sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział VII


Wreszcie po 20  minutach wyszedł lekarz powiedział, że...

Lek: Stan pana Niall'a Horan'a jest krytyczny... Ale się nie pogarsza, więc bądźmy dobrej myśli. Jak za dwa dni stan się nie pogorszy. To uznamy, że raczej z tego wyjdzie. Lecz jeśli się pogorszy, nie dajemy pewności iż przeżyje. Nóż przeciął mu jelito i trafił do nas w ostatniej chwili.
Łzy zaczęły mi lecieć ciurkiem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wreszcie Harry zaczął gadać. 
H: Możemy do niego wejść.
Lek: No dobrze ale pojedynczo i max 5 minut jedna osoba.
Lo: Dobrze. Dziękujemy. - Ledwo co wydusiłam z siebie te słowa. Weszłam pierwsza. Zobaczyłam mojego Niall'a leżał tak bezczynnie na tym szpitalnym łóżku. Był taki blady. Zaczęłam mocniej płakać. Usiadłam koło niego i zaczęłam go przepraszać, bo to przeze mnie teraz tu leży i walczy o życie, przeze mnie poznał Michaela i Biance, przeze mnie się kłócił z Hazzą. To wszystko moja wina. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Był to Harry. Okazało się, że siedzę już u Niall'a 20 minut. Przeprosiłam ich za to iż nie mogą iść do chłopaka. Znowu wszystko to moja wina. Wybiegłam ze szpitala i kierowałam się do mojego byłego ulubionego miejsca tutaj. Dobiegłam tam po 30 minutach cała zapłakana. Nic się tam nie zmieniło przez 4 miesiące. Ostatnio tam byłam po zerwaniu z Michaelem czyli 2 miesiące przed wyjazdem. Dalej jest tu bardzo ładna łąka z kwiatami, drzewa i dużo małych owadów. Bardzo mi się tam podoba zwłaszcza jesienią przy spadających liściach. Ala zawsze robiła tutaj piękne zdjęcia. Podziwiałam je po wywołaniu nawet mam kilka w albumie. No właśnie dawno nie przeglądałam albumów. Ciekawe gdzie one są. Nie pamiętam, żebym je pakowała do Londynu. Muszą gdzieś być tutaj. Jak wrócę do domu to je poszukam. Zaczyna robić się zimno, ale to nic. Posiedzę tu jeszcze trochę i powspominam dawne czasy. Jak siedziałam tu z Nicol, Alą i Bi. Tęsknie za nimi, ale cóż przeszłości Bianci nie zmienię, więc muszę zapomnieć, że kiedyś znaczyła dla mnie dużo. Wiem iż to będzie ciężkie ale mi się uda zrobię to dla Niall'a. Nagle poczułam jak spada na mnie jakaś kropla. Spojrzałam w niebo było szare i zaczęło kropić. Lubiłam tu siedzieć w deszczu odkąd tylko znalazłam to miejsce. Pamiętam, że było to jak jeszcze mama żyła razem z nią znalazłam to miejsce. Dużo siedziałam tu po jej śmierci. Przyprowadzałam tu tylko najważniejsze osoby w moim życiu. To miejsce miał też poznać Niall ale przeze mnie może nie mieć tej okazji. Czemu ja ich tu przywiozłam nie mogłam przyjechać sama teraz by byli szczęśliwi i by już o mnie zapominali, właśnie tak powinno być jak ja bym chciała cofnąć czas. Lecz jest to nie możliwe. No właśnie co się dzieje u mojego Niallerka. Musze iść zobaczyć. Właśnie kierowałam się do domu przebrać się w czyste i suche ciuchy. Gdy zobaczyłam Michaela z durnym uśmieszkiem na twarzy. Widziałam w nim radość,
zazdrość, no i chęć walki, ale nie wiem o co. Jeśli o mnie to nie ma szans bo zawsze wybiorę Niall'a. No ale nadzieja matką głupich. No i nadzieja ponoć umiera ostatnia. Nie miałam siły z nim rozmawiać, więc udałam iż go nie wiedzę. Nie udało mi się. Zauważył mnie i podszedł. Nie chciałam z nim gadać. Postanowiłam go wyminąć, ale mnie uprzedził i mocno złapał za ręce. Zaczęło mnie to boleć zaczęłam krzyczeć, że ma mnie puścić. Wtedy na pomoc przybiegł mi jakiś chłopak. Odepchnął ode mnie Michaela i zabronił mu się do mnie zbliżyć, bo tego pożałuje. Mój były od razu sobie poszedł, ale zanim odszedł burczał pod nosem jakieś obelgi na temat mojego wybawcy. Kojarzyłam go skądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie mogłam go poznać. 
Fa: Hej. Jestem Fabian. 
Lo: A ja Lola. Skądś Cię kojarzę, ale nie mogę sobie przypomnieć.
Fa: Lola to ty. Co ty tu robisz ?! Przecież wyjechałaś do Londynu. Pewnie mnie nie pamiętasz. Chodziliśmy razem do jednej klasy w podstawówce. 
Lo: No właśnie to stąd Cię znam. Co tam u ciebie ?? Pamiętam, że w podstawówce się kolegowaliśmy i to tak blisko. 
Fa: No tak, ale wtedy Michael stanął na naszej drodze i nas rozdzielił. 
Lo: No i teraz tego żałuję, bo widzisz jak on się zachowuje. 
Fa: To był Mike. 
Lo: No niestety. Zmienił się i to bardzo.
Fa: Ciężkie chwile w związku.
Lo: Nie. Zerwałam z nim 4 miesiące temu, bo mnie zdradził z jakąś lalunią. 
Fa: Przykro mi.
Lo: Przypomniał sobie o mnie półtora miesiąca temu. Jak wyjechałam do Londynu i znalazłam nowych przyjaciół i chłopaka. 
Fa: O to gratuluję.
Lo: Nie ma czego nie wiem czy przeżyje do końca wakacji. Michael chcę go zabić na każdym kroku. Teraz przez niego leży w szpitalu, bo ten geniusz przeciął mu jelito ciosem w brzuch.
Fa: Boże jaki głupek. Mogę zapytać czym to zrobił ??
Lo: Nożem. W supermarkecie. 
Fa: Współczuję Ci. Nie masz za fajnie w życiu. 
Lo: No od jakiegoś czasu nie mam. Niedawno straciłam ojca. Macocha walczy o życie w szpitalu, chłopak i przyjaciele to samo. Babcia, która nie interesowała się mną 11 lat chcę się mną teraz zająć. No i dostałam od Miki'ego zdjęcia gdzie jesteśmy razem szczęśliwi, no i też te z Biancą i z wypadku mamy. 
Fa: Skąd on mam te zdjęcia.
Lo: Fabian, nie wiem też się zastanawiam. Policja teraz szuka jakiś poszlak, ale nic nie mogą znaleźć. Gdybym mogła to bym zabiła Michaela. Lecz nie chcę sobie popsuć kartoteki przez takiego cwela. 
Fa: Masz racje, masz dla kogo żyć. Walcz o to, bo potem możesz już nie mieć tej szansy.
Lo: Mówisz jakbyś to kiedyś przeżył w życiu. 
Fa: Tak dałem Mike'mu odebrać mi przyjaciółkę. 
Lo: Też tego żałuję. Może teraz odnowimy nasz kontakt ??
Fa: No pewnie. Masz telefon. To zapiszę Ci mój numer. 
Lo: No pewnie... to znaczy miałam. Dopóki nie jebłam nim o ścianę po wieściach, że Michael wyszedł z więzienia za próbę zabójstwa Niall'a. Tylko mu się nie udało i wjechał we mnie bo w ostatniej chwili odepchnęłam chłopak i sama wylądowałam pod kołami samochodu a potem 3 tygodnie leżałam w śpiączce. To tak masz jakąś kartkę.
Fa: Mam.
Lo: To zapisz na niej swój numer a jak kupię sobie nowy telefon to do ciebie napiszę. 
Chłopak napisał mi na kartce swój numer. 
Lo: Dzięki. Słuchaj ja już lecę bo muszę skoczyć do szpitala. 
Fa: Ok. Wiesz co idę w tą stronę może Cię odprowadzę.
Lo: Jak chcesz. 
Pierwszy raz od pewnego czasu czuję, iż znalazłam przyjaciela i to takiego dobrego. Nawet lepszego od Harr'ego, Liam'a, Zayn'a i Lou. Ale nie lepszego niż Niall. Opowiedziałam mu o tym, że sławny Harry Styles jest moim bratem, powiedziałam mu więcej o Niall'u i reszcie chłopaków z zespołu. Okazało, że słucha ich muzyki. Doszliśmy do szpitala. Spytałam czy nie chce ze mną wejść i poznać 2/5 One Direction. Zgodził się. Weszliśmy do środka. Jako, że bywam w tym szpitalu ostatnio dość często, wiem już gdzie co jest. Fabian patrzył na mnie ze zdziwieniem.
Lo: Bywam tu już raz jak nie dwa dziennie.- No właśnie nie powiedziałam jeszcze Hazzie iż byłam u Margaret i, że jest z nią w miarę ok. Jest 90% szans iż z tego wyjdzie. Gdy doszliśmy pod pokój. Harry się na mnie rzucił, ale tak dosłownie.
Lo: Chcesz mnie udusić.
H: Nie. Martwiłem się o ciebie. Gdzie ty się podziewałaś ?
Lo: W moim tajemnym miejscu.
H: Gdzie ono jest, to na następny raz Cię tam będę szukał. Lola kto to jest.
Lo: Po pierwsze nie powiem Ci  gdzie ono jest bo jak jego nazwa wskazuje Tajemne czyli, że nikt o nim nie wie, a po drugie to jest mój przyjaciel chodziliśmy razem do podstawówki. Pomógł mi jak zaatakował mnie Michael. 
H: CO?? Znowu się naprzykrza mało Ci krzywdy wyrządził.
Lo: No był zadowolony z tego co zrobił. Próbowałam udawać, że go nie widzę a potem wyminąć jak do mnie podszedł, ale złapał mnie tak mocno za ręce i nie mogłam się wyrwać. Myślałam iż zaraz mi coś połamie. Wtedy zaczęłam wołać o pomoc i przybiegł Fabian. Jest waszym fanem. Harry poznaj Fabiana, Fabian to jest Harry mój brat.
Fa: Hej.
H: Siema. Dziękuje Ci za pomoc mojej siostrzyczce.- Mocno mnie przytulił i potargał włosy.
Lo: Harry!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.
H: Co??
Lo: Gówno. Zepsułeś mi fryzurę. Przez ciebie wyglądam jeszcze gorzej.
H: Czym ty się tak przejmujesz. Zaraz Cię zawiozę do domu prześpisz się, umyjesz założysz nowe czyste ciuchy i przyjedziemy tu znowu. Pasuje ?
Lo: No dobra. Niech Ci będzie.  No właśnie Fabian poznaj Liam'a, Liam to jest Fabian. 
Li: Siemka.
Fa: Hej.
Li: Chcesz ze mną zostać w szpitalu, bo samemu mi będzie nudno. A tak to Cię jeszcze poznam. 
Fa: No pewnie. Lola dziękuje Ci właśnie się spełnia moje marzenie poznaje 1D.
Lo: Nie ma za co. Fabian tylko nie zamęcz nam tu Liamka. 
Fa: Dobrze. Postaram się nie zachowywać jak te fanki, które się na was rzucają. 
Lo: To na razie. 
Li, Fa: Pa

