam ale dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że straciłam ojca. Nie no moje życie jest popierdolone 11 lat temu straciłam moją ukochaną mamę. Teraz tatę. Mówią, że po każdej burzy wychodzi słońce. Ale ja jakoś tego słońca nie widzę.
Li: Lola a może to my jesteśmy twoim słońcem.
Lo: Ale, że kto???
Li: No jak to kto?? No dziewczyno my czyli One Direction. Ale nie zapominaj też o Margaret. Pamiętaj o tym, że masz nas i nigdy Cię nie zostawimy.
Lo: Obiecujecie ????
Li: No jasne. To znaczy ja tak ale nie wiem jak reszta.- spojrzał się dziwnie na Niall'a
N: Ej wątpisz we mnie. Pamiętaj Myszko nigdy Cię nie zostawię choćby nie wiem co się działo np. Waliło, paliło, topiło ja zawsze będę przy tobie. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi.
Lo: Niall może lepiej niech się  nie wali, pali i topi co. Ja już i tak dużo w swoim życiu przeszłam.
N: Wiesz co może masz racje. Sam chciałbym jeszcze trochę pożyć. No i oczywiście ożenić się i mieć 5 dzieci.
Lo: Niall aż 5.
N: No pewnie a może, żeby było parzyście to 6.
Lo: 6 małych Horanków. :/
N: No. Patrz jakie będziesz miała słodkie życie ze mną. Ja będę jeździł w trasy, zarabiał pieniądze ty nie będziesz musiała robić nic tylko wychowywać dzieci. Czasami będę Cię brał ze mną w trasę. A dzieci zostaną z opiekunka.- przerwałam mu.
Lo: Niall ja nie wytrzymam z 6 małymi Horankami w domu. To tak jakbym miała ciebie razy 6. Jak byś był razy 6 to ja już bym chyba u wariatów była i gadała od rzeczy.
N: Lola ale nie panikuj będzie dobrze.
Li: Dobra Niall kiedy indziej opowiesz Loli jak chcesz, żeby wyglądała twoja przyszłość. Teraz idziemy na spacer. Bo nasza Lola musi się przewietrzyć bo widzę, że jest zszokowana wizją 6 małych Horanków na co dzień a 7 dużego od święta.
Lo: Wiesz co Li masz racje. Ja sobie tego po prostu teraz nie wyobrażam. Ale za kilka miesięcy na pewno się przyzwyczaję do tego, że będę miała w domu 6 twoich podobizn, które będą w kółko głodne tak jak ty. Wiesz ile będziesz musiał wydawać kasy na jedzenie. Coś około 20 tysięcy funtów.
N: Rocznie?
Lo: Nie miesięcznie.
N: A to może parka mi wystarczy.
Li: Wiesz co Niall to ty się nad tym zastanów a ja z Lolą pójdę na spacer.
N: Nie ja idę z wami bo na świeżym  powietrzu się lepiej myśli.
Li: No ok ale nie zszokuj nam tu bardziej Loli bo jeszcze będziemy musieli ją nieść do domu i wtedy będą ładne nagłówki gazet " Siostra Harr'ego Styles'a pijana Liam Payn i Niall Horan niosą ją do hotelu" tego chyba nie chcesz nie?- bo jeszcze nie wyszło na jaw, że jestem dziewczyną Niall'a. Nie zdążył tego powiedzieć przez Michaela.
N: No pewnie. Nigdy nie pozwolę prasie napisać nic złego na temat mojej gwiazdki.
Lo: Niall co ty mnie tak od kilku godzin komplementujesz.
N: A co nie mogę powiedzieć kilku miłych słów mojej ukochanej.
Li: Dobra gołąbeczki to idziecie na ten spacer czy nie?
Lo: No idziemy.
N: To chodźmy.
Lo: Ej ja się muszę przebrać bo ktoś mi kilka godzin temu nie dał i rzucał mną. Dajcie mi 10 minut.
Li: Ach te kobiety.
Lo: Payne nie narzekaj gdyby nie my to wy byście na tym świecie nie istnieli.
