wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział VI

Na ścianach było napisane czerwoną farbą...

Drukowanymi literami "LOLA LEPIEJ PILNUJ SWOICH CHŁOPCZYKÓW BO MOŻE IM SIĘ STAĆ
JAKAŚ KRZYWDA." Byłam przerażona poszłam dalej na łóżku znalazłam kopertę zaadresowana moim
imieniem i nazwiskiem. Zapytałam się policjanta czy mogę ją otworzyć. Uznał, że może tak będzie lepiej. W środku znalazłam zdjęcia moje i Michaela z czasów gdy byliśmy razem. Byłam przerażona. Zaczęłam przeglądać zdjęcia. Okazało się, że są tam jeszcze zdjęcia moje i Bianci oraz z miejsca wypadku mojej mamy. Zaczęłam płakać. Skąd on ma te zdjęcia. Niall zobaczył, że coś się stało więc podszedł do mnie.
N: Myszko co się stało??
Lo: Masz zobacz. 
N: Co to??
Lo: Zdjęcia nie widzisz.
N: Kogo??
Lo: Sam sobie zobacz a nie zadajesz tysiąc pytań.
N: Ok ok. 
Po chwili ciszy.
N: O kurwa skąd on ma te zdjęcia.
Lo: Nie wiem skąd ale teraz mi się wydaje, że może mieć coś wspólnego z wypadkiem mamy.  
N: Trzeba to pokazać policji.
Lo: No ok. 
Podeszliśmy do policjantów i pokazaliśmy im te zdjęcia. Pytali czy wiemy kto mógł to zrobić. Powiedziałam, że tak pokazałam na Michaela. Opowiedziałam policjantom całą historie związaną ze mną Michaelem, Biancom, potem ten wypadek przez, który wylądowałam w szpitalu. Policjant się mnie zapytał czy Londyńska policja go zamknęła. Powiedziałam, że tak ale teraz może być na wolności bo ktoś złożył zeznania na jego korzyść i teraz może być wszędzie. Padło jeszcze tylko jedno pytanie po co tu przyjechałam. Więc musiałam opowiedzieć o katastrofie lotniczej. policjanci powiedzieli, że mi współczują podziękowali za wskazówki i poszli przejrzeć nagrania z monitoringu. 
Lo: Niall gdzie my dzisiaj będziemy spać??
N: Nie wiem. Może u chłopaków. 
Lo: Jak się zgodzą to spoko. Jak nie to pojedziemy do mojego starego domu.
N: Ok. 
Poszliśmy do chłopaków. Nie było problemu mogliśmy u nich spać bo mieli dwa podwójne łóżka. Było już po pierwszej w nocy. Zapomniałam, że nie wzięliśmy do chłopaków swoich rzeczy. Postanowiliśmy  wrócić po swoje walizki. Niall kazał mi zostać w pokoju powiedział, że po nasze walizki pójdzie z Liam'em . Zgodziłam się bo nie chciało mi się z nimi kłócić.No i nie chciałam widzieć tego pokoju na oczy. Gdy wyszli nagle Harry zaczął mówić.
H: Lola jest sprawa.
Lo: Jaka??
H: Dzwonił do mnie prawnik twojego taty. Chce żebyś się z nim spotkała. 
Lo: Spotkam się z nim jak pojadę do Londynu. Wyjeżdżam po jutrze. 
H: Sama???
Lo: Nie no coś ty z Niall;em.
H: A to dobrze bo samej Cię teraz nigdzie nie puszcze po tym włamaniu i groźbach. A wiesz kto to zrobił??
Lo: No pewnie Michael albo jacyś jego koledzy. Pamiętaj Harry jesteśmy w miejscu jego zamieszkania. Gdzie go wszyscy znają. 
H: A no tak.  Uważaj na siebie.
Lo: No pewnie będę. Ale wy też uważajcie bo te groźby były kierowane do was. 
H: My jesteśmy silni i damy sobie rade.
Lo: Ale miejcie oczy szeroko otwarte. 
H: Dobrze. Będziemy ostrożni a zresztą nie zapominaj, że my mamy ochroniarzy, którzy zazwyczaj za nami chodzą.