Oczami Harrego

Strasznie się bałem o Lole. Nie było jej już dłuższy okres czasu. Wiedziałem, że się nie zgubi bo mieszkała tu ponad 16 lat, ale martwił mnie fakt, że w tym mieście jest Michael. Chciałem pobiec za Lolą, ale powstrzymał mnie Liam, bo właśnie szedł w nasza stronę lekarz z jakimiś wynikami Niall'a. Stałem i niby słuchałem lekarza, ale myślami cały czas byłem przy mojej siostrze, czy nic jej się nie stało. Gdzie jest, z kim. Czy jest cała i zdrowa. Teraz sam nie wiem co mówił lekarz ale to nic Daddy mi później powie. Po 2 godzinach pojawiła się Lola z jakimś chłopakiem. Spojrzałem na Liam'a wiedział o co mi chodzi. Chciałem go sprawdzić. W końcu jesteśmy w Hamburgu, mieście Michaela, każdy może być jego przyjacielem. Zanim Lola do nas podeszła powiedziałem Li, że sprawdzimy tego chłopak. Ja wezmę Lole do domu, a Liam zostanie z tym gościem w szpitalu i się go o wszystko wypyta. Jak moja siostrzyczka do nas podeszła rzuciłem się na nią, ale to z troski bardzo się o nią martwiłem. Jak opowiedziała mi tą historie z Michaelem to miałem coraz więcej wątpliwości, czy ten Fabian ,bo tak ma na imię ten chłopak jest szczery zacząłem działać. Oczywiście bez pomocy Liam'a nic mi się nie uda. Na szczęście Daddy się nie wycofał. Wiedziałem, że tego nie zrobi. Może znamy się krótko, ale wiem iż Li nigdy nie zawodzi. Zabrałem Lolę do domu. Kazałem jej iść spać, a sam zacząłem szukać w telefonie jakiś informacji na temat tego Fabiana. Nie było łatwo bo nie znałem jego nazwiska. Na szczęście jest takie coś jak Facebook i można tam prawie wszystkich znaleźć. Szukałem w znajomych Loli, nie było go tam więc szukałem u Nicol, Ali, Luki, też go tam nie było. Nagle zaświeciło mi w głowie, żeby oszukać u Michaela. I znalazłem Fabian Evans. Ma nazwisko angielskie.  Co ten chłopak ukrywa. Muszę teraz jeszcze bardziej chronić Lolę. Przestaje mi się podobać w Niemczech. No ale teraz nie możemy wrócić. Lola nigdy nie zostawi tu Niall'a samego, ja też nie. Nie rozumiem jak ludzie mogą tak udawać. Według mnie Fabian nie jest naszym fanem tylko udaje, żeby się do nas zbliżyć, a potem skrzywdzić. Muszę ostrzec Li. Napisałem do niego sms o treści "Li uważaj ten chłopak nie jest naszym fanem. Na facebook'u jest tylko w znajomych Michaela. Nie ma go u Loli, Nicol, Ali i Luki. Miej oczy szeroko otwarte. Postaram się być jak najszybciej w szpitalu." Chciałem obudzić Lolę i ją o wszystkim poinformować, ale uznałem iż musi się wyspać po 2 nieprzespanych nocach. Chciałem sam pojechać do szpitala i zostawić kartkę gdzie jestem, ale moja kochana siostrzyczka by mnie za to powiesiła. Dostałem sms od Li, że Fabian wyszedł przed szpital i spotkał się z Michaelem. Odpisałem skąd to wie. A on na to, że widział przez okno jak o czymś gadają i się śmieją. Myślałem iż zaraz wylecę z domu i zabije Fabiana gołymi rękami. Ale wiedziałem, iż to w niczym nie pomoże więc się uspokoiłem. Postanowiłem posłuchać muzyki bo to ona mnie wycisza i uspokaja. Po jakiś 30 minutach wstała Lola. Wyszykowanie jej zajęło 5 minut chyba jak nigdy. Miałem zamiar jej powiedzieć o Fabianie, lecz jak zobaczyłem jej minę postanowiłem jej bardziej nie dołować. Zresztą mam plan jak udupić Michaela, Fabiana i Biance. Lepiej niech Lola nic nie wie bo może z przybytku wiedzy zrobić coś zbyt szybko i zbyt emocjonalnie i cały plan runie, ale najpierw go obgadam z Li. 
--------------------------------------------------------------------------------------------
Hej !! Macie siódmy rozdzialik. :3 Dziękuje bardzo moim przyjaciółkom Nikoli i Ali. KOMENTUJCIE. :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział VI

Na ścianach było napisane czerwoną farbą...