Li: Co?? Dali byśmy rade bez was żyć.
N: No właśnie.
Lo: Tak to zakładamy się kto dłużej bez kogo wytrzyma. Ja bez Niall'a czy raczej Niall beze mnie.
Li: A ja to co.
Lo: Ty masz zakaz chodzenia do Ali zobaczymy ile wytrzymasz.
Li: Ok.
Lo: Dobra a co z tym spacerem idziemy na niego czy nie??
Li: No pewnie zakład jest od jutra od 10. Zgoda??
Lo: Ok mi pasuje.
N: No dobra. Jak zakład to zakład. Tylko przygotuj się Myszko na przegraną.
Lo: Hahahaha kto tu przegra jedynie wy się powinniście przygotować na porażkę.
Poszłam poszukać jakiś ciuchów. Spojrzałam na zegarek była 23. Idealna pora na spacer z 2 idiotów. Ale no niech będzie. Ubrałam się w to. Poprawiłam lekko makijaż i byłam gotowa.
Li: Jak wychodzisz z nami to mogłaś się chociaż jakoś ubrać a nie dresy bluza.
Lo: Oj Liam - nie zdążyłam dokończyć bo Niall powiedział
N: Liam zamknij się to jest w końcu ciało i życie Loli więc może z nim robić co chce a tym bardziej nosić co chce. Lola nie przejmuj się nim on po prostu zazdrości mi tak ZAJEBISTEJ(z naciskiem na zajebistej) dziewczyny.
Lo: Dziękuje Niall ale nie musiałeś. Patrz teraz przez ciebie Daddy płacze. Oj Liamku nie płacz jak Ala się wybudzi to Ci na pewno życie osłodzi.
Li: Wiesz co Lola bardzo śmieszne. Zobaczysz ty się jeszcze doigrasz młoda a i ty też Horan. Dobra idziemy na ten spacer.
Lo, N: No już spokojnie wychodź będziemy się kierować za tobą Daddy.
Li: Hahaha.
Lo: A zresztą nie jestem młoda. Za dwa tygodnie będę mieć 17 lat. A ty 19. Staruchu.
Li: Tak ale ty zawsze będziesz młodsza ode mnie i to mi daje satysfakcje. Bo już wiem jak na ciebie mówić żeby Cię wkurzyć.
Lo: To idziemy czy nie??
N: No pewnie tylko Payne się teraz leniwi.
Li: No. A może weźmiemy jeszcze Harr'ego.
Lo: No pewnie. To ja po niego pójdę a wy idźcie i czekajcie na nas przy wyjściu.
N, Li: Ok.
Chłopacy poszli do windy a ja poszłam do pokoju gdzie był Harry. Zapukałam. Po chwili otworzył mi cały zapłakany Harry.
Lo: Ej co się stało.
H: Nic.
Lo: To czemu płakałeś.
H: Bo mi się nudziło.
Lo: No dobra a tak na serio??
H: Bo wszyscy mnie zostawiliście i poszliście sobie.
Lo: No to teraz jest czas na rekompensatę. Idziesz z nami na spacer.
H: To wy jeszcze nie poszliście???
Lo: No nie bo jakoś tak nam czas zleciał na gadaniu. To idziesz czy nie??
H: No pewnie daj mi 5 minut.
Lo: Ok to poczekać na ciebie tu czy na dole przy wyjściu.
H: Jak możesz to tu.
Lo: No ok to poczekam tu tylko już nie płacz, że Cię zostawiliśmy.
H: Ok to ja zaraz wracam.
Lo: Tylko się pośpiesz. Bo nie wiem co wymyślą te dwa geniusze na dole.
Nie było go jakieś 3 minuty. Nagle pojawił się i stwierdził, że jest gotowy.
Lo: To dobrze idziemy.
H: No jasne.
Kierowaliśmy się do windy gdy Harry zaczął mówić.
H: Wiesz co Lola nie płakałem z powodu tego, że mnie zostawiliście.
Lo: Wiem.
H; Tak a skąd??