Lo: Kłamiesz bo od czasu kiedy tu przyjechałam widziałam ich tylko 2 razy.
H: Dobrze to możemy ich poprosić, żeby pilnowali i domu i nas. teraz Ci pasuje??
Lo: Tak niedoszły braciszku.
H: Oj już mogłaś pominąć to niedoszły. Powiedzmy, że jestem twoim bratem i już.
Lo: Ok. A twoja mama będzie chciała się mną wo gule jeszcze zająć.
H: Na pewno teraz by Cię nie zostawiła. Zwłaszcza, że teraz potrzebujesz najbardziej troski drugiej osoby.
Lo: Nie wiem czy Liam Ci już mówił ale razem z Niall'em obiecali mi, że się mną zajmą po powrocie do Londynu.
H: Tak już to słyszałem i dołączam się do tej obietnicy.
Lo: Dziękuje.
H: Nie ma za co ty moja siostrzyczko.- przytulił mnie.
W tej chwili do pokoju wpadli chłopcy. Byli cali umazani czerwona farbą. Nie wiedziałam o co chodzi.
Lo: Ej co się stało??
N: Napadli na nas.
H, Lo: KTO??
N: Michael i Bianca.
Lo: CO?? Kuźwa. Niall nie rób se jaj.
N: Nie robię. Jak weszliśmy do pokoju to akurat w nim byli. Rzucili się na nas i wręczyli to.
H: Co to jest??
N: Koperta ze zdjęciami. Ponoć kopia tych tych co dostałaś wcześniej, żebyś miała swoje i policja też ma teraz ponoć swoje.
Lo: Ja pierdole co za kretyni. A jesteś pewny, że to te same zdjęcia.
N: Przykro mi ale tak. Bo jeszcze sprawdzałem. To znaczy sam mi pokazywał.
Lo: Kurwa jego to tylko wziąć i dojebać.
Dobra ja idę się przebrać w pidżamę. Zaczęłam szukać w walizce pidżamy. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
Lo: Niall co zrobiłeś do cholery jasnej z moją pidżamą.
N: Mówisz o takiej biało-żółtej dłuższej bluzce z małpą.
Lo: Tak.
N: Wykorzystałem ją do wytarcia się z farby i wyrzuciłem do kosza.
Lo: Niall ja Cię zabije. W czym ja mam teraz spać.
N: Masz w tej walizce od groma wiele rzeczy nie możesz wziąć czegoś innego.
Lo: Niall to są ubrania na dzień a nie na noc.
N: A jaka różnica.
Lo: Duża. Dobra wezmę coś innego a ty mi jesteś winny pidżamę.
N: Ok.
Lo: Trzymam Cię za słowo.
Poszłam poszukać czegoś w czym mogę spać. Znalazłam TO uznałam, że może być. Poszłam do łazienki umyłam się, przebrałam. Wyszłam z łazienki i udałam się na łóżko. Oczywiście zobaczył mnie Niall i zaczął krzyczeć "Elmo Kościotrup" Krzyczał tak 5 minut aż wszyscy kazaliśmy mu zamknąć buźkę. Od razu poszłam spać byłam wykończona. Po kilku godzinach poczułam jak ktoś kładzie się koło mnie i mocno przytula. Domyśliłam się, że to Niall. Otworzyłam oczy lecz nie ujrzałam mojego chłopaka tylko Liam'a. Zaczęłam krzyczeć na cały pokój co tu się dzieje. Okazało się, że Niall z Liam'em są pijani a ja z Harry'm spałam i nasze dwa geniusze nas nie odróżniły. Razem z Hazzą zaczęliśmy się z nich śmiać a oni zamienili się miejscami i łóżkami. Jak Niall znalazł się już na swoim miejscu to przepraszał mnie jakieś 2 godziny. Kazałam mu iść spać bo jutro będzie męczący dzień. Bo obiecał mi, że pojedziemy o nowy telefon do mojego starego domu i jeszcze musimy zobaczyć się z Margaret przed powrotem do Londynu. Spojrzał na mnie jak na głupka. Najwyraźniej zapomniał to co mi dzisiaj, a właściwie wczoraj obiecał. Jest 5 nad ranem a ja przez tych matołków nie mogę spać. Postanowiłam wstać i zrobić sobie kakałko. Starałam się wstać jak najciszej. Lecz mi się to nie udało bo moje dwa pijaki ostawiły koło naszego łóżka zbitą butelkę po piwie. Znając moje szczęście musiałam akurat w nią wdepnąć. Od razu chłopacy się obudzili.
N, Li: Lola co ci się stało??
Lo: Wdepnęłam w pobitą butelkę po piwie.
N: Przepraszam. Zapomnieliśmy pewnie o niej z Li i została tam to nasza wina.
Lo: Nie zaprzeczę. Ej a gdzie tak wo gulę jest Harry.
Li: Wkurzył się na mnie, że za mocno się do niego przytulam i poszedł sobie ode mnie .
Lo: Wcale mu się nie dziwie jak mnie przytuliłeś to o mało co mnie nie udusiłeś.
N: Lola co z nogą??
Lo: Nie wiem krwawi.
W tej chwili do pokoju wszedł wkurzony Harry miał pretensje do nas, że go obudziliśmy. Lecz jak zobaczył moją nogę to zmienił zdanie i oczywiście spiorunował wzrokiem Niall'a i Liam'a.
H: Co wyście zrobili mojej siostrzyczce??
N: Zostawiliśmy otłuczoną butelkę pod  łóżkiem i Lola w nią weszła.
H: CO kurwa zostawiliście.
Lo: Harry spokojnie będzie dobrze zaraz wyjmę szkło owinę nogę bandażem i będzie dobrze.
H: Nic nie będziesz wyciągać i owijać, bo jedziemy do szpitala. Widzę, ze to szkło głęboko weszło. Lepiej niech to obejrzy profesjonalista.
Lo: No dobrze. To idę się przebrać w coś cieplejszego.
N: Ja tez idę.
H: Ty nigdzie nie idziesz. Zostajesz w domu i trzeźwiejesz to samo ty Li. Myślałem, że jestes bardziej odpowiedzialny.
N: Kto ja??
H: Nie ty kretynie Liam.
Li: No i wszystko poszło na mnie.
H: A co mam patrzeć na nieodpowiedzialnego Niall'a, który nie umie niczego upilnować.
N: Wiesz co Harry teraz to przeginasz.
Lo: Harry daj im spokój.
H: No ok. To idź się ubierz ja zrobię to samo i za chwilę się widzimy tutaj. I jedziemy do szpitala.
Poszukałam w torbie czegoś tak na szybko. Znalazłam TEN STRÓJ. Założyłam jednego buta i uznałam, że jestem gotowa. Harry pomógł mi wyjść z pokoju dojść do windy oraz wejść do samochodu. Chłopak chciał jechać w prawo chociaż szpital był na lewo. Postanowiłam, że poprowadzę go do szpitala, bo nie mam ochoty błądzić w nocy po Hamburgu bo mój kochany braciszek nie wie gdzie ma jechać. Na miejsce  dotarliśmy po 30 minutach. Przez to, że Harry sam chciał dojechać na miejsce. No dobra pomińmy może ten fakt. Chłopak pomógł mi wysiąść z samochodu i zaprowadził do szpitala. Siedzimy tu już godzinę. Nikt tu nie chodzi. Nawet pielęgniarki. Noga mnie już coraz bardziej boli .Niall dzwonił jak głupi co 5 minut do Harr'ego bo ja dalej nie mam telefonu, zdenerwowany odebrał telefon odszedł na bok i zaczął się drzeć na Niall'a. W tym czasie podszedł do mnie lekarz i powiedział, że mam porywczego chłopaka. Wytłumaczyłam doktorowi iż to mój brat, który naprawę się o mnie martwi. Lekarz już o nic nie pytał tylko zaprosił mnie do gabinetu. Weszłam. Lekarz dokładnie obejrzał moją nogę. Założył rękawiczki i zaczął powoli wyciągać szkło. Strasznie bolało. Okazało się, że szkło wbiło się głębiej niż myślałam. Wreszcie wyszło lekarz zaczął odkażać. Bolało jeszcze bardziej. Doktor kazał mi jeszcze chwile posiedzieć. Jak rana skończyła się odkażać lekarz zawinął mi nogę bandażem. Podziękowałam i wyszłam. Harry dalej rozmawiał z Niall'em. Tak mi się przynajmniej wydawało., bo cały czas na kogoś krzyczał. Podeszłam do niego i wskazałam na nogę. Od razu pożegnał się z osobą z, którą rozmawiał i zabrał mnie do samochodu. Noga coraz mniej mnie bolała. W hotelu byliśmy po 20 minutach. Teraz Hazza dał się prowadzić. Weszliśmy do hotelu. Udaliśmy się do pokoju. Panowała w nim dziwna cisza. Zawołałam Niall'a. Nie od powiedział. To sam Liam. Spojrzałam na Harr'ego.  A ten na podłogę.
Lo: Co ty im zrobiłeś??
H: Nic. Tylko z tych nerwów powiedziałem, że są najgłupszymi ludźmi świata, kretynami, idiotami i palantami.
Lo: Jak ty tak mogłeś.
H: Nie wiem. Przepraszam.
Lo: Nie mnie powinieneś przepraszać tylko ich.
 Kazałam mu pomóc ich szukać. Od razu się zgodził. Szukaliśmy w najbliższych lokalach, pubach i knajpkach. Nigdzie ich nie było. Nagle dostałam olśnienia. Zaczęłam biec w stronę hotelu. Wleciałam do niego. Poleciałam do pokoju chłopaków i w szafce nocnej mojej i Niall'a szukałam kluczy do mojego byłego domu. Nie znalazłam ich teraz już miałam pewność, że tam są. Wybiegłam pod hotel i zaczęłam szukać wolnej taksówki.
Żadnej nie znalazłam. Po chwili pojawił się Harry. Kazałam mu się zbierać i brać kluczyki od samochodu bo jedziemy na wycieczkę. Spojrzał na mnie. Ale zrobił to co kazałam. Podałam mu adres i zaczęłam go kierować. W myślach dziękowałam, że podałam Niall'owi adres mojego starego domu. Po jakiejś godzinie byliśmy na miejscu. W środku paliło się światło dziękowałam Bogu za to, że Niall pomyślał o tym miejscu. Wleciałam do domu jak szalona. Chłopacy się dziwnie na mnie patrzeli.
Lo: Ej musicie mnie tak straszyć i znikać z domu.
N: Przecież Harry powiedział nam, że nie chcesz nas znać.
W tej chwili do domu wszedł Harry chyba usłyszał nasza rozmowę bo wszedł do pomieszczenia smutny i zawstydzony. Spiorunowałam go wzrokiem.
Lo: Zwariowaliście. Ja nigdy bym takiego czegoś nie zrobiła. Harry coś tym im nagadał.
H: Ja nie chciałem.
Lo: Dobra skończ. Bo mam już Cię dosyć.
H: Lolitko nie bądź zła chciałem dla ciebie dobrze.
Lo: Tak to coś ci nie wyszło. Przez ciebie mogłam stracić Niall'a i Liam'a. Tak mi chciałeś pomóc.
H: Ale to nie tak miało wyjść.
Lo: A jak??
Lo: Albo nie mów, bo mnie tylko mocniej zdenerwujesz. I bardziej mi dzień popsujesz.