Drukowanymi literami "LOLA LEPIEJ PILNUJ SWOICH CHŁOPCZYKÓW BO MOŻE IM SIĘ STAĆ
JAKAŚ KRZYWDA." Byłam przerażona poszłam dalej na łóżku znalazłam kopertę zaadresowana moim
imieniem i nazwiskiem. Zapytałam się policjanta czy mogę ją otworzyć. Uznał, że może tak będzie lepiej. W środku znalazłam zdjęcia moje i Michaela z czasów gdy byliśmy razem. Byłam przerażona. Zaczęłam przeglądać zdjęcia. Okazało się, że są tam jeszcze zdjęcia moje i Bianci oraz z miejsca wypadku mojej mamy. Zaczęłam płakać. Skąd on ma te zdjęcia. Niall zobaczył, że coś się stało więc podszedł do mnie.
N: Myszko co się stało??
Lo: Masz zobacz. 
N: Co to??
Lo: Zdjęcia nie widzisz.
N: Kogo??
Lo: Sam sobie zobacz a nie zadajesz tysiąc pytań.
N: Ok ok. 
Po chwili ciszy.
N: O kurwa skąd on ma te zdjęcia.
Lo: Nie wiem skąd ale teraz mi się wydaje, że może mieć coś wspólnego z wypadkiem mamy.  
N: Trzeba to pokazać policji.
Lo: No ok. 
Podeszliśmy do policjantów i pokazaliśmy im te zdjęcia. Pytali czy wiemy kto mógł to zrobić. Powiedziałam, że tak pokazałam na Michaela. Opowiedziałam policjantom całą historie związaną ze mną Michaelem, Biancom, potem ten wypadek przez, który wylądowałam w szpitalu. Policjant się mnie zapytał czy Londyńska policja go zamknęła. Powiedziałam, że tak ale teraz może być na wolności bo ktoś złożył zeznania na jego korzyść i teraz może być wszędzie. Padło jeszcze tylko jedno pytanie po co tu przyjechałam. Więc musiałam opowiedzieć o katastrofie lotniczej. policjanci powiedzieli, że mi współczują podziękowali za wskazówki i poszli przejrzeć nagrania z monitoringu. 
Lo: Niall gdzie my dzisiaj będziemy spać??
N: Nie wiem. Może u chłopaków. 
Lo: Jak się zgodzą to spoko. Jak nie to pojedziemy do mojego starego domu.
N: Ok. 
Poszliśmy do chłopaków. Nie było problemu mogliśmy u nich spać bo mieli dwa podwójne łóżka. Było już po pierwszej w nocy. Zapomniałam, że nie wzięliśmy do chłopaków swoich rzeczy. Postanowiliśmy  wrócić po swoje walizki. Niall kazał mi zostać w pokoju powiedział, że po nasze walizki pójdzie z Liam'em . Zgodziłam się bo nie chciało mi się z nimi kłócić.No i nie chciałam widzieć tego pokoju na oczy. Gdy wyszli nagle Harry zaczął mówić.
H: Lola jest sprawa.
Lo: Jaka??
H: Dzwonił do mnie prawnik twojego taty. Chce żebyś się z nim spotkała. 
Lo: Spotkam się z nim jak pojadę do Londynu. Wyjeżdżam po jutrze. 
H: Sama???
Lo: Nie no coś ty z Niall;em.
H: A to dobrze bo samej Cię teraz nigdzie nie puszcze po tym włamaniu i groźbach. A wiesz kto to zrobił??
Lo: No pewnie Michael albo jacyś jego koledzy. Pamiętaj Harry jesteśmy w miejscu jego zamieszkania. Gdzie go wszyscy znają. 
H: A no tak.  Uważaj na siebie.
Lo: No pewnie będę. Ale wy też uważajcie bo te groźby były kierowane do was. 
H: My jesteśmy silni i damy sobie rade.
Lo: Ale miejcie oczy szeroko otwarte. 
H: Dobrze. Będziemy ostrożni a zresztą nie zapominaj, że my mamy ochroniarzy, którzy zazwyczaj za nami chodzą.
Lo: Kłamiesz bo od czasu kiedy tu przyjechałam widziałam ich tylko 2 razy.
H: Dobrze to możemy ich poprosić, żeby pilnowali i domu i nas. teraz Ci pasuje??
Lo: Tak niedoszły braciszku.
H: Oj już mogłaś pominąć to niedoszły. Powiedzmy, że jestem twoim bratem i już.
Lo: Ok. A twoja mama będzie chciała się mną wo gule jeszcze zająć.
H: Na pewno teraz by Cię nie zostawiła. Zwłaszcza, że teraz potrzebujesz najbardziej troski drugiej osoby.
Lo: Nie wiem czy Liam Ci już mówił ale razem z Niall'em obiecali mi, że się mną zajmą po powrocie do Londynu.
H: Tak już to słyszałem i dołączam się do tej obietnicy.
Lo: Dziękuje.
H: Nie ma za co ty moja siostrzyczko.- przytulił mnie.
W tej chwili do pokoju wpadli chłopcy. Byli cali umazani czerwona farbą. Nie wiedziałam o co chodzi.
Lo: Ej co się stało??
N: Napadli na nas.
H, Lo: KTO??
N: Michael i Bianca.
Lo: CO?? Kuźwa. Niall nie rób se jaj.
N: Nie robię. Jak weszliśmy do pokoju to akurat w nim byli. Rzucili się na nas i wręczyli to.
H: Co to jest??
N: Koperta ze zdjęciami. Ponoć kopia tych tych co dostałaś wcześniej, żebyś miała swoje i policja też ma teraz ponoć swoje.
Lo: Ja pierdole co za kretyni. A jesteś pewny, że to te same zdjęcia.
N: Przykro mi ale tak. Bo jeszcze sprawdzałem. To znaczy sam mi pokazywał.
Lo: Kurwa jego to tylko wziąć i dojebać.
Dobra ja idę się przebrać w pidżamę. Zaczęłam szukać w walizce pidżamy. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
Lo: Niall co zrobiłeś do cholery jasnej z moją pidżamą.
N: Mówisz o takiej biało-żółtej dłuższej bluzce z małpą.
Lo: Tak.
N: Wykorzystałem ją do wytarcia się z farby i wyrzuciłem do kosza.
Lo: Niall ja Cię zabije. W czym ja mam teraz spać.
N: Masz w tej walizce od groma wiele rzeczy nie możesz wziąć czegoś innego.
Lo: Niall to są ubrania na dzień a nie na noc.
N: A jaka różnica.
Lo: Duża. Dobra wezmę coś innego a ty mi jesteś winny pidżamę.
N: Ok.
Lo: Trzymam Cię za słowo.
Poszłam poszukać czegoś w czym mogę spać. Znalazłam TO uznałam, że może być. Poszłam do łazienki umyłam się, przebrałam. Wyszłam z łazienki i udałam się na łóżko. Oczywiście zobaczył mnie Niall i zaczął krzyczeć "Elmo Kościotrup" Krzyczał tak 5 minut aż wszyscy kazaliśmy mu zamknąć buźkę. Od razu poszłam spać byłam wykończona. Po kilku godzinach poczułam jak ktoś kładzie się koło mnie i mocno przytula. Domyśliłam się, że to Niall. Otworzyłam oczy lecz nie ujrzałam mojego chłopaka tylko Liam'a. Zaczęłam krzyczeć na cały pokój co tu się dzieje. Okazało się, że Niall z Liam'em są pijani a ja z Harry'm spałam i nasze dwa geniusze nas nie odróżniły. Razem z Hazzą zaczęliśmy się z nich śmiać a oni zamienili się miejscami i łóżkami. Jak Niall znalazł się już na swoim miejscu to przepraszał mnie jakieś 2 godziny. Kazałam mu iść spać bo jutro będzie męczący dzień. Bo obiecał mi, że pojedziemy o nowy telefon do mojego starego domu i jeszcze musimy zobaczyć się z Margaret przed powrotem do Londynu. Spojrzał na mnie jak na głupka. Najwyraźniej zapomniał to co mi dzisiaj, a właściwie wczoraj obiecał. Jest 5 nad ranem a ja przez tych matołków nie mogę spać. Postanowiłam wstać i zrobić sobie kakałko. Starałam się wstać jak najciszej. Lecz mi się to nie udało bo moje dwa pijaki ostawiły koło naszego łóżka zbitą butelkę po piwie. Znając moje szczęście musiałam akurat w nią wdepnąć. Od razu chłopacy się obudzili.
N, Li: Lola co ci się stało??
Lo: Wdepnęłam w pobitą butelkę po piwie.
N: Przepraszam. Zapomnieliśmy pewnie o niej z Li i została tam to nasza wina.
Lo: Nie zaprzeczę. Ej a gdzie tak wo gulę jest Harry.
Li: Wkurzył się na mnie, że za mocno się do niego przytulam i poszedł sobie ode mnie .
Lo: Wcale mu się nie dziwie jak mnie przytuliłeś to o mało co mnie nie udusiłeś.
N: Lola co z nogą??
Lo: Nie wiem krwawi.
W tej chwili do pokoju wszedł wkurzony Harry miał pretensje do nas, że go obudziliśmy. Lecz jak zobaczył moją nogę to zmienił zdanie i oczywiście spiorunował wzrokiem Niall'a i Liam'a.
H: Co wyście zrobili mojej siostrzyczce??
N: Zostawiliśmy otłuczoną butelkę pod  łóżkiem i Lola w nią weszła.
H: CO kurwa zostawiliście.
Lo: Harry spokojnie będzie dobrze zaraz wyjmę szkło owinę nogę bandażem i będzie dobrze.
H: Nic nie będziesz wyciągać i owijać, bo jedziemy do szpitala. Widzę, ze to szkło głęboko weszło. Lepiej niech to obejrzy profesjonalista.
Lo: No dobrze. To idę się przebrać w coś cieplejszego.
N: Ja tez idę.
H: Ty nigdzie nie idziesz. Zostajesz w domu i trzeźwiejesz to samo ty Li. Myślałem, że jestes bardziej odpowiedzialny.
N: Kto ja??
H: Nie ty kretynie Liam.
Li: No i wszystko poszło na mnie.
H: A co mam patrzeć na nieodpowiedzialnego Niall'a, który nie umie niczego upilnować.
N: Wiesz co Harry teraz to przeginasz.
Lo: Harry daj im spokój.
H: No ok. To idź się ubierz ja zrobię to samo i za chwilę się widzimy tutaj. I jedziemy do szpitala.
Poszukałam w torbie czegoś tak na szybko. Znalazłam TEN STRÓJ. Założyłam jednego buta i uznałam, że jestem gotowa. Harry pomógł mi wyjść z pokoju dojść do windy oraz wejść do samochodu. Chłopak chciał jechać w prawo chociaż szpital był na lewo. Postanowiłam, że poprowadzę go do szpitala, bo nie mam ochoty błądzić w nocy po Hamburgu bo mój kochany braciszek nie wie gdzie ma jechać. Na miejsce  dotarliśmy po 30 minutach. Przez to, że Harry sam chciał dojechać na miejsce. No dobra pomińmy może ten fakt. Chłopak pomógł mi wysiąść z samochodu i zaprowadził do szpitala. Siedzimy tu już godzinę. Nikt tu nie chodzi. Nawet pielęgniarki. Noga mnie już coraz bardziej boli .Niall dzwonił jak głupi co 5 minut do Harr'ego bo ja dalej nie mam telefonu, zdenerwowany odebrał telefon odszedł na bok i zaczął się drzeć na Niall'a. W tym czasie podszedł do mnie lekarz i powiedział, że mam porywczego chłopaka. Wytłumaczyłam doktorowi iż to mój brat, który naprawę się o mnie martwi. Lekarz już o nic nie pytał tylko zaprosił mnie do gabinetu. Weszłam. Lekarz dokładnie obejrzał moją nogę. Założył rękawiczki i zaczął powoli wyciągać szkło. Strasznie bolało. Okazało się, że szkło wbiło się głębiej niż myślałam. Wreszcie wyszło lekarz zaczął odkażać. Bolało jeszcze bardziej. Doktor kazał mi jeszcze chwile posiedzieć. Jak rana skończyła się odkażać lekarz zawinął mi nogę bandażem. Podziękowałam i wyszłam. Harry dalej rozmawiał z Niall'em. Tak mi się przynajmniej wydawało., bo cały czas na kogoś krzyczał. Podeszłam do niego i wskazałam na nogę. Od razu pożegnał się z osobą z, którą rozmawiał i zabrał mnie do samochodu. Noga coraz mniej mnie bolała. W hotelu byliśmy po 20 minutach. Teraz Hazza dał się prowadzić. Weszliśmy do hotelu. Udaliśmy się do pokoju. Panowała w nim dziwna cisza. Zawołałam Niall'a. Nie od powiedział. To sam Liam. Spojrzałam na Harr'ego.  A ten na podłogę.
Lo: Co ty im zrobiłeś??
H: Nic. Tylko z tych nerwów powiedziałem, że są najgłupszymi ludźmi świata, kretynami, idiotami i palantami.
Lo: Jak ty tak mogłeś.
H: Nie wiem. Przepraszam.
Lo: Nie mnie powinieneś przepraszać tylko ich.
 Kazałam mu pomóc ich szukać. Od razu się zgodził. Szukaliśmy w najbliższych lokalach, pubach i knajpkach. Nigdzie ich nie było. Nagle dostałam olśnienia. Zaczęłam biec w stronę hotelu. Wleciałam do niego. Poleciałam do pokoju chłopaków i w szafce nocnej mojej i Niall'a szukałam kluczy do mojego byłego domu. Nie znalazłam ich teraz już miałam pewność, że tam są. Wybiegłam pod hotel i zaczęłam szukać wolnej taksówki.
Żadnej nie znalazłam. Po chwili pojawił się Harry. Kazałam mu się zbierać i brać kluczyki od samochodu bo jedziemy na wycieczkę. Spojrzał na mnie. Ale zrobił to co kazałam. Podałam mu adres i zaczęłam go kierować. W myślach dziękowałam, że podałam Niall'owi adres mojego starego domu. Po jakiejś godzinie byliśmy na miejscu. W środku paliło się światło dziękowałam Bogu za to, że Niall pomyślał o tym miejscu. Wleciałam do domu jak szalona. Chłopacy się dziwnie na mnie patrzeli.
Lo: Ej musicie mnie tak straszyć i znikać z domu.
N: Przecież Harry powiedział nam, że nie chcesz nas znać.
W tej chwili do domu wszedł Harry chyba usłyszał nasza rozmowę bo wszedł do pomieszczenia smutny i zawstydzony. Spiorunowałam go wzrokiem.
Lo: Zwariowaliście. Ja nigdy bym takiego czegoś nie zrobiła. Harry coś tym im nagadał.
H: Ja nie chciałem.
Lo: Dobra skończ. Bo mam już Cię dosyć.
H: Lolitko nie bądź zła chciałem dla ciebie dobrze.
Lo: Tak to coś ci nie wyszło. Przez ciebie mogłam stracić Niall'a i Liam'a. Tak mi chciałeś pomóc.
H: Ale to nie tak miało wyjść.
Lo: A jak??
Lo: Albo nie mów, bo mnie tylko mocniej zdenerwujesz. I bardziej mi dzień popsujesz.
H: Przepraszam, przepraszam, przep...- przerwałam mu i zabrałam chłopaków do góry, żeby pokazać im dom. Harry został na dole. Chłopakom się bardzo podobał dom. Nawet się dziwili, że mój ojciec chciał z niego wyjechać i prze prowadzić się do zatłoczonego Londynu. Powiedziałam, że to był jego wybór i nie miałam nic do gadania. Powiedziałam chłopakom, że idę na cmentarz do mamy jak chcą to mogą iść ze mną. Zgodzili się od razu. Dopiero teraz zauważyłam, ze nie mam ze sobą ubrań. Niall za proponował mi pójście do centrum handlowego. Zgodziłam się. Mieliśmy na dzisiaj 2 zadania pójść do centrum handlowego oraz na cmentarz. Było głosowanie gdzie najpierw idziemy ja, że na cmentarz a Niall do centrum handlowego. Liam miał zdecydować i stanęło najpierw zakupy potem cmentarz. Nie byłam z tego zadowolona ale co mogłam poradzić zostałam prze głosowana. Udaliśmy sie do centrum handlowego. Obeszliśmy wszystkie sklepy kupiłam:

Poprosiłam chłopaków, żeby poszli do restauracji i zamówili coś do jedzenia bo jeszcze muszę się po coś cofnąć. Zgodzili się bez problemu. Poszłam do dwóch sklepów i kupiłam specjalnie dla One Direction:
A dla mojego Niall'a TO. Poszłam jeszcze do jubilera i kupiłam 11 TAKICH NASZYJNIKÓW.  Jako znak mojej przyjaźni są one dla mnie, Niall'a, Liam'a, Harr'ego, Lou, Zayn'a, Eleonor, Perrie, Nicol,  Ali i Luki. Udałam się do restauracji. Niall jak mnie zobaczył to się na mnie rzucił i zaczął ściskać. Próbowałam go uspokoić bo ludzie się na nas patrzyli. Po chwili rozpoznałam w nich dawnych sąsiadów, nauczycieli, znajomych. Spytałam się Niall'a co mu się stało, ze tak mnie zaatakował i zaczął przytulać. Powiedział, że zamawiał jedzenie i pani go nie zrozumiała i to go tak prze straszyło. Jest tak strasznie głodny i to 30 minut czekania na mnie to była dla niego męczarnia. Widziałam jak Li się z niego śmieje pod nosem. Poszłam zamówić. Niall zrobił dla mnie listę tego co chce. Zamówiłam 4 hamburgery, 3 hot-dog'i, 6 opakowań frytek i 6 butelek coli.  Trzy czwarte tego jest dla Niall'a. Na zamówienie czekaliśmy 25 min. W tym czasie pokazałam chłopakom jakie ciuchy kupiłam bez nich. Byli zachwyceni. Niall'owi najbardziej się podobała bluzka z napisem "Kocham Niall'a" i sweterek w arbuzy full cap'y i kolczyki z owocami. On lubi wszystko co się wiąże z jedzeniem. Ale za to go kocham no i zespół też. Jest takim naszym słodkim blond żarłoczkiem. Nie pokazałam i m tylko pidżamy. TO ma być niespodzianka. Po zjedzeniu zapłaciliśmy kelnerce, daliśmy napiwek i udaliśmy się do domu odłożyć zakupy. Jak już weszliśmy zobaczyłam, że dom jest jakiś czystszy i ładniej w nim pachnie. Okazało się iż Harry z nudów wysprzątał cały dom oprócz mojego pokoju bo nie wiedział czy może do niego wchodzić. Przeprosił nas jeszcze ze 100 razy. Wybaczyłam mu. Od razu się ucieszył podleciał zaczął mnie przytulać i kręcić wokół własnej osi. Jak już się uspokoił dałam im naszyjniki. Byli zaskoczeni. Podziękowali mi. Każdy założył swój. Ja poszłam na razie schować do szafy w swoim pokoju kupione ciuchy i się przebrać w coś wreszcie. udałam się z siatkami do góry. Zaczęłam układać ciuchy gdy nagle do pokoju wszedł Harry i zapytał czy może iść z nami na cmentarz. Powiedziałam, że jasne. Powiedział, że chłopacy zrobili z mojego naszyjnika bransoletki bo uznali, że naszyjniki nie są dla nich. Powiedziałam iż spoko bo nawet sama o tym myślałam. Chciałam dalej układać ciuchy ale w szafie coś znalazłam. Był to karton. A w środku ciuchy i różne inne bzdety Michaela. Pewnie zostawiłam to tu, żeby sobie o tym nie przypominać. Spytałam Hazze czy chcę te ciuchy bo on też w końcu nic ze sobą nie wziął. Spojrzał na mnie krzywo. Więc powiedziałam mu czyje to ciuchy. Uznał, że ich nie chce i jutro pójdzie coś sobie kupić. Postanowiłam wyrzucić te rzeczy. Ale najpierw je przejrzałam. Znalazłam tam wszystkie prezenty od Michaela, nasze zdjęcia, jego i moją ulubioną bluzę, oraz inne jego ciuchy, które tu kiedyś zostawił. Wspomnienia wracały a z nimi, zdrady, ból, tęsknota, krzywda, wypadek. Wracało wszystko co złe a co dobre to zostało gdzieś daleko za nami. Wyrzuciłam ten karton przez okno wszystko wylądowało w moim kiedyś pięknym ogródku. Lekkie rzeczy rozwiało. A resztę trzeba będzie sprzątnąć. Poproszę chłopaków to na pewno to zrobią.A teraz dalej popakuje rzezy i znajdę coś czystego do ubrania. Po 15 minutach miałam posprzątane. Wzięłam TEN ZESTAW. Poszłam do łazienki. Przebrałam się. Chciałam zrobić lekki makijaż ale zapomniałam kupić kosmetyków. Więc tylko przeczesałam włosy i zeszłam na dół. Reszta już na mnie czekała. Niall patrzył na mnie jakby chciał mnie zjeść.  Ale to pomińmy. Po 20 minutach drogi i nawracania reszty jak szła źle bo sama wiedziała lepiej gdzie ma iść.Dotarliśmy. Przed cmentarzem kupiłam w mojej ulubionej kwiaciarni kupiłam Lilie. Tata mi mówił, że to ulubione kwiaty mamy. Do tego jeszcze 4 znicze i mogłam iść. Na cmentarzu spędziliśmy ponad 2 godziny bo grób przez te nie całe 2 miesiące strasznie zarósł i zdziadział. Uznałam, że nie mogę tego tak tu zostawić. Poprosiłam resztę o pomoc bo samej mi ciężko było wyrywać chwasty. Mocno wrosły w ziemie. W końcu jak skończyliśmy to już się ściemniało. Zaczęłam się modlić chłopcy dołączyli. o chwili poczułam jak ktoś mnie gryzie w bark. Spojrzałam kto to. Chociaż nie musiałam bo wiedziałam iż to Niall. Harry i Liam też się na niego patrzeli tak jak ja. Po chwili zapytałam co robi. Spojrzał na nas nieobecnym wzrokiem i przeprosił. Nie wiem co to było i chyba nie chcę wiedzieć. Postanowiliśmy wracać do domu. Jeszcze raz pożegnałam się z mamą i poszłam za chłopakami. Teraz szliśmy do domu ponad godzinę bo Niall musiał wstąpić do supermarketu. Postanowiłam kupić trochę więcej jedzenia, bo nie wiadomo ile tu zostaniemy.  Chłopacy mogą zostać ile chcą ja muszę lecieć do Londynu na tą policję i do adwokata. No właśnie policja. Miałam tam zadzwonić. Zaczęłam szukać telefonu. A no tak przecież rozjebałam go o ścianę. Poprosiłam Niall'a o jego telefon dał mi go. Ale miał wątpliwości. Zadzwoniłam do Zayn'a. Poprosiłam, żeby przesłał mi numer tego policjanta smsem. Zgodził się po minucie miałam odpowiedź. Zadzwoniłam pod ten numer. Porozmawiałam z policjantem. Ponoć te zeznania już nie są ważne bo są niezgodne z prawdą. Lecz ta dwójka jest na wolności. Opowiedziałam policjantowi co się dzieje w Hamburgu. Co odwalają. Okazało się, ze już jedna sprawa z głowy. Jeszcze tylko ten adwokat. No i babcia od siedmiu boleści. Zadzwoniłam do tego całego krawaciarza. Powiedział, że mam nie przylatywać do Londynu bo on leci do Niemiec. Gdyż ma być jakieś odczytanie testamentu. Musze być na nim ja, Niall, Harry, Margaret, Liam, Louis, Zayn, Eleonor, Perrie no i babcia. Ale co mamy zrobić jak Margaret leży nieprzytomna w szpitalu.  No właśnie byliśmy u niej dzisiaj jak wracaliśmy z zakupów. Ten szpital jest 10 min. od mojego domu.  A nie poinformowałam o tym Harr'ego. Więc muszę mu to powiedzieć a i o tym odczytaniu testamentu też ale i tez całej reszcie. Ale to nie będzie takie łatwa bo nie wiem gdzie on jest w tym markecie. Ooooo widzę Li, szuka czegoś na dziale alkoholi. Po co im alkohol nie przyjechaliśmy tu pić, tylko dowiedzieć się co z naszymi krewnymi. No ale to ich sprawa. Poszłam dalej w poszukiwani loczka. Zobaczyłam go razem z Niall'em na słodyczach. Kłócili się. Znowu. Ciekawe o co teraz poszło. Podeszłam ale tak cicho, żeby nie usłyszeli i podsłuchałam o czym gadają, a może prawie krzyczą. Chodziło o mnie i Niall'a. Hazza czepiał się tego, że spędzamy ze sobą zbyt dużo czasu i w ogóle. Podeszłam do nich. Przestali się kłócić. 
Lo: Wróćcie do rozmowy z miłą chęcią posłucham.- oboje na mnie spojrzeli.
H: Słyszałaś naszą rozmowę. 
Lo: Dokładnie tak. 
N: Przepraszam.
Lo: Niall to nie twoja wina, że Harry nie umie zaakceptować iż Cię kocham i jestem z tobą szczęśliwa.- pocałowałam go.
H: Lola to nie tak. 
Lo: Harry słuch mam dobry. Przesłyszeń nie mam. Więc dobrze wiem o czym mówiłeś. Przyznaj się, że nie umiesz tego zaakceptować. 
H: Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała bo wiem jaka jest prasa i wiem co może zrobić.
Lo: Wiesz co Harry ale jeszcze na jaw nie wyszedł nasz związek. Więc jest dobrze i przestań się o mnie martwić. Jestem już dużą dziewczynką.- no właśnie samą mnie dziwni, że jeszcze nic nie wyszło na jaw. Za 11 dni mamy miesięcznice. Wszędzie chodzimy razem. Niall miał powiedzieć prasie, że z kimś jest ale nie wyszło bo wtedy była ta bójka z Michaelem. Może nawet i lepiej bo teraz mamy spokój bo możemy być razem sami bez paparazzi. Ale już widzę te okładki jak się wyda " NOWA DZIEWCZYNA NIALL'A HORAN'A TO LOLA SPITZER. SIOSTRA SŁAWNEGO HARR'EGO STYLES'A. CO NA TO NASZ LOCZEK." Masakra. Nie wiem jak to zniosę. Ale czego się nie robi dla miłości. Co ja mam kupić Niall'owi na naszą miesięcznice. On mi jak by mógł to by codziennie coś kupował ale mu zabraniam bo na kasie mi nie zależy. Wole mieć chłopaka niż kasę. No dobra mam 11 dni więc poszukam coś dla tego głodomora. 
Lo: Niall wziąłeś już to co chciałeś???
N: Nie bo nie wiem, które.
Lo: To weź takie i takie.
N: Myszko jesteś Boska.
Lo: Skoro jestem taka boska to zadam Ci pytanie. Czemu mnie ugryzłeś na cmentarzu???
N: No nie wiem. Chyba byłem głodny a te arbuzy wyglądają tak apetycznie to chciałem spróbować.
Lo: Achaaaaaaaa.
H: Chciałeś mi zjeść siostrę??
N: Nie. Tylko jej sweterek.
H: To dobrze.
Lo: Już ci Harry przeszło czepianie się mojego związku z Niall'em.
H: No chyba ta twoja przemowa mnie uspokoiła i coś wytłumaczyła.
Lo: To się ciesze. Mam tylko jedno pytanie. Ile się kłóciłeś z Niall'em, że ma dać mi spokój.
H: No tak już od 2 tygodni.
Lo: Co??? Niall czemu mi nie powiedziałeś.
N: Nie chciałem Cię martwić. Tak czy siak masz już dużo zmartwień. Pogrzeb taty, babcia, Michael, Bianca, policja, adwokat. Miałem do tej listy dodać Ci jeszcze Hazze. A zresztą byś mi nie uwierzyła.
Lo: Niall wiesz, że każdy związek opiera się na zaufaniu do drugiej osoby nie.
N: No tak. Ale to było dla twojego dobra.
Lo: Niall rozumiem martwisz się o mnie. Doceniam to ale mów mi o tak ważnych sprawach. Nawet jeżeli chodzi o mojego brata.
N: Dobrze. będę Ci mówił o wszystkim.
Lo: Ok. Ale co teraz będzie ze szkołą. Za 4 dni jest rozpoczęcie roku szkolnego. A ja jeszcze nie jestem zapisana do żadnej szkoły a co dopiero klasy.
N: Zajmą się tym Lou i Zayn bo są na miejscu w Londynie.
Lo: No właśnie ale niedługo tu przylecą, przyjadą bo będzie odczytanie testamentu ojca i muszą na nim być Moja babcia, ja, Niall, Harry, Liam, Lou, Zayn, Eleonor, Perrie.
H: Po co cały nasz zespół, oraz dziewczyny.
Lo: Nie wiem może ojciec umieścił was jako moich opiekunów.
H: No może. A kiedy ono jest.
Lo: Jutro.
H: Co. Mówisz to nam teraz.
Lo: Sama dowiedziałam się dzisiaj 15 minut temu. Po to do was szłam.
H: Ok. Ale zapomniałaś bo usłyszałaś to czego nie powinnaś.
Lo: No właśnie powinnam to usłyszeć 2 tygodnie temu.
H: Nie powinnaś. Nikt nie powinien słuchać moich głupot. Byłem po prostu zazdrosny. Chciałem z tobą spędzać więcej czasu. Więc postanowiłem was skłócić i rozdzielić. Przepraszam was za to. Teraz już wiem, że nie powinienem. Niall sorry ja naprawdę chciałem spędzić czas z Lolą ale nie wiedziałem jak więc robiłem to co uważałem za słuszne. Chciałem, żebyś ją zostawił teraz po tak krótkim czasie aby mniej cierpiała. Bo jak bym kazał Ci to zrobić dwa miesiące później to by ją to mocno zabolało. Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem.
N: Spoko Harry. Gdybym miał taka piękną siostrę też bym się o nią bał jakby zaczęła chodzić z taką osobą jak ja.
Lo: Harry fajnie, że zrozumiałeś swój błąd. Cieszę się. Uwierz mi Niall krzywdy mi nie zrobi. Po tym co się stało z Michaelem nauczyłam się, że po chłopakach nie warto płakać bo nie są warci moich łez. Niall czy ja czegoś o tobie nie wiem. Jak tak byś się bał o swoją siostrę.
N: E tam Myszko nie ważne.
Lo: Ważne ważne. Dla mnie ważne jest wszystko co jest z tobą związane. Więc mów. Pamiętasz miałeś przede mną nic nie ukrywać.
N: Ale nie chcesz tego wiedzieć.
Lo: Chcę.
N: Uwierz mi iż nie chcesz.
Lo: Niall skończ tą głupią kłótnie i gadaj.
N: No ok ok ok. Już spokojnie
H: To ja pójdę poszukać czegoś do żarcia.
N: Nie!!!!!!!!!!! Kto mnie będzie bronił przed ciosem.
H: Zawołaj sobie Daddy'ego.
Zaczął się drzeć na cały sklep najpierw Daddy potem Liam. Po 10 minutach wrzasków pojawił się Liam'a.
N: No nareszcie się łaskawie książę z bajki pojawił. Musisz mnie Daddy obronić przed ciosem od Loli.
Li: A czemu ma Cię bić.
N: Bo się bo...- nie umiał się wyłowić.
Lo: Bo Harry tłumaczył nam czemu tak cisnął po naszym związku i uznał, ze robił to bo się o mnie bał. A nasz pomysłowy Niall powiedział iż też by się bał gdyby taka piękna osoba a zwłaszcza jego siostra zaczęła chodzić z taką osobą jak on. Więc chce poznać tą złą cechę.
Li: Aha. Powiedz jej zrozumie.
N: Ok. Więc Lola ta cechą jest no jest...- jąkał się tak pięć minut. Nagle za nim zobaczyłam Michela z nożem. Zaczęłam krzyczeć, że chłopacy mają uciekać. Nie wiedzieli o co im chodzi. Kazałam im się obrócić ale było już za późno. W tej chwili co Niall się obrócił chłopak wbił mu nóż w brzuch. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Kazałam Li dzwonić na pogotowie i po Harr'ego. Karetka była po 10 minutach a Hazza po 3. Pojechałam z Niall'em karetką a chłopacy wrócili do mnie do domu i wzięli samochód Harr'ego. W szpitalu czekałam 30 minut. Wreszcie pojawili się chłopacy. Od razu przytuliłam się do brata. Pocieszał mnie mówił, że moja druga połówka jest twarda i da sobie rade. Potem była kolej Liam'a mówił to samo. Kazałam im się zamknąć bo te ich pocieszenia nic nie dawały. Siedzieliśmy już tak godzinę. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wbiec na salę operacyjną. Byłam już nawet przy drzwiach ale w ostatniej chwili Harry mnie złapał wziął na ręce posadził na krześle i trzymał. Próbowałam się wyrwać ale był za silny. Wreszcie po 20  minutach wyszedł lekarz powiedział, że...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Lola i Bianca

















Lola i Michael






















Przepraszam za tak dużą liczbę zdjęć ale nie umiałam się zdecydować.
Liczę, że zagłosujecie w ankiecie u góry po prawej stronie.
No i CZYTASZ=KOMENTUJESZ.

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział V

Od dziś postanowiłam dodawać pod rozdziałem zdjęcia. Od razu mówię, że na tych zdjęciach nie będzie moich postaci tylko po prostu takie jakie będą na odpowiadającym mi zdjęciu. A i jeszcze dwie ważne rzecz zmieniam zdjęcie głównej bohaterki oraz trochę jej opis oraz są 4 nowe postacie w zakładce bohaterowie. Mam nadzieje, że wam się spodobają.


P: Tak ale trzeba będzie poczekać 10 minut

Lo: Dobrze poczekam po to tu przyjechałam.
Opowiedziałam chłopakom w skrócie o czym rozmawialiśmy. Usiadłam na krzesło i zaczęłam czekać.
Gdy tak siedziałam w poczekalni zobaczyłam rodziców Luki i Nicol. Podeszłam do nich. Zapytałam czy nie wiedza co się dzieje z moimi znajomymi a ich dziećmi. Okazało się, że jakimś cudem przeżyli. Ale nie wszyscy. Nicol, Ala i  Luka żyją ale są w bardzo krytycznym stanie. Z jednego powodu się cieszyłam a z drugiego czułam jak łzy napływają mi do oczu. Lecz czułam, ze to jeszcze nie koniec złych wiadomości. Usłyszałam jak pielęgniarka woła nas widziałam, że w ręku trzyma jakąś kartkę. Szybko do niej podeszliśmy. Powiedziała, że na razie tyle może dla nas zrobić i dała mi ta kartkę. Gdy zaczęłam czytać czułam na sobie 3 pary oczu. Więc zaczęłam czytać od początku i na głos. Tłumacząc na angielski.