Lo: Bo ty nigdy nie płaczesz jak ktoś Cię zostawia tylko wtedy się obrażasz i do nikogo nie odzywasz.
H: No tak. Chcesz znać prawdziwy powód.
Lo: No pewnie.
H: Dzwoniła do mnie twoja babcia.
Lo: Co tak nagle po 11 latach sobie o mnie przypomniała.
H: No. Ale do rzeczy. Powiedziała, że teraz to ona się tobą będzie zajmować i masz się u niej zjawić jutro o 10.
Lo: CO??? Kurwa Harry ty sobie teraz żartujesz. Nie??
H: Lola przykro mi ale nie.
Lo: Ja pierdole.
Lo: A jak nie chce, żeby mnie wychowywała. Przecież to wy się mną teraz zajmujecie. A zresztą każdy sąd będzie się jej pytał gdzie była przez 11 lat mojego życia. Ja nawet nie wiem jak ona wygląda.
H: Tylko jest mały problem. Bo to ona jest tak naprawdę twoją rodziną.
Lo: Ej mój ojciec pisał testament miesiąc temu. I w nim pewnie napisał kto ma się mną zająć.
H: Jest jeszcze mała możliwość. Musisz się teraz udać do prawnika ojca. On Ci na pewno wszystko wytłumaczy.
Rozmawialiśmy tak do czasu dojścia do chłopaków. Byli bardzo ciekawi o czym tak rozmawialiśmy ale obiecałam sobie, że na razie wiem o tym tylko ja i Harry i tak ma zostać. Jak wyszliśmy oczywiście Ci idioci zaczęli się wygłupiać biegać, skakać. Niall nosił na baranach Liama potem na odwrót Liam nosił Niall'a. A my z Harry szliśmy i śmialiśmy się z nich. Powiem, że nawet na chwile zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach. Ale to nie trwało długo bo nagle mnie oświeciło, że nie zadzwoniłam do tego policjanta co prowadzi sprawę Michaela i Bianci. Zaczęłam się denerwować. Postanowiłam, że jutro jak tylko wstanę od razu do niego zadzwonię. Z zamyślenia wyrwał mnie Niall, który uznał, że jest głodny.
Lo: Niall jadłeś 40 minut temu.
N: No właśnie aż 40 minut temu.
Lo: No dobrze to wracajmy. Zjesz coś u nas w pokoju. Mamy tam jeszcze jakieś żelki.
N: Jej Lola jesteś BOSKA. - Wziął mnie na ręce i zaczął biec tak ze mną do hotelu.
Lo: Niall czy mógłbyś mnie postawić na ziemi. Umiem chodzić. Nauczyłam się jak byłam mała.
N: Nie. Bo jak będę z tobą biegł to szybciej będziemy na miejscu.
Lo: No dobra nich Ci będzie.
Po jakiś 10 minutach byliśmy pod hotelem.
Lo: Dobra Niall teraz możesz mnie puścić.
N: Nie bo jeszcze nie jesteśmy w pokoju.
Lo: Niall wiesz, że postanowiłam pojutrze wrócić do Londynu.
N: Czemu??
Lo: Bo muszę porozmawiać z tym policjantem.
N: Ale wrócisz tu jeszcze??
Lo: Niall nie wiem bo jest jeszcze jedna sprawa.
N: Jaka??
Obiecałam sobie, ze na razie nikomu o tym nie powiem ale nie mogę okłamywać Niall'a. W końcu jest moim chłopakiem i powinnam mu ufać. A i tak już go okłamuje w sprawie Michaela i Bianci bo nic mu nie powiedziałam o ich pochodzeniu.
N: Myszko co się stało??
Lo: Niall moja babcia, która nie interesowała się mną 11 lat chce się teraz mną zająć po śmierci taty.
N: CO???
Lo: No i muszę porozmawiać z prawnikiem ojca bo z tego co dobrze pamiętam to mój tatuś miesiąc temu pisał testament. Więc musiał w nim umieścić kto ma się mną zająć po jego śmierci. I jestem pewna, że tą osobą nie jest moja babcia. Bo nigdy się ze sobą nie zgadzali. Ona nigdy nie polubiła ajca oskarżała do nawet o śmierć mamy. Chociaż to był wypadek.