H: Przepraszam, przepraszam, przep...- przerwałam mu i zabrałam chłopaków do góry, żeby pokazać im dom. Harry został na dole. Chłopakom się bardzo podobał dom. Nawet się dziwili, że mój ojciec chciał z niego wyjechać i prze prowadzić się do zatłoczonego Londynu. Powiedziałam, że to był jego wybór i nie miałam nic do gadania. Powiedziałam chłopakom, że idę na cmentarz do mamy jak chcą to mogą iść ze mną. Zgodzili się od razu. Dopiero teraz zauważyłam, ze nie mam ze sobą ubrań. Niall za proponował mi pójście do centrum handlowego. Zgodziłam się. Mieliśmy na dzisiaj 2 zadania pójść do centrum handlowego oraz na cmentarz. Było głosowanie gdzie najpierw idziemy ja, że na cmentarz a Niall do centrum handlowego. Liam miał zdecydować i stanęło najpierw zakupy potem cmentarz. Nie byłam z tego zadowolona ale co mogłam poradzić zostałam prze głosowana. Udaliśmy sie do centrum handlowego. Obeszliśmy wszystkie sklepy kupiłam:

Poprosiłam chłopaków, żeby poszli do restauracji i zamówili coś do jedzenia bo jeszcze muszę się po coś cofnąć. Zgodzili się bez problemu. Poszłam do dwóch sklepów i kupiłam specjalnie dla One Direction:
A dla mojego Niall'a TO. Poszłam jeszcze do jubilera i kupiłam 11 TAKICH NASZYJNIKÓW.  Jako znak mojej przyjaźni są one dla mnie, Niall'a, Liam'a, Harr'ego, Lou, Zayn'a, Eleonor, Perrie, Nicol,  Ali i Luki. Udałam się do restauracji. Niall jak mnie zobaczył to się na mnie rzucił i zaczął ściskać. Próbowałam go uspokoić bo ludzie się na nas patrzyli. Po chwili rozpoznałam w nich dawnych sąsiadów, nauczycieli, znajomych. Spytałam się Niall'a co mu się stało, ze tak mnie zaatakował i zaczął przytulać. Powiedział, że zamawiał jedzenie i pani go nie zrozumiała i to go tak prze straszyło. Jest tak strasznie głodny i to 30 minut czekania na mnie to była dla niego męczarnia. Widziałam jak Li się z niego śmieje pod nosem. Poszłam zamówić. Niall zrobił dla mnie listę tego co chce. Zamówiłam 4 hamburgery, 3 hot-dog'i, 6 opakowań frytek i 6 butelek coli.  Trzy czwarte tego jest dla Niall'a. Na zamówienie czekaliśmy 25 min. W tym czasie pokazałam chłopakom jakie ciuchy kupiłam bez nich. Byli zachwyceni. Niall'owi najbardziej się podobała bluzka z napisem "Kocham Niall'a" i sweterek w arbuzy full cap'y i kolczyki z owocami. On lubi wszystko co się wiąże z jedzeniem. Ale za to go kocham no i zespół też. Jest takim naszym słodkim blond żarłoczkiem. Nie pokazałam i m tylko pidżamy. TO ma być niespodzianka. Po zjedzeniu zapłaciliśmy kelnerce, daliśmy napiwek i udaliśmy się do domu odłożyć zakupy. Jak już weszliśmy zobaczyłam, że dom jest jakiś czystszy i ładniej w nim pachnie. Okazało się iż Harry z nudów wysprzątał cały dom oprócz mojego pokoju bo nie wiedział czy może do niego wchodzić. Przeprosił nas jeszcze ze 100 razy. Wybaczyłam mu. Od razu się ucieszył podleciał zaczął mnie przytulać i kręcić wokół własnej osi. Jak już się uspokoił dałam im naszyjniki. Byli zaskoczeni. Podziękowali mi. Każdy założył swój. Ja poszłam na razie schować do szafy w swoim pokoju kupione ciuchy i się przebrać w coś wreszcie. udałam się z siatkami do góry. Zaczęłam układać ciuchy gdy nagle do pokoju wszedł Harry i zapytał czy może iść z nami na cmentarz. Powiedziałam, że jasne. Powiedział, że chłopacy zrobili z mojego naszyjnika bransoletki bo uznali, że naszyjniki nie są dla nich. Powiedziałam iż spoko bo nawet sama o tym myślałam. Chciałam dalej układać ciuchy ale w szafie coś znalazłam. Był to karton. A w środku ciuchy i różne inne bzdety Michaela. Pewnie zostawiłam to tu, żeby sobie o tym nie przypominać. Spytałam Hazze czy chcę te ciuchy bo on też w końcu nic ze sobą nie wziął. Spojrzał na mnie krzywo. Więc powiedziałam mu czyje to ciuchy. Uznał, że ich nie chce i jutro pójdzie coś sobie kupić. Postanowiłam wyrzucić te rzeczy. Ale najpierw