  Przykro mi ale w naszym szpitalu nie ma Stefana Spitzera ani Margaret Styles. Z tego co wiemy poszkodowani byli przesyłani jeszcze do tego szpitala. Jeżeli tam nie będzie żadnych informacji na temat państwa krewnych to trzeba pojechać do prosektorium w Hamburgu.
                                                                                                                                       
                                                                                   Z poważaniem Dyrektor szpitala Charité

Tak jak mi się wydawało złych wiadomości na dzisiaj nie koniec. Chciałam wracać do hotelu nie miałam już siły funkcjonować. Najchętniej teraz położyła bym się na środku ulicy i czekała aż jakiś samochód mnie przejedzie. Ale wiedziałam, że nie mogę się poddać muszę teraz żyć dla Nicol Ali i Luki. No i oczywiście dla taty mamy Margaret Niall'a i Harr'ego. Poprosiłam chłopaków żebyśmy na dziś wrócili już do hotelu. Od razu się zgodzili też byli wykończeni. Postanowiliśmy, że jutro pojedziemy we wskazane miejsca. Wypoczęci i ze świeżymi mózgami. Wróciliśmy do hotelu poszliśmy coś zjeść. Oczywiście jak zwykle nasz głodomorek Niall zjadł jak za pięciu. No ale co na to poradzić jak on jest cały czas głodny i potrafiłby zjeść konia z kopytami. Po zjedzonym osiłku ustaliliśmy, że jutro spotykamy się o 10 koło rejestracji i jedziemy na dalsze poszukiwanie krewnych. Rozeszliśmy się do naszych pokoi. Dopiero teraz zauważyłam jaki piękny mamy pokój z Niall'em. Skontaktowaliśmy się z resztą w Londynie. Bo Niall obiecał im, że codziennie będziemy do nich dzwonić. Żadne z nich nie odbierało telefonu. Więc postanowiliśmy zobaczyć czy są na Skyp'ie
Byli zadzwoniliśmy do nich. Odebrali mieli dziwne miny. Okazało się, że dzwonili do nich z Charité. Jest tam Margaret. Ucieszyłam się. Lecz widząc ich miny cały czas się niepokoiłam. Powiedzieli, że mój tata też tam był. Długo walczyli o jego życie ale był tak zmasakrowany, że im się nie udało i teraz jest w prosektorium. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam tylko ból i łzy lecące po moich policzkach. Niall mnie mocno przytulił. Po chwil postanowiłam pójść do Harr'ego i Liam'a powiadomić ich o nowych wiadomościach. Chłopak kazał mi zostać w pokoju i powiedział, że sam pójdzie i im powie. Ale ja jestem uparta i mówiłam, że idę z nim i koniec kropka. Po jakiś 10 minutach się zgodził. Udaliśmy się do chłopaków. Próbowałam im wszystko powiedzieć ale jakoś mi nie wychodziło więc mój kochany Niallerek powiedział za mnie. Widziałam, że Hazza był w jakimś stopniu szczęśliwy ale też smutny. Podszedł i mnie przytulił. Jak prawdziwy brat. Niall jak zwykle chciał rozładować atmosferę i powiedział "Jestem zazdrosny". Harry na to i dobrze. W tej chwili zaczął dzwonić mój telefon. Nawet zapomniałam, że mam go w kieszeni. Dzwonił Zayn. Zaskoczył mnie ten telefon ale odebrałam. Powiedział, że przed chwilą dostali telefon z policji w sprawie Michaela i Bianci. Ponoć jest jakiś świadek, który składa zeznania na ich korzyść. Proszą aby znów się u nich pojawiła jak najszybciej. Podali nam nawet numer do policjanta prowadzącego ta sprawę. Mam do niego zadzwonić. Zastanawiałam się kto może być taki głupi i składać takie zeznania. A ludzie się dziwią jak policja może wypuszczają  z więzienia winnych. Normalnie jeżeli nic na nich nie mają a tacy idioci złożą fałszywe zeznanie to policja nie ma wyjścia i wypuszcza winnego. Ale co na to może biedna policja. Prawdziwi świadkowie są zastraszani a fałszywi składają zeznania. Byłam mocno wkurzona nawet zapomniałam, że nie rozłączyłam połączenia i Zayn cały czas mówił do słuchawki "Halo Lola. Jesteś tam". Powiedziałam mu, że muszę kończyć i się rozłączyłam. Byłam na maksa wkurwiona. Rzuciłam telefonem o ścianę. Rozsypał się w drobny mak. Chłopcy patrzeli na mnie z przerażeniem w oczach.
Lo: Już lepiej
N: Co się stało??
H: No właśnie. Jak my mamy się teraz z tobą komunikować.
Lo: Nie wiem. Na policji w Londynie pojawił się jakiś świadek, który złożył zeznania na korzyść Michaela i Bianci.
Li: CO. Kto był tym pomysłowym dobrodziejem. Kurwa.!!!
Lo: Liam spokojnie złość tu nic nie da.
N: Tak to czemu przed chwilą roztrzaskałaś telefon o ścianę.
Lo: Ze złości.
Li: No właśnie a mi każesz być spokojnym.
Lo: Ale teraz widzę tego złe strony. Jak teraz mam się niby skontaktować z po- nie zdążyłam skończyć bo w ręku już miałam telefon Niall'a.
N: Nie ma za co.
Lo: Dziękuje Kochanie. Słuchajcie kto idzie ze mną jutro kupić nowy telefon.
Niall zaczął krzyczeć na cały pokój "JA"
Lo: OK OK. Harry, Liam pojedziecie jutro do Margaret i zobaczycie co u niej. A i przeprosicie za to, że mnie nie ma. Oczywiście  ode mnie i Niall'a . Zgadzacie się.
H: No jasne siostrzyczko.
Li: Tak jest kapitanie.
Lo: Oj Liam przestań się wygłupiać.
Li: Dobrze.  Dziękuje Lola.
Lo: Za co? Przecież nic dla ciebie nie zrobiłam.
Li: Jak to nie. Zabrałaś mnie na wycieczkę. Dzięki tobie ujrzałem znowu miłość mojego życia. A i uratowałaś mnie od pójścia na policje.
Lo: Co???
Li: No jak bym teraz był w Londynie to pewnie po tym telefonie z policji poszedłbym na komisariat i zrobił wielką zadymę i by mnie jeszcze w pierdlu zamknęli. Już widzę te okładki gazet " Liam Payne siedzi w areszcie. Co zrobił ten młody gwiazdor?? "
Lo: Liam nie o to mi chodziło??
Li: Nie a o co??
H: I to ty jesteś Dadd'ym zespołu. Jak nawet takiej prościzny nie rozumiesz.
N: Harry do rzeczy jakiej miłości twojego życia?? Jak możemy wiedzieć.
H: Niall jakie jak możemy wiedzieć. My to musimy wiedzieć i już.
Lo: Ej chłopaki jak dacie dojść do głosu Liam'owi to nam na pewno powie. Nie Li.
Li: No pewnie.
Chwila ciszy widziałam, że Niall chce coś powiedzieć ale położyłam mu palec na ustach. A ten jak nigdy dotąd to zrozumiał. Wreszcie Liam zaczął mówić.
Li: Więc chodzi o dziewczynę ...
H: No to już wiemy. Raczej nie o chłopaka.
Lo: Harry zamknij się. Li mów dalej.
Li: Nazywa się Ala Szulc. Spodobała mi się już na twojej imprezie Lola.
Lo: Czemu od razu nie powiedziałeś. Dałabym ci ją na parę godzin. Nie jest moją własnością.
Li: Śmieszne to takie.
Lo: Liam nie. Czemu mi od razu nie powiedziałeś. Przecież wiesz, że mi można zaufać.
Li: No tak ale jestem głupi. No i bałem się zaufać.
Lo: Ale czemu. Daniell potrafiłeś zaufać.
Li: Ale nie wiecie czemu z nią zerwałem.
Lo: No tak. Ale musiałeś mieć poważny powód, żeby to zrobić.
H: Nam możesz powiedzieć. Pamiętaj jesteś w gronie przyjaciół.
N: No właśnie. My za tobą to byśmy w ogień wskoczyli.
Lo: Ej nie naciskajcie na niego. Jak nie chce to nie musi mówić. To jest życie Liam'a i tylko jego. Pamiętajcie on wam się do spraw osobistych nie miesza.
Li: Dzieki Lola ale chyba najwyższy czas o tym komuś powiedzieć. Bo już nie mam siły tego ukrywać.
Lo: Liam ale pamiętaj to tylko twoja decyzja.
Li: Tak wiem.
Lo: I nie słuchaj tych idiotów. To jest tylko twoje życie. I to ty decydujesz co w nim będziesz zrobić a co nie.
N, H : No wiesz co tak nas obrażać.
Lo: Ok . To my z Liam'em idziemy na spacer a wy tu siedzie i się na mnie obrażajcie.
N, H: Nie ma problemu.
Lo: Liam idziesz??
Li: No pewnie jakbym mógł przegapić spacer z taką ślicznotką.
Lo: Oj Liam jak ty mnie dziś komplementujesz. Dziękuje Ci za to. To chodź tylko jeszcze pójdziemy do mnie do pokoju i się przebiorę.-Widziałam, zazdrość i złość na twarzy Niall'a. Ale to ja mu się kazałam obrażać na mnie  nie więc niech teraz tylko zazdrości Liam'owi.