N: Przykro mi Lola jak mogę ci pomóc.
Lo: Pojedziesz ze mną jutro do mojego starego domu. Z tego co ojciec mi mówił to go nie sprzedał. Mam do niego nawet klucze. Wzięłam je bo pomyślałam, że byśmy mogli spać w moim domu a nie w hotelu. Ale się przeliczyłam. Bo nie wiem czy będę umiała do niego teraz wejść. Mam tam bardzo dużo wspomnień związanych z mamą i jeszcze więcej z tatą.
N: Skarbie no pewnie, że pojadę. Dla ciebie zrobię wszystko. I rozumiem mi też by było ciężko.
Lo: Dziękuje jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.
Akurat doszliśmy do naszego pokoju. Drzwi były na oścież otwarte.
Lo: Niall miałeś zamknąć pokój.
N: Zamknąłem. Możesz zapytać Liam'a. Jeszcze sam sprawdzał czy na pewno dobrze zamknąłem.
Lo: To mieliśmy włamanie. Chodź zgłosimy to w recepcji.
N: OK.
Kierowaliśmy się do windy. Wtedy pojawili się chłopacy pytali gdzie idziemy. Powiedziałam, że zgłosić na recepcji włamanie do pokoju. Spojrzeli na nas jak na kretynów.
Lo: Ej lepiej idźcie sprawdzić czy u was wszystko gra.
H, Li: No już idziemy.
Lo: A i jakby co to u nas nic nie ruszajcie, żeby nie wyszło, ze to wy bo się tam kręcicie.
H: No ok tacy głupi to aż nie jesteśmy.
Lo: No nie byłam pewna.
Udaliśmy się do windy i poszliśmy pod rejestracje.
N: Dobry wieczór.
R: Dobry wieczór. W czym mogę pomóc.
N: Chciałem zgłosić włamanie do pokoju numer ....- powiedziałam za niego 302.
N: No właśnie 302.
R: Dobrze zajmiemy się tym.
N: Mówi to pani z takim spokojem. Jakby nic się nie stało.
R: Już dzwonie na policję. Proszę chwile poczekać na pewno zaraz się ktoś państwem zajmie.
Niall chciał coś jeszcze powiedzieć ale go powstrzymałam. Poszliśmy usiąść na sofę.
N: Boże co za kobieta. Już nigdy tu więcej nie przyjadę.
Lo: Niall nie obrażaj się na cały Hamburg za jedną kobietę.
N: No dobrze. Już nigdy nie będę spał w tym hotelu. Nawet porządku nie potrafią tu utrzymać. A co dopiero mówić o bezpieczeństwie.
Lo: Niall nie przesadzasz trochę.
N: Nie. Nigdy mi się takie coś nie zdarzyło w żadnym hotelu. Dopiero tutaj.
Lo: Niall a nie uważasz, że to wina Michaela. On tu ma dużo kolegów. Bez problemu mógł to zrobić. Zwłaszcza, że w internecie już huczy iż tu przyjechaliśmy. Piszą o tym wypadku. Więc bez problemu mógł to zrobić. On jest nieobliczalny. Pamiętaj o tym.
N: Lola nie myśl tak może to jakaś Psychofanka. Nigdy nie wiesz co takiej uderzy do głowy. 
Lo: No dobra miejmy nadzieje, że to jakaś wasza fanka. 
Rozmawialiśmy tak jeszcze chwile i wtedy pojawiła się policja. 
Zaczęła z nami rozmawiać i pokierowaliśmy się do naszego pokoju. Gdy do niego weszłam. Byłam pewna 
kto to zrobił. to był na pewno Michael albo jego koledzy.Na ścianach było napisane czerwoną farbą...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zdjęcia Loli i Niall'a 






Wszystkim moim czytaczom życzę Szczęśliwego Nowego Roku oraz Pijanego Sylwestra.

1 komentarz: