wtorek, 14 grudnia 2021

 

Jednak zanim weszliśmy usłyszeliśmy 

-O nie spodziewałem się was tu, witajcie.

 

-Liam, Liam Malik. To Ty stary ile lat to minęło od naszego ostatniego spotkania?- zapytał jego imiennik a mój brat.

-Oj myślę, że zdecydowanie za długo. Jak wy wszyscy wyrośliście, ledwo was poznałem. Mia Ty za to jesteś jeszcze piękniejsza.- uśmiechnął się zadziornie jak to on.

-Dz-dziękuje.- zająknęłam się i czuję jak już jestem czerwona jak burak. Jednak zobaczyłam coś w jego oczach ten błysk co parę lat temu.

-Co u was słychać Kochani?- zapytał Malik 

-A jak widać, wszyscy żyjemy jakoś się mamy. Jedni lepiej drudzy gorzej. Mamy rodzinne pary ale w sumie to dobrze. A co u Ciebie słychać?- zapytała Demi

-A gitarka, mam swoją firmę a nawet dwie, do tego w ostatnim czasie kupiłem klub i ten pub także zapraszam was do środka. Porozmawiamy o starych i nowych czasach i oczywiście ja stawiam.- powiedział uśmiechnięty

-Dzięki stary.- powiedzieli moi bracia. Spojrzałam na Darcy i już wiedziałam, że widzi moją niepewność. Jednak raz się żyje, kiedy mam się przekonać co czuje jak nie teraz. Wszyscy zaczęli wchodzić oprócz mnie. 

-Mia a Ty nie idziesz?- zapytał zmartwiony Malik 

-Hahahah w Twoich marzeniach opuszczę coś takiego.- minęłam go i weszłam za innymi. Widziałam jak się uśmiecha pod nosem, coś czuję, ze to będzie ciekawa noc.

-Mia zaczekaj na mnie lepiej żeby taka kobieta jak Ty nie chodziła sama po pubie.-zaczął Malik

-Wiesz co nie było Cię obok tyle lat więc łaskawie schowaj sobie swoją troskę w kieszeń i nie podnoś mi ciśnienia i tak mam już dziś zjebany dzień.-warknęłam na Niego.

-Co się stało?-zapytał- Oczywiście o ile mogę wiedzieć- szybko dodał 

-Ty się stałeś. Czy taka odpowiedz Ci wystarcza?- spojrzałam na Niego spode łba.

-Tak nie do końca, bo dalej nic nie rozumiem.-odrzekł 

-To przykro mi bardzo, ale tyle musi Ci wystarczyć.- odpowiedziałam i usiadłam obok Dava.

-Ja pierdole co to będzie za noc.- powiedziałam cicho do Niego.

-Domyślam się Mi domyślam.- uśmiechnął się pokrzepiająco do mnie

-Dobrze to co wam podać ludziska?- zapytał Malik. Oczywiście chłopaki wzięli jakieś tam whisky, Lili i Dem winko, Darcy mojito a ja jako, ze do odważnych świat należy wzięłam Long Island.

-Okej już przynoszę.-powiedział i zniknął 

-Jak miło ktoś będzie nam całą noc usługiwał, żebyśmy zapomnieli co zrobił.-powiedziałam słodkim głosikiem

-Mia.- zaczął mój brat Harry

-CO?- warknęłam 

-Daj mu szanse młoda.- dodał mój drugi brat Liam

-Przecież daje. Jestem tu, siedzę nie krzyczę na Niego. Co więcej mam zrobić?-zapytałam

-Mog- zaczął Harry

-Nic Kochanie. Na razie jest dobrze jak jest.-powiedziała Darcy po przerwaniu Harr'emu.

Dostaliśmy drinki, dość szybko je wypiliśmy. Poczułam już lekkie uderzenie do głowy jednak ten drink zawiera dość dużo alkoholi. Więc ruszyłam na parkiet a za mną poszły dziewczyny. Zaczęłyśmy się bawić, kręcić całym ciałem. Po chwili obok nas pojawili się mężczyźni a może w sumie bardziej chłopcy. Jednak cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, spojrzałam w kierunku baru na wprost mnie stał Malik i bacznie mnie obserwował. Ładnie się do Niego uśmiechnęłam i bawiłam się dalej. Po 30 minutach dziewczyny miały już dość więc zostałam sama jednak to mi nie przeszkadzało. Jeden z chłopaków o imieniu Richard coraz bardziej się do mnie zbliżał, zaczęliśmy się bardziej o siebie ocierać w sumie co mi szkodzi, Ney mnie zostawił. Nikogo nie mam więc raz się żyje. Chłopak zaczął mnie coraz bardziej obracać i kręcić w pewnej chwili zbliżał się coraz bliżej moich usta trzymając mnie bardzo blisko siebie. Jednak nie dane było nam się pocałować gdyż ktoś odciągnął go ode mnie z impetem. No tak jakże mogło by być inaczej Malik.

-Co Ty kurwa robisz?- krzyknęłam na Niego.

-Myślę logicznie Mia. Nie chcesz tego próbujesz teraz każdemu pokazać, ze wszystko jest okej.- warknął. Richard został wyprowadzony z klubu a do mnie podleciała cała ekipa.

-Mia wszystko okej?- zapytał Dave mierząc wzrokiem MAlika

-Tak, jest okej w sumie było bardzo dobrze, ale ktoś musiał to zepsuć.- uśmiechnęłam się 

-Taaa było bardzo dobrze widziałem jak ślinił się patrząc na Ciebie i jakie miał lepkie łapy.- powiedział Malik

-No i co w związku z tym, to jest moje życie.-odparłam. Poszłam do stolika wzięłam torebkę i kierowałam się do wyjścia. 

-Mia zaczekaj.-krzyknął Malik

-Czego?Czego jeszcze ode mnie chcesz?

-Porozmawiać. Proszę.- powiedział skuszony 

-Masz 5 minut maksymalnie 10.- powiedziałam 

-Chodź do mojego biura.-poszłam za nim. Weszliśmy do środka. Malik podszedł do mnie.

-Słucham, czas leci.- powiedziałam 

-Mia, po pierwsze przepraszam.

-Pff za co niby- zafurczałam 

-Hmm na pewno za to, że zniknąłem bez słowa. Za to, że Cię zostawiłem, że nie dałem znaku życia przez te wszystkie lata, za tą sytuacje pod moim znaczy się waszym domem. 

-No okej mów dalej.- powiedziałam 

-Myślę, że to wszystko co- zaczął

-Jak wszystko, jak kurwa to jest wszystko po tym wszystkim co było co zrobiliśmy.

-Mia daj mi dokończyć Słońce. To wszystko za co chce Cię przeprosić a przynajmniej wszystko co mi przychodzi do głowy na tą chwilę. Chciałbym Ci wyjaśnić całą tą sytuację, ale sam chyba nie potrafię no i wolałbym zrobić to w lepszym miejscu a nie tutaj.- powiedział smutny 

-Dobrze Malik wysłucham Cię nie tutaj, jednak wolałabym porozmawiać we dwoje.- powiedziałam delikatnie się uśmiechając jakoś zrobiło mi się go szkoda. Chyba nigdy nie widziałam go aż tak smutnego. 

-Możemy umówić się jutro o 15.00 w kawiarni Next tutaj za rogiem?

-Tak Liam.- powiedziałam i spojrzałam na Niego. Zauważyłam błysk radości w jego oczach i uśmiech na twarzy 

-Dziękuje Kochanie.

-Nie ma za co Liam, ale jestem Mia dobrze.- powiedziałam, bo jednak jest mi dziwnie z takimi określeniami.

-Dobrze Mia, jesteś wspaniała.

-Dziękuje, to do jutra Liam.

-Do jutra Mia i fajnie, że jednak jestem Liam a nie Malik.- zaśmiał się 

-Nie przyzwyczajaj się, nara Malik- jakoś nie umiem się z nim nie droczyć, to nie tak,że mu wybaczyłam. Po prostu to była moja 1 miłość, ktoś z kim spędziłam czas od dzieciaka, byliśmy zawsze obok. Był starszy, zawsze nas bronił. Był inny, bardziej straszny, ale nigdy dla mnie. 

-Mia!! Mia czekaj!!- usłyszałam za sobą 

-Co?- odpowiedziałam i zobaczyłam Laurę.

-Laura co Ty tu robisz? Mała gdzie Twój tata ?- zapytałam zmartwiona

-Nie wiem gdzie tata, poszedł na zakupy już dawno temu, ale nie wrócił. Ja się bałam znalazłam numer do Pani Darcy w domu zadzwoniłam i ktoś mnie tu przywiózł.

-Kochanie a dzwoniłaś do taty od czasu wyjścia z domu?- naszej rozmowie przysłuchiwał się Liam

-Tak. Jego telefon nie odpowiada. Martwię się nigdy tak nie było no chyba, ze tata grał mecz.- powiedziała prawie płacząc.

-Przepraszam, że przerywam drogie Panie. To nie jest dobre miejsce dla takiej dziewczynki jak Ty zapraszam do mojego biura tam poszukamy Twojego taty.- powiedział Malik

-Dzięki Li- powiedziałam. Poszłam od razu bo już wiedziałam gdzie iść. W między czasie wyjęłam telefon i zobaczyłam, że mam jedną wiadomość 

*Neymar <3 <3*

Mia przepraszam za to szybciej. Rozumiem,  że to spotkanie nie należało do łatwych. Nie chcę Ci nic utrudniać. Poczekam na Twoją decyzję ile będzie trzeba. Jeżeli wybierzesz mnie będę najszczęśliwszy na świecie, jeżeli nie zrozumiem i nie będę naciskać. Wiem, że Mia Cię pokochała i nie będę utrudniać jej jakiegokolwiek kontaktu z Tobą nigdy. Kocham Cię Neymar a i jakbyś chciała miejsce dla Ciebie w domu zawsze będzie. 

-Liam możesz chwilę zostać z Laurą, zaraz wrócę muszę wyjść na chwilę na dwór.- SMS był sprzed 3 godzin jak jaj go mogłam nie usłyszeć dziwne. Muszę do Niego zadzwonić.

*Rozmowa telefoniczna* 

-Pik......Pik......Pik......Pik.....Pik....Hej tu Neymar skoro nie odbieram to na pewno robię coś bardzo ważnego. Zostaw wiadomość po sygnale a na pewno oddzwonię. 

*Koniec rozmowy*

Nic nie odbiera ale telefon jest włączony, jednak to dziwne, że nie odbiera skoro Laura jest tutaj. Zaczynam się martwić czy wszystko okej. W tej chwili mój telefon zaczął wibrować 

*Rozmowa telefoniczna*

-Halo 

-Dzień dobry, dzwonię ze szpitala St. Mary's Hospital. Trafił do nas Pan Neymar. Pani jest wskazana jako osoba do kontaktu. Czy może Pani przyjechać jak najszybciej do nas?-usłyszałam po drugiej stronie słuchawki

-Tak zaraz jadę, ale co się stało jak?- zapytałam

-Powiemy Pani na miejscu proszę być jak najszybciej.

-Dobrze już jadę.

*Koniec rozmowy*

Weszłam do środka Darcy właśnie miała wychodzić 

-O szłam Cię szukać. Co się stało wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.

-Pamiętasz jak mówiłam, że jestem podobna do mamy. Właśnie dzieje się kolejna rzec Neymar miał wypadek, jest w szpitalu muszę jechać. Muszę znaleźć opiekę Laurze.

-Kochanie ja się nią zajmę, leć.- powiedziała Darcy 

-Dziękuje. Pójdę tylko jej powiedzieć, że zostanie z Tobą.- poszłam do Laury, dobrze bawiła się z Liam'em i mnie nie zauważyła, ale on tak domyślił się chyba, ze coś nie tak.

-Kochanie pojedziesz z Darcy do domu dobrze. Ja niedługo do was dołączę. Chodź pójdziemy do niej.- podeszła i wzięła mnie za rękę.

-Dobrze chodźmy.- Liam poszedł za nami, ale co dziwne pierwszy raz jak wychodził zamknął biuro.
Podszedł do barmana coś powiedział i szedł za nami

-Darcy tu masz klucze do mieszkania. Ja będę jak najszybciej. Dziękuje.- powiedziałam-Laura pamiętasz Darcy prawda?

-Tak.Możemy iść do domu zimno tu i spać mi się chcę. - powiedziała młoda, jak dobrze, że nic nie wie. 

-Tak już idziemy.- powiedziała Darcy wzięła ją za rękę i poszły razem z Davem

-To gdzie jedziemy Mia?- zapytał Liam.

-Malik to nie jest dobry pomysł.-powiedziałam już ze łzami w oczach, już nie muszę się ukrywać.

-Oj nie marudź tylko wsiadaj i jedziemy. Domyślam się, że nie ma czasu do stracenia.- powiedział i otworzył mi drzwi od auta.

-Dziękuje.- powiedziałam i wsiadłam 

-To gdzie? -zapytał znowu 

-Do St Mry's.- powiedziałam

-Się robi Proszę Pani.- próbował mnie rozbawić, jednak teraz to nie pomoże. To nie miało tak się skończyć, mieliśmy razem zamieszkać a nie się rozstać. W sumie nie padło to zdanie, ale było to powiedziane między wierszami. Mieliśmy żyć razem, nie miało być wypadku. Gdyby nie ja i nie moje zwątpienie nie doszło by to tego. Oni zasłużyli na kogoś lepszego niż ja. JA powinnam być wiecznie sama nie jestem warta nikogo miłości. Poczułam jak ktoś dotyka mojej nogi.

-Mia wrócisz na naszą planetę, mówię do Ciebie od dłuższej chwili.- powiedział MAlik

-Przepraszam Cię, zamyśliłam się.- powiedziałam 

-Słucham może będę mógł jakoś pomóc.- powiedział 

-Nie, to nie ma sensu. Ja nie mam sensu nie zasłużyłam na nikogo.-powiedziałam płacząc 

-Mia!!! Nie mów tak. Możesz obrażać mnie, ludzi nie wiem każdego, ale nigdy nie mów, że nie zasłużyłaś na nikogo. NIGDY rozumiesz.- krzyknął. To mój Liam on wrócił. 

-Przepraszam.- powiedziałam 

-To mów co się stało.- powiedział 

-Będziesz zły albo szczęśliwy, ale ok. Po Twojej wizycie Neymar miał dziwne przeczucie, ale nie było źle pomimo, że wiedział kim jesteś i jak to było. Później wpadła cała ekipa i rozmawialiśmy z Theo no i ja chciałam się spotkać z każdym, ale nie Tobą. No i była afera między nami a było to w naszym domu i padło, że dalej Cie kocham i się boję tego i że mam wyjebane. Liam mój brat mówił o Moni mówił, ze mi nie zależy i nie zgadniesz kto to usłyszał. Neymar i się zaczęło. Wyszedł z domu z młodą na spacer. 

-Moment, ale nie rozumiem zabrał wasze dziecko, bo Laura mówiła do Ciebie mamo?- zapytał Malik

-Laura nie jest moją córką, ale traktuje ją jak córkę i na odwrót.Po tym wszystkim nie mogłam się do Niego dodzwonić. Napisał mi SMS mieliśmy za jakiś czas lecieć do Australii bo mam tam pracę, napisał, że nie lecą, bo dobre nam zrobi rozłąka. Napisał jak widzi sytuację i to, że czuję coś do Ciebie. Wtedy ja pojechałam z Darcy i tyle wiem. Rozumiesz to ja go kocham.. chyba raczej, nie no kocham Go jest dla mnie ważny. Teraz miał wypadek i jak to będzie wyglądać. Zostawię go w takim stanie no nie. Zostanę wiadomo, że tak, ale on chce odpocząć i co ja mam robić. Jak mam to teraz wszystko ogarnąć i na dodatek jesteś Ty i Monia i Theo.

-Moment, czy Ty dalej mnie 

-Liam kurwa czy to jest teraz najważniejsze?- zapytałam, ale akurat podjechaliśmy pod szpital więc wysiadłam. Liam wyskoczył za mną 

-Przepraszam masz rację to nie jest najważniejsze, pójdę z Tobą będę obok jakbyś mnie potrzebowała. Weszłam do szpitala poszłam do miejsca pielęgniarek. Wytłumaczyłam o co chodzi a one zaprowadziły nas do pokoju lekarza. Weszłam do środka po zapukaniu 

-Dzień dobry jestem Mia Horan i przyszłam w sprawie Neymara S..- nie dał mi dokończyć lekarz

-Dzień dobry, proszę usiąść. Pani kolega może również podejść jeżeli Pani tego chce jednak może być przydatny.-powiedział lekarz

-Liam chodź ze mną, proszę.- powiedziałam na co chłopak wszedł za mną 

-A więc sytuacja wygląda, bardzo źle....

I to na tyle 

Do następnego 

Buźka Pa 

Babajaga

sobota, 4 grudnia 2021

 -Neymar Kochanie.- wyszłam na dwór w poszukiwaniu mojej rodziny, ale nigdzie ich nie było.Wróciłam do domu po telefon, ale Neymar nie odbierał. W końcu zadzwonił telefon.

 

-Halo Neymar gdzie jesteście? Martwiłam się o was.-powiedziałam od razu po odebraniu.

-Poszliśmy na spacer, po tym co usłyszałem od Twojej rodziny, zrobiło mi się ciężko.
Oni mają racje, powinnaś się spotkać z nimi wszystkimi. Każde z nich jest dalej dla Ciebie ważne i wiem, że dalej kochasz go w jakiś sposób a ja Kocham Ciebie więc nigdy nie stanę Ci na drodze do szczęścia. Podjąłem decyzje, że nie polecimy z Tobą do Australii. Myślę, że to zrobi nam dobrze, będziemy mieli szanse na przemyślenie wszystko i zatęsknienie. 

-Kochanie, ale...- nie dał mi dokończyć

-Nie, nie ma żadnego ale. Podjąłem już decyzje, proszę uszanuj ją. Nie ze względu na mnie a ze względu na młodą.-powiedział smutno.

-Dobrze, jeżeli taką decyzję podjąłeś to postaram się ją uszanować. Kiedy wracacie?- zapytałam zmartwiona

-Nie wiem, na pewno nie dziś i nie jutro.

-Dlaczego?-prawie krzyknęłam.

-Koch.. Mia nie krzycz, uspokój się. Myślę, że to był ciężki dzień dla nas wszystkich, Laura jest w szoku po tym wszystkim i chciałaby wrócić do starego domu. Przestraszyła się tych krzyków.- powiedział zawiedziony.

-Neymar jest mi tak przykro, nie pomyślałam o tym... Jak mogę wam pomóc?- zapytałam głosem pełnym winy.

-Na razie nie możesz zrobić nic, my pojedziemy do hotelu, bo w tamtym domu nic już nie mamy. Nie obraź się na mnie, ale na razie nie będzie Laury ze mną ani nie będzie jej w naszym domu o ile będzie on jeszcze nasz. Tego się właśnie bałem, jaki ja byłem głupi, mogłem się domyślić już wcześniej, że ten dom nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza od Jego brata... - i na tym nasza rozmowa się skończyła, chciałam do Niego zadzwonić, ale uznałam, że lepiej napisze.

SMS do Neymarek :* <3

Możecie wrócić do domu, za pięć minut mnie tu nie będzie. Obiecuje.

Pobiegłam szybko po najważniejsze rzeczy i wyszłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić zadzwoniłam do Darcy:

-Halo Mi co tam?-odebrała od razu 

-NeymarneiwracadodomuLaurasienaswystraszyłaonjestnamniezlytochybakoniec.-powiedziałam na jednym oddechu.

-Kochanie proszę powtórz spokojniej, bo nic nie zrozumiałam.-odpowiedziała zmieszana

-Możesz się ze mną spotkać w naszym miejscu za 15 minut?-zapytałam

-Tak jasne, już jadę. Dave wychodzę do Mii.-krzyknęła do słuchawki i się rozłączyła

Po 15 minutach byłam na miejscu, Dar już czekała. Jak ją zobaczyłam podbiegłam i się przytuliłam. Wyjaśniłam jej wszystko cały czas płacząc. Nie rozumiem jak mogło do tego dojść. Kocham Ney, ale też dalej coś czuje do Li, co nie zmienia faktu, że nie wiem czy chce mu wybaczyć. Co ja gadam, chce mu wybaczyć, fajnie by było jakby wrócił mój dawny przyjaciel, ale nie wiem czy potrafię to zrobić. Minęło tyle czasu, tak dużo się wydarzyło. On się zmienił, znowu zamknął się w swojej kuli, jednak widziałam ten błysk w jego oczach gdy mnie zobaczył.

-Halko ziemia do Mii- prawie krzyknęła Darcy

-Tak słucham Cię cały czas.-odparłam

-Tak to co mówiłam?- zaśmiała się 

-No dobra, nie słuchałam. Przepraszam.- lekko się zaśmiałam.

-Wiem Kochana. Mówiłam, że może mamy racje wszyscy i Ty dalej kochasz Li. Nawet sama o tym nie wiedząc gdyż wyparłaś go z głowy po latach cierpienia, ale teraz jak wrócił to i uczucie wróciło?- zapytała albo stwierdziła niepewnie.

-Nie wiem, kurwa nie wiem. JA pierdole. Moje życie już było takie ułożone. Był Ney i była Laura i ona mówiła mamo i ja ja dobrze się z tym czułam. Ja dobrze się z nimi czułam, czułam się potrzebna i kochana. Ważna i czułam, że komuś na mnie szczerze zależy. Wierzyłam,. że nie zniknie z mojego życia od tak.- powiedziałam 

-Mia czułaś się kochana a tak szczerze czy Ty kochałaś?- zapytała 

-Tak, nie, nie wiem chyba.-wydukałam

-No właśnie, nie mówię, że nie kochasz Neymara, bo możliwe iż to chwilowy kryzys. Co nie zmienia faktu, że musisz to przemyśleć Słońce. 

-Tak wiem, ja to wiem, ale to takie ciężkie. Moje serce jest rozdarte.-załkałam

-Wiem, jednak pamiętaj, że on będzie myślał o swojej córce głównie, nie da zrobić jej krzywdy. Pamiętaj, że to ona najbardziej teraz na tym ucierpi.

-Dlatego nie mogę dać mu odejść!-prawie krzyknęłam

-Co? Moment Mia, wyjaśnij mi teraz swój tok myślenia, proszę? 

-Laura zaczęła mówić do mnie mamo, ona mnie pokochała, nie  mogę jej zawieźć. Muszę ich odzyskać.- wstałam i zaczęłam szukać telefonu, jednak Darcy wyrwała mi go z rąk.

-Głupia co Ty chcesz zrobić?- zapytała zirytowna

-Zadzwonię do Niego i powiem mu wszystko.- powiedziałam i popatrzyłam na Nią jak na wariatkę.

-STOP!!- krzyknęła

-Zacznij myśleć teraz logicznie, myślisz, że to będzie dobre. Co będzie za rok za dwa za pięć. Jak dojdziesz do tego, że to na przykład nie to i będziesz się męczyć i wtedy odejdziesz i będzie jeszcze gorzej, jeszcze bardziej się przywiążecie do siebie. I co wtedy Misiek zrobisz? Będziesz się dalej męczyć? Czy uciekniesz? Czy mocniej zranisz i Siebie i Nią?

- Ja ja nie wiem, ja się boje a co jeśli wy jeśli Ty jeśli macie racje? Co będzie gdy znowu się do Nich zbliżę a oni znowu wyjadą, uciekną, przepadną jak kamienie w wodzie?

-Mia a powiedz jaką masz pewność, że Neymar nie odejdzie, że my się wszyscy nie rozejdziemy każdy w swoją stronę, bo mamy zupełnie inne pasje i prace. Tak naprawdę nigdy nie masz pewności kto będzie z Tobą na zawsze. Jednak pamiętaj, że ludzi popełniają błędy i uczą się na nich.

-Może masz rację Kochana.-powiedziałam już bardziej przekonana.

 -Zuch dziewczynka, to co teraz idziemy na drinka?-zapytała

-Idziemy.

Po 30 minutach obie odstawiłyśmy auta pod dom DD, wzięłyśmy chłopaka i poszliśmy do pubu w międzyczasie napisaliśmy do naszej rodzinnej bandy i na miejscu byli wszyscy oczywiście pełnoletni nasi członkowie. Co to to nie, nie będę rozpijać małoletnich.

-Przepraszam was za to w moim domu, to był dla mnie za duży szok. Dopiero teraz to do mnie dociera.-powiedziałam na wstępie.

-Spoko siostra, ja też Cię przepraszam za ten mój wybuch złości i te słowa do Ciebie.-powiedział Li.

-Niech Ci będzie wybaczę Ci braciszku.- zaśmiałam się przekornie 

-To co wchodzimy?- zapytała Lili 

-No pewka.- powiedzieliśmy 

Jednak zanim weszliśmy usłyszeliśmy 

-O nie spodziewałem się was tu, witajcie

 

I tak o to tyle na dziś 

Pozdrawiam całuje 

Babajaga 

Zdjecia

Neymar gdy wrócił do domu

 brazil nt neymar gif | WiffleGif

Neymar gdy obejmował Mie 

Neymar GIFs | Tenor 

Mia z Neymarem 

 5 rzeczy, których nie powie zakochany chłopak!

przytulas na Ludzie - Zszywka.pl

 Mia i Liam 

 Kłótnie rodzeństwa | WP parenting

03: Co ty sobie wyobrażasz?!

 

czwartek, 15 lipca 2021

Kurde to dzwonek do drzwi czyżby to już ta godzina? Pójdę otworzyć ciekawe kto to? Otworzyłam  drzwi a w nich stał...

Liam. Tak ten Liam, Liam Malik... Ja pierdole co on tu robi..
-Dzień dobry nazywam się Liam Malik i to był mój dom przyszedłem zapytać jak się mieszka oraz wziąć jeszcze karton z rzeczami, bo zapomniałem.- do tej pory nie patrzył na mnie jednak teraz spojrzał- Mia to Ty? Czemu ten idiota Theo mi nic nie powiedział?
-Skończ już!! Theo nie jest idiotą, nie no może jest, ale na pewno mniejszym niż Ty.. Nic Ci nie powiedział, bo go o to prosiłam. A teraz z łaski swojej wejdź weź ten karton i spierdalaj z mojego życia.
-Mio ale ja
-Nie mów nic...
-Mia
-Nie!!!!
-Proszę
-Już coś powiedziałam. Bierz swoje rzeczy i wypad. - kurwa jakby tego było mało w tej chwili do domu wrócił Neymar czemu los znowu płata mi figle.
-Hej Kochanie kto to?
-Liam Malik miło mi.
-Neymar da Silva Santos Junior nie powiem wzajemnie, bo nie jest to dla mnie wcale miłe.
-A ja jestem Laura a to mój tata i mamusia.- mina Liam'a bezcenna.
-Mia Ty masz córkę?
-Laura Kochanie idź do domku pomyśl jaki chcesz mieć pokój- mała pobiegła a ja zostałam sama z nimi. Za co? Boje się? w tym czasie podszedł do mnie Neymar i objął w pasie. -Czego chcesz?- warknął Neymar
-Pogadać spokojnie, nie martw się nie zabiorę ani nie porwę Ci jej nie musisz jej tak kurczowo trzymać.
-Może i nie muszę, ale kocham ją jest moją dziewczyną więc mogę.- nie powiem podobało mi się to wiem, że Neymar zrobi dla mnie wszystko.

-Twoja dziewczyną taaa ciekawe jak długo jeszcze Nią będzie - odkurknął pod nosem Malik jednak ja to usłyszałam nie wiem jak Ney ale ja tak

-Jak mówisz do mnie to patrz na mnie i mów głośniej.-warknął Neymar

-Nie odczuwam takiej potrzeby, wiecie co wyjebane mam na ten karton przyjedzie po niego ktoś inny. Nara gościu pa Królewno mam nadzieje, że do zobaczenia.- powiedział Liam i mrugnął okiem. 