je przejrzałam. Znalazłam tam wszystkie prezenty od Michaela, nasze zdjęcia, jego i moją ulubioną bluzę, oraz inne jego ciuchy, które tu kiedyś zostawił. Wspomnienia wracały a z nimi, zdrady, ból, tęsknota, krzywda, wypadek. Wracało wszystko co złe a co dobre to zostało gdzieś daleko za nami. Wyrzuciłam ten karton przez okno wszystko wylądowało w moim kiedyś pięknym ogródku. Lekkie rzeczy rozwiało. A resztę trzeba będzie sprzątnąć. Poproszę chłopaków to na pewno to zrobią.A teraz dalej popakuje rzezy i znajdę coś czystego do ubrania. Po 15 minutach miałam posprzątane. Wzięłam TEN ZESTAW. Poszłam do łazienki. Przebrałam się. Chciałam zrobić lekki makijaż ale zapomniałam kupić kosmetyków. Więc tylko przeczesałam włosy i zeszłam na dół. Reszta już na mnie czekała. Niall patrzył na mnie jakby chciał mnie zjeść.  Ale to pomińmy. Po 20 minutach drogi i nawracania reszty jak szła źle bo sama wiedziała lepiej gdzie ma iść.Dotarliśmy. Przed cmentarzem kupiłam w mojej ulubionej kwiaciarni kupiłam Lilie. Tata mi mówił, że to ulubione kwiaty mamy. Do tego jeszcze 4 znicze i mogłam iść. Na cmentarzu spędziliśmy ponad 2 godziny bo grób przez te nie całe 2 miesiące strasznie zarósł i zdziadział. Uznałam, że nie mogę tego tak tu zostawić. Poprosiłam resztę o pomoc bo samej mi ciężko było wyrywać chwasty. Mocno wrosły w ziemie. W końcu jak skończyliśmy to już się ściemniało. Zaczęłam się modlić chłopcy dołączyli. o chwili poczułam jak ktoś mnie gryzie w bark. Spojrzałam kto to. Chociaż nie musiałam bo wiedziałam iż to Niall. Harry i Liam też się na niego patrzeli tak jak ja. Po chwili zapytałam co robi. Spojrzał na nas nieobecnym wzrokiem i przeprosił. Nie wiem co to było i chyba nie chcę wiedzieć. Postanowiliśmy wracać do domu. Jeszcze raz pożegnałam się z mamą i poszłam za chłopakami. Teraz szliśmy do domu ponad godzinę bo Niall musiał wstąpić do supermarketu. Postanowiłam kupić trochę więcej jedzenia, bo nie wiadomo ile tu zostaniemy.  Chłopacy mogą zostać ile chcą ja muszę lecieć do Londynu na tą policję i do adwokata. No właśnie policja. Miałam tam zadzwonić. Zaczęłam szukać telefonu. A no tak przecież rozjebałam go o ścianę. Poprosiłam Niall'a o jego telefon dał mi go. Ale miał wątpliwości. Zadzwoniłam do Zayn'a. Poprosiłam, żeby przesłał mi numer tego policjanta smsem. Zgodził się po minucie miałam odpowiedź. Zadzwoniłam pod ten numer. Porozmawiałam z policjantem. Ponoć te zeznania już nie są ważne bo są niezgodne z prawdą. Lecz ta dwójka jest na wolności. Opowiedziałam policjantowi co się dzieje w Hamburgu. Co odwalają. Okazało się, ze już jedna sprawa z głowy. Jeszcze tylko ten adwokat. No i babcia od siedmiu boleści. Zadzwoniłam do tego całego krawaciarza. Powiedział, że mam nie przylatywać do Londynu bo on leci do Niemiec. Gdyż ma być jakieś odczytanie testamentu. Musze być na nim ja, Niall, Harry, Margaret, Liam, Louis, Zayn, Eleonor, Perrie no i babcia. Ale co mamy zrobić jak Margaret leży nieprzytomna w szpitalu.  No właśnie byliśmy u niej dzisiaj jak wracaliśmy z zakupów. Ten szpital jest 10 min. od mojego domu.  A nie poinformowałam o tym Harr'ego. Więc muszę mu to powiedzieć a i o tym odczytaniu testamentu też ale i tez całej reszcie. Ale to nie będzie takie łatwa bo nie wiem gdzie on jest w tym markecie. Ooooo widzę Li, szuka czegoś na dziale alkoholi. Po co im alkohol nie przyjechaliśmy tu pić, tylko dowiedzieć się co z naszymi krewnymi. No ale to ich sprawa. Poszłam dalej w poszukiwani loczka. Zobaczyłam go razem z Niall'em na słodyczach. Kłócili się. Znowu. Ciekawe o co teraz poszło. Podeszłam ale tak cicho, żeby nie usłyszeli i podsłuchałam o czym gadają, a może prawie krzyczą. Chodziło o mnie i Niall'a. Hazza czepiał się tego, że spędzamy ze sobą zbyt dużo czasu i w ogóle. Podeszłam do nich. Przestali się kłócić. 