Weszliśmy do mnie do pokoju od razu poszłam do walizki poszukać jakiś ubrań bo jeszcze  nie zdążyłam się rozpakować. Gdy tak szukałam ciuchów. Do pokoju wleciał Niall zaczął mnie przepraszać. Wręcz błagać o wybaczenie. Widziałam, że Li się z niego śmieje więc poszłam jego śladami i też się zaczęłam śmiać. Wręcz tarzać  się po ziemi ze śmiechu. Nagle poczułam jak zaczynam się unosić coraz wyżej podłogi. Wtedy dopiero zorientowałam się, że mam zamknięte oczy. Otworzyłam lekko jedno oko. Zobaczyłam Niall'a Trzymał mnie na rękach i patrzał na moją przerażoną minę ze śmiechem. Zaczął się ze mną przemieszczać po pokoju.
Lo: Niall Kochanie czy mógłbyś mnie łaskawie puścić.- Nic nie mówił. Zaczęłam mówić głośniej
"Niall do cholery jasnej puść mnie."- Spojrzałam na Liam'a miał ze mnie niezły ubaw. Zaczęłam krzyczeć. "Niall Kurwa puść mnie."
Doszliśmy do łóżka teraz się łaskawie się odezwał waćpan.
N: Jesteś pewna.
Lo: Tak Niall jestem pewna.
Wziął swoje ręce ze mną bardziej nad łóżko i mnie puścił.
Lo: Niall powaliło cię kurwa.
N: Kazałaś puścić. Więc Cie puściłem.
Lo: Ale nie miałeś zrobić tego tak dosłownie.
N: Ciesz się, że puściłem cie na łóżko a nie na podłogę.
Lo: No jeszcze tego brakowało. A zresztą nie zrzuciłbyś swojej myszki  na podłogę.
N: A chcesz się przekonać.
Lo: No jakoś nie.
N: Ale jesteś tego w 100% pewna.
Lo: Tak
N: A w 200%
Lo: Też.
N: No dobra na 1000000% jesteś pewna
Lo: Niall jestem pewna nawet na 10000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000%
N: Ale tak na pewno na pewno.
Lo: Tak.
N: Ale jesteś tego pewna tak na pewno na pewno na pewno na pewno na...- nie dałam mu dokończyć i tylko powiedziałam:
Lo: Całe życie z wariatami.
Teraz Liam już nie mógł powstrzymać śmiechu i wybuchł śmiechem na cały pokój ja do niego dołączyłam a dopiero po chwili Niall. Śmialiśmy się tak dobre 10 minut.
Lo: Już się na mnie nie obrażasz.
N: No jak bym mógł się obrażać na moją piękną księżniczkę. Lolitę Horan.
Lo: Ty Horan nie za daleko się posuwasz.
N: A co źle powiedziałem.
Lo: No nie wiem może po pierwsze nie jestem księżniczką. Po drugie na nazwisko mam jeszcze z tego co dobrze pamiętam to Spitzer a nie Horan. A i jeszcze po trzecie nie jestem piękna.
Teraz do naszej mądrej rozmowy wtrącił się Liam.
Li: Że co ????  Ja mam chyba jakieś przesłyszenia.
Lo: Nie bardzo dobrze słyszysz nie jestem piękna.
Li: Niall ty ją słyszysz??
N: Tak i nie wiem co powiedzieć. Bo to najpiękniejsza dziewczyna na całym świecie.
Lo: Ej Horan, Payne nie macie ciekawszych tematów.
N, Li: No jakoś nie.
Lo: Boże czemu zsyłasz na mnie takich kretynów.
N: Li słyszałeś ją ona nas obraża. Należy jej się nauczka nie??
Li: No pewnie.
N: Myślisz o tym samym co ja?
Li: Jeśli ty myślisz o tym co ja myślę.
Razem wykrzyczeli BASEN!!!!
Lo: Ej chłopaki nie bo się na was obrażę.
Li: No i co bez nas sobie nie dasz tu rady.
Lo: Jesteś tego taki pewny Payne??
Li: No tak. A co dasz sobie sama rade w takim dużym mieście.
Lo: Geniuszu ja tu się wychowałam i przeżyłam świetne 5 lat życia.
Li: Niall mamy problem wychodzi na to, że to my sobie tu bez niej nie poradzimy. Może wymyślimy jakąś inną karę.
N: Wiesz co Li jak nigdy ale się z tobą zgadzam.
Li: Oooo. Nie trzeba było aż tak poważnie. Ale Dziękuje.
N: Nie ma za co milordzie.
Lo: Czy już łaskawie możecie skończyć te dziecinadę.
Li: Oczywiście wasz królewska mość.
N: Tak jest mości pani.
Lo: Nie no ja zaraz nie wytrzymam i was uduszę.
N: Ej Lola spokojnie. Złość piękności szkodzi.
Lo: Niall zaraz ta złość to tobie zaszkodzi a nie mi.
N: Ok Ok już się zamykam po co te groźby w moim kierunku.
Lo: Przepraszam ale dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że straciłam ojca. Nie no moje życie jest popierdolone 11 lat temu straciłam moją ukochaną mamę. Teraz tatę. Mówią, że po każdej burzy wychodzi słońce. Ale ja jakoś tego słońca nie widzę.
Li: Lola a może to my jesteśmy twoim słońcem.
Lo: Ale, że kto???
Li: No jak to kto?? No dziewczyno my czyli One Direction. Ale nie zapominaj też o Margaret. Pamiętaj o tym, że masz nas i nigdy Cię nie zostawimy.
Lo: Obiecujecie ????
Li: No jasne. To znaczy ja tak ale nie wiem jak reszta.- spojrzał się dziwnie na Niall'a
N: Ej wątpisz we mnie. Pamiętaj Myszko nigdy Cię nie zostawię choćby nie wiem co się działo np. Waliło, paliło, topiło ja zawsze będę przy tobie. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi.
Lo: Niall może lepiej niech się  nie wali, pali i topi co. Ja już i tak dużo w swoim życiu przeszłam.
N: Wiesz co może masz racje. Sam chciałbym jeszcze trochę pożyć. No i oczywiście ożenić się i mieć 5 dzieci.
Lo: Niall aż 5.
N: No pewnie a może, żeby było parzyście to 6.
Lo: 6 małych Horanków. :/
N: No. Patrz jakie będziesz miała słodkie życie ze mną. Ja będę jeździł w trasy, zarabiał pieniądze ty nie będziesz musiała robić nic tylko wychowywać dzieci. Czasami będę Cię brał ze mną w trasę. A dzieci zostaną z opiekunka.- przerwałam mu.
Lo: Niall ja nie wytrzymam z 6 małymi Horankami w domu. To tak jakbym miała ciebie razy 6. Jak byś był razy 6 to ja już bym chyba u wariatów była i gadała od rzeczy.
N: Lola ale nie panikuj będzie dobrze.
Li: Dobra Niall kiedy indziej opowiesz Loli jak chcesz, żeby wyglądała twoja przyszłość. Teraz idziemy na spacer. Bo nasza Lola musi się przewietrzyć bo widzę, że jest zszokowana wizją 6 małych Horanków na co dzień a 7 dużego od święta.
Lo: Wiesz co Li masz racje. Ja sobie tego po prostu teraz nie wyobrażam. Ale za kilka miesięcy na pewno się przyzwyczaję do tego, że będę miała w domu 6 twoich podobizn, które będą w kółko głodne tak jak ty. Wiesz ile będziesz musiał wydawać kasy na jedzenie. Coś około 20 tysięcy funtów.
N: Rocznie?
Lo: Nie miesięcznie.
N: A to może parka mi wystarczy.
Li: Wiesz co Niall to ty się nad tym zastanów a ja z Lolą pójdę na spacer.
N: Nie ja idę z wami bo na świeżym  powietrzu się lepiej myśli.
Li: No ok ale nie zszokuj nam tu bardziej Loli bo jeszcze będziemy musieli ją nieść do domu i wtedy będą ładne nagłówki gazet " Siostra Harr'ego Styles'a pijana Liam Payn i Niall Horan niosą ją do hotelu" tego chyba nie chcesz nie?- bo jeszcze nie wyszło na jaw, że jestem dziewczyną Niall'a. Nie zdążył tego powiedzieć przez Michaela.
N: No pewnie. Nigdy nie pozwolę prasie napisać nic złego na temat mojej gwiazdki.
Lo: Niall co ty mnie tak od kilku godzin komplementujesz.
N: A co nie mogę powiedzieć kilku miłych słów mojej ukochanej.
Li: Dobra gołąbeczki to idziecie na ten spacer czy nie?
Lo: No idziemy.
N: To chodźmy.
Lo: Ej ja się muszę przebrać bo ktoś mi kilka godzin temu nie dał i rzucał mną. Dajcie mi 10 minut.
Li: Ach te kobiety.
Lo: Payne nie narzekaj gdyby nie my to wy byście na tym świecie nie istnieli.
Li: Co?? Dali byśmy rade bez was żyć.
N: No właśnie.
Lo: Tak to zakładamy się kto dłużej bez kogo wytrzyma. Ja bez Niall'a czy raczej Niall beze mnie.
Li: A ja to co.
Lo: Ty masz zakaz chodzenia do Ali zobaczymy ile wytrzymasz.
Li: Ok.
Lo: Dobra a co z tym spacerem idziemy na niego czy nie??
Li: No pewnie zakład jest od jutra od 10. Zgoda??
Lo: Ok mi pasuje.
N: No dobra. Jak zakład to zakład. Tylko przygotuj się Myszko na przegraną.
Lo: Hahahaha kto tu przegra jedynie wy się powinniście przygotować na porażkę.
Poszłam poszukać jakiś ciuchów. Spojrzałam na zegarek była 23. Idealna pora na spacer z 2 idiotów. Ale no niech będzie. Ubrałam się w to. Poprawiłam lekko makijaż i byłam gotowa.
Li: Jak wychodzisz z nami to mogłaś się chociaż jakoś ubrać a nie dresy bluza.
Lo: Oj Liam - nie zdążyłam dokończyć bo Niall powiedział
N: Liam zamknij się to jest w końcu ciało i życie Loli więc może z nim robić co chce a tym bardziej nosić co chce. Lola nie przejmuj się nim on po prostu zazdrości mi tak ZAJEBISTEJ(z naciskiem na zajebistej) dziewczyny.
Lo: Dziękuje Niall ale nie musiałeś. Patrz teraz przez ciebie Daddy płacze. Oj Liamku nie płacz jak Ala się wybudzi to Ci na pewno życie osłodzi.