Dobrze, że Neymar mnie obejmował to udało mi się akurat złapać go gdy zabierał rękę, gdyby nie to myślę, że nie zdążyłabym nic zrobić a oni by się pozabijali. 

-Misiek wiem, że jesteś zdenerwowany, ale mam jedno dość ważne pytanie.

-Tak Kochanie?

-Czemu Laura nazwała mnie mamą?

-Yyy przeszkadza Ci to?

-Nie mówię, że mi to przeszkadza jednak zdziwiło mnie to.

-Sam nie wiem czemu tak powiedziała. Sama dobrze wiesz, że młoda jest mądra jak na swój wiek i mogę się jedynie domyślać, że brakuje jej kogoś takiego jak mama, bo jednak jej koleżanki je mają. Więc chyba po prostu uznała, że jesteś już jej mama, bo nie raz rozmawiałem z nią o tym jak jesteś dla mnie ważna.

-Kochanie nie wiem co odpowiedzieć, mam nadzieje, że zdajesz sonie sprawę ile dla mnie znaczysz i to co tu zaszło nic tego nie zmieni. A jak Laura chce to mogę być jej mamą, siostrą czy nawet małpą.

-Wiem, że on to już przeszłość, zamknięty temat jednak nie będę ukrywał, że odczułem złość. A z tą siostrą nie przesadzaj nie chce, żeby mnie zamknęli.

-Złość czy zazdrość? -zaczęłam się z nim droczyć 

-Oj Kicia uważaj. bo jak ja zacznę się z Tobą droczyć to będziesz od razu błagać o litość na tym naszym wielkim łożu.

-Neymar!! 

-Oj dobra dobra tylko żartowałem .

-Dobra a teraz koniec żartów. Słuchaj mnie uważnie.

-Tak jest Pani kierownik.- I jak tu być przy nim poważną.

-Za miesiąc razem z Laurą lecicie ze mną do Australii.

-Ale

-Nie ma żadnego ale lecicie i koniec, wszystko jest już ustalone. Co prawda to miała być niespodzianka jednak nie umiałam tego przed  Tobą  tego ukrywać.

- Ok mogę dojść do głosu to teraz ja coś powiem. Też organizowałem nasz wyjazd do Australii także teraz wychodzi, że jedziemy w 3 ale mamy 5 miejsc. 

-Chyba wiem jak to rozwiązać.

-I tego się właśnie boje, że z romantycznych wakacji zrobi się wariatkowo z całą bandą.- zaczął się śmiać Neymar

-Nie będzie tak źle obiecuje.- cmoknęłam go w policzek

-Dobra Kocie muszę uciekać załatwić pewne sprawy, dasz rade zająć się Laura?

-No pewnie, że tak głupio pytasz, jednak nie wiem czy nie zepsujemy Ci dziecka jak wpadnie cała banda- zaczęłam się śmiać 

-Proszę tylko o to, żebym córkę zastał w 1 kawałku.- uśmiechnął się pocałował mnie i wyszedł

-Laura!

-Tak?

-Masz jakieś plany na dzisiaj, chciałabyś coś porobić?

-Myślę, że pójdę wypakować swoje rzeczy do końca do pokoju. A coś się stało?

-Czyli wybrałaś już sobie pokój? Nic kochanie po prostu zaraz wpadnie moja cała banda i nie chciałabym, żebyś się przestraszyła ich.

-Tak jest najlepszy ze wszystkich pokoi w tym domu. Spokojnie już nie raz ich widziałam. Nie chce wam przeszkadzać także będę u siebie.

-Cieszę się, ze Ci się podoba. Dobrze jakby coś się działo zawsze możesz do mnie przyjść.

-Dziękuje Mamo to znaczy Mia.

-Słońce możesz do mnie mówić Mamo, Mia. ciociu jak tylko chcesz.

-Czyli mogę do Ciebie mówić mamo? Nie jesteś zła za to?

-No co Ty.

-Wczoraj jak powiedziałam mamo miałaś dziwną minę, Twój kolega tez widziałam,że nie byl zadowolony.

-Nim się nie musisz przejmować Laurko.

-To ja lecę do siebie rozpakowywać się i podziwiać ten super pokój.

-Skarbie a powiedz mi jesteś głodna?

-Nie, ale jakbym mogła poprosić o soczek.

-Już Ci otwieram, zaniosę Ci do pokoju, żebyś mogła się zawsze napić.

-Dziękuje mamo.- mamo jak to fajnie brzmi, od zawsze chciałam mieć dzieci, kiedyś myślałam, że będę je miała z Liam'em. Dwóch synów i dwie córki, najpierw syna potem córkę i znowu syn i córka. Dlaczego tak a dlatego żeby zawsze brat mógł obronić siostrę i żeby mógł mi coś powiedzieć na temat jej chłopaka. Oj ja to mam zawsze jakieś kreatywne myśli.

Chwilę później zaczęli schodzić się wszyscy i w domu miałam bandę ludzi, hałasu robili co nie miara,

-CISZA!! -krzyknęłam 

-Już nie krzycz Kochanie- powiedziała Darcy

-Słuchajcie mnie uważnie, wiecie, ze kupiliśmy wczoraj dom nie>

-Tak wiemy siostra.- powiedział Will

-To teraz słuchać i nie przeszkadzać. Osoba, która mi go sprzedawała jest nam bardzo dobrze znana. Zostałam poproszona o pomoc. Tą osobą był Theo.