Li: Wiesz co Lola bardzo śmieszne. Zobaczysz ty się jeszcze doigrasz młoda a i ty też Horan. Dobra idziemy na ten spacer.
Lo, N: No już spokojnie wychodź będziemy się kierować za tobą Daddy.
Li: Hahaha.
Lo: A zresztą nie jestem młoda. Za dwa tygodnie będę mieć 17 lat. A ty 19. Staruchu.
Li: Tak ale ty zawsze będziesz młodsza ode mnie i to mi daje satysfakcje. Bo już wiem jak na ciebie mówić żeby Cię wkurzyć.
Lo: To idziemy czy nie??
N: No pewnie tylko Payne się teraz leniwi.
Li: No. A może weźmiemy jeszcze Harr'ego.
Lo: No pewnie. To ja po niego pójdę a wy idźcie i czekajcie na nas przy wyjściu.
N, Li: Ok.
Chłopacy poszli do windy a ja poszłam do pokoju gdzie był Harry. Zapukałam. Po chwili otworzył mi cały zapłakany Harry.
Lo: Ej co się stało.
H: Nic.
Lo: To czemu płakałeś.
H: Bo mi się nudziło.
Lo: No dobra a tak na serio??
H: Bo wszyscy mnie zostawiliście i poszliście sobie.
Lo: No to teraz jest czas na rekompensatę. Idziesz z nami na spacer.
H: To wy jeszcze nie poszliście???
Lo: No nie bo jakoś tak nam czas zleciał na gadaniu. To idziesz czy nie??
H: No pewnie daj mi 5 minut.
Lo: Ok to poczekać na ciebie tu czy na dole przy wyjściu.
H: Jak możesz to tu.
Lo: No ok to poczekam tu tylko już nie płacz, że Cię zostawiliśmy.
H: Ok to ja zaraz wracam.
Lo: Tylko się pośpiesz. Bo nie wiem co wymyślą te dwa geniusze na dole.
Nie było go jakieś 3 minuty. Nagle pojawił się i stwierdził, że jest gotowy.
Lo: To dobrze idziemy.
H: No jasne.
Kierowaliśmy się do windy gdy Harry zaczął mówić.
H: Wiesz co Lola nie płakałem z powodu tego, że mnie zostawiliście.
Lo: Wiem.
H; Tak a skąd??
Lo: Bo ty nigdy nie płaczesz jak ktoś Cię zostawia tylko wtedy się obrażasz i do nikogo nie odzywasz.
H: No tak. Chcesz znać prawdziwy powód.
Lo: No pewnie.
H: Dzwoniła do mnie twoja babcia.
Lo: Co tak nagle po 11 latach sobie o mnie przypomniała.
H: No. Ale do rzeczy. Powiedziała, że teraz to ona się tobą będzie zajmować i masz się u niej zjawić jutro o 10.
Lo: CO??? Kurwa Harry ty sobie teraz żartujesz. Nie??
H: Lola przykro mi ale nie.
Lo: Ja pierdole.
Lo: A jak nie chce, żeby mnie wychowywała. Przecież to wy się mną teraz zajmujecie. A zresztą każdy sąd będzie się jej pytał gdzie była przez 11 lat mojego życia. Ja nawet nie wiem jak ona wygląda.
H: Tylko jest mały problem. Bo to ona jest tak naprawdę twoją rodziną.
Lo: Ej mój ojciec pisał testament miesiąc temu. I w nim pewnie napisał kto ma się mną zająć.
H: Jest jeszcze mała możliwość. Musisz się teraz udać do prawnika ojca. On Ci na pewno wszystko wytłumaczy.
Rozmawialiśmy tak do czasu dojścia do chłopaków. Byli bardzo ciekawi o czym tak rozmawialiśmy ale obiecałam sobie, że na razie wiem o tym tylko ja i Harry i tak ma zostać. Jak wyszliśmy oczywiście Ci idioci zaczęli się wygłupiać biegać, skakać. Niall nosił na baranach Liama potem na odwrót Liam nosił Niall'a. A my z Harry szliśmy i śmialiśmy się z nich. Powiem, że nawet na chwile zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach. Ale to nie trwało długo bo nagle mnie oświeciło, że nie zadzwoniłam do tego policjanta co prowadzi sprawę Michaela i Bianci. Zaczęłam się denerwować. Postanowiłam, że jutro jak tylko wstanę od razu do niego zadzwonię. Z zamyślenia wyrwał mnie Niall, który uznał, że jest głodny.
Lo: Niall jadłeś 40 minut temu.
N: No właśnie aż 40 minut temu.
Lo: No dobrze to wracajmy. Zjesz coś u nas w pokoju. Mamy tam jeszcze jakieś żelki.
N: Jej Lola jesteś BOSKA. - Wziął mnie na ręce i zaczął biec tak ze mną do hotelu.
Lo: Niall czy mógłbyś mnie postawić na ziemi. Umiem chodzić. Nauczyłam się jak byłam mała.
N: Nie. Bo jak będę z tobą biegł to szybciej będziemy na miejscu.
Lo: No dobra nich Ci będzie.
Po jakiś 10 minutach byliśmy pod hotelem.
Lo: Dobra Niall teraz możesz mnie puścić.
N: Nie bo jeszcze nie jesteśmy w pokoju.
Lo: Niall wiesz, że postanowiłam pojutrze wrócić do Londynu.
N: Czemu??
Lo: Bo muszę porozmawiać z tym policjantem.
N: Ale wrócisz tu jeszcze??
Lo: Niall nie wiem bo jest jeszcze jedna sprawa.
N: Jaka??
Obiecałam sobie, ze na razie nikomu o tym nie powiem ale nie mogę okłamywać Niall'a. W końcu jest moim chłopakiem i powinnam mu ufać. A i tak już go okłamuje w sprawie Michaela i Bianci bo nic mu nie powiedziałam o ich pochodzeniu.
N: Myszko co się stało??
Lo: Niall moja babcia, która nie interesowała się mną 11 lat chce się teraz mną zająć po śmierci taty.
N: CO???
Lo: No i muszę porozmawiać z prawnikiem ojca bo z tego co dobrze pamiętam to mój tatuś miesiąc temu pisał testament. Więc musiał w nim umieścić kto ma się mną zająć po jego śmierci. I jestem pewna, że tą osobą nie jest moja babcia. Bo nigdy się ze sobą nie zgadzali. Ona nigdy nie polubiła ajca oskarżała do nawet o śmierć mamy. Chociaż to był wypadek.
N: Przykro mi Lola jak mogę ci pomóc.
Lo: Pojedziesz ze mną jutro do mojego starego domu. Z tego co ojciec mi mówił to go nie sprzedał. Mam do niego nawet klucze. Wzięłam je bo pomyślałam, że byśmy mogli spać w moim domu a nie w hotelu. Ale się przeliczyłam. Bo nie wiem czy będę umiała do niego teraz wejść. Mam tam bardzo dużo wspomnień związanych z mamą i jeszcze więcej z tatą.
N: Skarbie no pewnie, że pojadę. Dla ciebie zrobię wszystko. I rozumiem mi też by było ciężko.
Lo: Dziękuje jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.
Akurat doszliśmy do naszego pokoju. Drzwi były na oścież otwarte.
Lo: Niall miałeś zamknąć pokój.
N: Zamknąłem. Możesz zapytać Liam'a. Jeszcze sam sprawdzał czy na pewno dobrze zamknąłem.
Lo: To mieliśmy włamanie. Chodź zgłosimy to w recepcji.
N: OK.
Kierowaliśmy się do windy. Wtedy pojawili się chłopacy pytali gdzie idziemy. Powiedziałam, że zgłosić na recepcji włamanie do pokoju. Spojrzeli na nas jak na kretynów.
Lo: Ej lepiej idźcie sprawdzić czy u was wszystko gra.
H, Li: No już idziemy.
Lo: A i jakby co to u nas nic nie ruszajcie, żeby nie wyszło, ze to wy bo się tam kręcicie.
H: No ok tacy głupi to aż nie jesteśmy.
Lo: No nie byłam pewna.
Udaliśmy się do windy i poszliśmy pod rejestracje.
N: Dobry wieczór.
R: Dobry wieczór. W czym mogę pomóc.
N: Chciałem zgłosić włamanie do pokoju numer ....- powiedziałam za niego 302.
N: No właśnie 302.
R: Dobrze zajmiemy się tym.
N: Mówi to pani z takim spokojem. Jakby nic się nie stało.
R: Już dzwonie na policję. Proszę chwile poczekać na pewno zaraz się ktoś państwem zajmie.
Niall chciał coś jeszcze powiedzieć ale go powstrzymałam. Poszliśmy usiąść na sofę.
N: Boże co za kobieta. Już nigdy tu więcej nie przyjadę.
Lo: Niall nie obrażaj się na cały Hamburg za jedną kobietę.
N: No dobrze. Już nigdy nie będę spał w tym hotelu. Nawet porządku nie potrafią tu utrzymać. A co dopiero mówić o bezpieczeństwie.
Lo: Niall nie przesadzasz trochę.
N: Nie. Nigdy mi się takie coś nie zdarzyło w żadnym hotelu. Dopiero tutaj.
Lo: Niall a nie uważasz, że to wina Michaela. On tu ma dużo kolegów. Bez problemu mógł to zrobić. Zwłaszcza, że w internecie już huczy iż tu przyjechaliśmy. Piszą o tym wypadku. Więc bez problemu mógł to zrobić. On jest nieobliczalny. Pamiętaj o tym.
N: Lola nie myśl tak może to jakaś Psychofanka. Nigdy nie wiesz co takiej uderzy do głowy. 
Lo: No dobra miejmy nadzieje, że to jakaś wasza fanka. 
Rozmawialiśmy tak jeszcze chwile i wtedy pojawiła się policja. 
Zaczęła z nami rozmawiać i pokierowaliśmy się do naszego pokoju. Gdy do niego weszłam. Byłam pewna 
kto to zrobił. to był na pewno Michael albo jego koledzy.Na ścianach było napisane czerwoną farbą...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zdjęcia Loli i Niall'a 






Wszystkim moim czytaczom życzę Szczęśliwego Nowego Roku oraz Pijanego Sylwestra.