-Nie nie nie nie proszę nie mów, że Malik.- powiedział mój brat Liam

-Dokładnie to chciałam powiedzieć Malik. Malikowie wrócili do miasta i Theo prosił o pomoc w zorganizowaniu spotkania z nim i Monia.

-Monia też jest tutaj, Monia wróciła.- powiedział Liam, minę miał dziwną pół rozmarzona pół smutną jednak przebijała się tez przez to radość.

- Ja jestem na tak, chce wiedzieć co się stało.- powiedział Dave co w sumie poparła cała ekipa.

-Dobrze spotkanie możemy zorganizować u mnie w domu, jednak muszę wam coś jeszcze powiedzieć.
Liam Malik był tu dzisiaj okazało się, że to był jego dom a Theo jako dobry kumpel nie zdradził mnie i nie powiedział mu kto kupił dom. Doszło miedzy nami do sprzeczki i awantury. Jeżeli przyjdzie tu najstarszy Malik to niestety, ale będzie musiał opuścić ten budynek.

-Słoneczko czy nawet chwili nie wytrzymasz z nim w jednym pomieszczeniu? - zapytała Darcy

-Nie ma na to najmniejszej szansy.

- Czy nie uważasz, że każde z nich powinno mieć szanse na wytłumaczenie?- zapytał Dave

-CO wyście się na mnie tak uparli.- warknęłam na nich

-Mia Twoi przyjaciele maja racje każdy powinien mieć szanse na wyjaśnienie i przeprosiny.- powiedziała Laura

-Kochanie już rozpakowałaś swoje rzeczy?

-Tak mamusiu w sumie jeszcze nie wszystkie rzeczy są w domu i część wypakowałam wczoraj.
Podjęłam też decyzje, że te którymi się nie bawię oddam biednym dzieciom.

-Jestem z Ciebie dumna Laurko. Tata na pewno też będzie. Chcesz iść się pobawić w ogrodzie?

-Taaaaaak- zanim zdążyłam coś odpowiedzieć już jej nie było.

-Mia została mamą, Mia została mamą- zaczęli krzyczeć wszyscy przez siebie no może prócz Darcy i Dava.

-Oj cicho już być a wracając do tematu jak już tak wszyscy chcecie to Liam też może tu przyjść, ale nie zamierzam z nim rozmawiać.

-To dzwoń do Theo i się umawiaj z nimi jak najszybciej.- powiedział mój brat Liam

-Co Ci się tak śpieszy braciszku.

-Dzwoń i nie gadaj siostra.- wyjęłam telefon i wybrałam numer do Theo.

*rozmowa telefoniczna*

-Halo tu Theo Malik w czym mogę pomóc

-Siemasz tu Mia.

-Hej Mia jak dobrze Cię słyszeć. Jak rozumiem rozmawiałaś już z resztą naszej paczki i co pewnie nie chcą się z nami zobaczyć.

-Wiesz co myślę, że dam Cię na głośnik i sami Ci powiedzą co myślą.

-Siemasz.- krzyknęli wszyscy prawie w jednym czasie

-Cześć wam.- odpowiedział Theo 

-Stary jak dobrze, że Mia spotkała Cię w tym domu, jak dobrze wiedzieć, ze nic wam nie jest. Wiesz jak się o was martwiliśmy. Jak bardzo każdy z nas chciał żebyście wrócili, żeby było jak dawniej.- zaczął nawijać Liam

-Miło mi to słyszeć, my też bardzo chcieliśmy do was wrócić ale nie mogliśmy, jednak myślę, że to nie rozmowa na telefon,

-No pewnie, że nie to kiedy wbijacie do nas zrobimy jakaś imprezkę u Mii i Neya, będzie jak za dawnych lat. -dalej mówił mój brat

-Ej ej ej co już imprezka u mnie a o zgodę się zapytaliście.- powiedziałam z udawanym fochem

-Oj siostra i tak wiem, że się zgodzisz, nie mów, że nie tęskniłaś za swoją Monica i Li- i w tej chwili mój brat kretyn się zamknął bo został zabity wzrokiem prze zemnie oraz przez Neymara, który akurat teraz wrócił do domu z kwiatami, które rzucił na bok na stolik.

-Hej Kochanie już wróciłem widzę, ze dobrze się bawicie. Gdzie jest Laura ?-zapytał zły Neymar

-Hej, Laura bawi się w ogrodzie.

-To pójdę do niej i nie będę wam przeszkadzał.

-Możesz zostać z nami.-powiedział Dave

-Nie dzięki.- powiedział i poszedł. Z tego będą kłopoty ja już to czuje.

-To skoro chcecie się z nami spotkać to kiedy wam pasuje. Nasza dwójka się dostosuje.- powiedział Theo jak usłyszał,  że w pokoju nastała cisza.

-Dwójka ?- zapytała Darcy

-Czy Monica jest cała? Coś się jej stało, że powiedziałeś dwójka. Wiemy, że Ty jesteś tu i Liam też jest tu to co z Monicą . - zaczął biadolić mój brat Liam

-Z Mon wszystko ok, nie martw się stary jeszcze o Tobie nie zapomniała. No ja i Mon przyjdziemy do was jeżeli chodzi o Liama to od czasu naszego wyjazdu bardzo się zmienił. Dba o nas dalej ale stał się bardzo wycofany jeżeli chodzi o innych ludzi i w sumie cały swój czas poświęca firmie i siłowni, to jest jego całe życie. Dzisiaj jak z nim rozmawiałem to wydaje mi się, że coś się stało bo był jeszcze bardziej załamany niż ostatnio.- o kurwa dzisiaj był u mnie, czy to moja wina, czy on jednak żałuje tego wszystkiego, może jednak powinnam dać mu dojść do słowa, mam nadzieje, że nic sobie nie zrobi.

-Halo ziemia do Mii.- zaczął mi dziwnie machać rękami przed twarzą Ben.

-No halo co jest? Nie musisz machać mi tymi łapami przed twarzą jak debil.

-Od pięciu minut stoisz i nie odpowiadasz nam na pytania, to co miałem zrobić?- rozłożył ręce w niewiedzy

-Dobra już nie ważne, o co pytaliście? 

-Czy pasuje wam impreza za dwa dni?-zapytał Liam cały w skowronkach

-No pewnie, że tak.

-To super nie będę pytał o adres, bo wiem gdzie mieszkasz, to do zobaczenia.- powiedział Theo

-No hej pa.

*koniec rozmowy*

- O jeny zostały mi tylko dwa dni, muszę iść do fryzjera, na siłownie, kupić nowe ciuchy.

-Stary weź skończ panikować to zwykła domówka.- powiedział Ben

-Ben Misiu musimy mu wybaczyć, a dlaczego to dowiesz się za dwa dni.- powiedziała milcząca jak do tej pory Cleo

-Nigdy chyba nie ogarnę tych Horanów.-zaśmiał się Ben

-Ej wypraszam sobie, bo zaraz nici będzie z imprezy.- oburzyłam się

-Dobra dobra przepraszam.- powiedział Ben i zrobił oczy kota ze Shreka

-Dobra ten raz Ci to wybaczę a teraz mam nadzieję, że się nie obrazicie, ale muszę poprosić was o opuszczenie nas gdyż muszę gasić pożar, który rozpalił Liam.- powiedziałam im 

-Najlepiej wszystko co złe to Liam. - oburzył się mój brat 

-A co teraz to czyja jest wina? - zapytałam już dość mocno zdenerwowana

-A może nie jest to prawdą co, przestań ściemniać siostra. Nie ma żadnej szansy na to, że o nim zapomniałaś. Pamiętam co było chwile po ich zniknięciu. Nie mówię, ze dalej go kochasz, ale na pewno jest dla Ciebie ważny i nie będziesz umiała go traktować jak wroga. On nie jest Davem czy Theo Benem czy Darcy to jest Liam. To z nim spędziłaś całą swoją młodość, to on był Twoją pierwszą miłością, to on jest Twoim najlepszym przyjacielem mimo upływu takiego czasu. A jeżeli NEymar ma z tym problem to może siostra jednak powinnaś podjąć inną decyzje niż podjęłaś. Możesz teraz się na mnie obrazić, ale każdy w tym pokoju myśli jak ja. 

-Twój brat ma racje Słońce.- pierwsza odezwała się Darcy

-W sumie jaka jest różnica pomiędzy nim a Monicą. Jej jesteś w stanie wybaczyć ją chcesz zobaczyć a go nie. Ona była dla Ciebie tak samo ważna jak on.- odezwała się Lili

-Dziewczyny mają racje Mia i niestety musisz to przyznać i ułożyć to w swojej głowie.- powiedział Dave

-Ludzie proszę was dajcie mi chwile spokoju. Tak jak sami mówicie to ja straciłam najlepszą przyjaciółkę, to ja straciłam chłopaka. To ja z nimi miałam najlepszy kontakt. Więc to mi było najgorzej po ich stracie i to ja mam teraz najciężej.- krzyknęłam już na nich

-Mia do kurwy nędzy ja też straciłem Monicę i co teraz mam nie chcieć jej widzieć, mam się na nią wyjebać, wypiąć. Nie ma takiej opcji ja dalej ją kocham, ja nigdy o niej nie zapomniałem i jak sama słyszałaś ona o mnie też nie. Liam też cały czas myśli i jest z Tobą i bardzo dobrze o tym wiesz. Nie każdy jest taki jak Ty, że zapomina o najbliższych i ma wyjebane.

-Zamknij się Liam i wyjdź stąd!!!!- krzyknęłam

-Nie!!- myślę, że jako Twój brat muszę Ci pomóc

-Nie musisz. Nie mam wyjebane, nigdy nie miałam wyjebane. Czekałam na nich  6 lat i zdałam sobie sprawę, że trzeba żyć dalej, że oni już do nas nie wrócą. Ja pamiętałam o nich i dalej pamiętam jest mi ciężko jak cholera, wolałabym umrzeć niż żyć z tym z czym żyłam przez 6 lat. Nikt z was nie wie co miałam w głowie. Nikt z was nie wie, że chciałam się zabić, bo ich nie było.

-Mia Skarbie już spokojnie. Nikt z nas Cię do niczego nie zmusi. Sama musisz dojrzeć do tej decyzji. Zostawimy was już samych. Jak będziesz chciała pogadać to zadzwoń. Pa- powiedziała Darcy i wyprosiła wszystkich.

Kurwa jak on mógł tak powiedzieć, jak on mógł powiedzieć, że mam wyjebane. Bardzo dobrze wie, ze nie mam. Sam mówił, żebym żyła dalej. Sam chciał, żebym nie żyła przeszłością, żebym gdzieś wyszła kogoś spotkała a teraz, teraz odwraca kota ogonem i udaje takiego idealnego, a sam już pół roku później latał po mieście z jakąś cizią tylko każda rzucała go szybciej niż on zdążył powiedzieć imiona całego rodzeństwa.

-Neymar Kochanie.- wyszłam na dwór w poszukiwaniu mojej rodziny, ale nigdzie ich nie było.Wróciłam do domu po telefon, ale Neymar nie odbierał. W końcu zadzwonił telefon

....

I to tyle na dziś 

Po takim czasie 

Myślę, ze nikogo tu już nie ma.

Więc od teraz robię to dla siebie.

Love You

Babajaga