Lo: Wróćcie do rozmowy z miłą chęcią posłucham.- oboje na mnie spojrzeli.
H: Słyszałaś naszą rozmowę. 
Lo: Dokładnie tak. 
N: Przepraszam.
Lo: Niall to nie twoja wina, że Harry nie umie zaakceptować iż Cię kocham i jestem z tobą szczęśliwa.- pocałowałam go.
H: Lola to nie tak. 
Lo: Harry słuch mam dobry. Przesłyszeń nie mam. Więc dobrze wiem o czym mówiłeś. Przyznaj się, że nie umiesz tego zaakceptować. 
H: Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała bo wiem jaka jest prasa i wiem co może zrobić.
Lo: Wiesz co Harry ale jeszcze na jaw nie wyszedł nasz związek. Więc jest dobrze i przestań się o mnie martwić. Jestem już dużą dziewczynką.- no właśnie samą mnie dziwni, że jeszcze nic nie wyszło na jaw. Za 11 dni mamy miesięcznice. Wszędzie chodzimy razem. Niall miał powiedzieć prasie, że z kimś jest ale nie wyszło bo wtedy była ta bójka z Michaelem. Może nawet i lepiej bo teraz mamy spokój bo możemy być razem sami bez paparazzi. Ale już widzę te okładki jak się wyda " NOWA DZIEWCZYNA NIALL'A HORAN'A TO LOLA SPITZER. SIOSTRA SŁAWNEGO HARR'EGO STYLES'A. CO NA TO NASZ LOCZEK." Masakra. Nie wiem jak to zniosę. Ale czego się nie robi dla miłości. Co ja mam kupić Niall'owi na naszą miesięcznice. On mi jak by mógł to by codziennie coś kupował ale mu zabraniam bo na kasie mi nie zależy. Wole mieć chłopaka niż kasę. No dobra mam 11 dni więc poszukam coś dla tego głodomora. 
Lo: Niall wziąłeś już to co chciałeś???
N: Nie bo nie wiem, które.
Lo: To weź takie i takie.
N: Myszko jesteś Boska.
Lo: Skoro jestem taka boska to zadam Ci pytanie. Czemu mnie ugryzłeś na cmentarzu???
N: No nie wiem. Chyba byłem głodny a te arbuzy wyglądają tak apetycznie to chciałem spróbować.
Lo: Achaaaaaaaa.
H: Chciałeś mi zjeść siostrę??
N: Nie. Tylko jej sweterek.
H: To dobrze.
Lo: Już ci Harry przeszło czepianie się mojego związku z Niall'em.
H: No chyba ta twoja przemowa mnie uspokoiła i coś wytłumaczyła.
Lo: To się ciesze. Mam tylko jedno pytanie. Ile się kłóciłeś z Niall'em, że ma dać mi spokój.
H: No tak już od 2 tygodni.
Lo: Co??? Niall czemu mi nie powiedziałeś.
N: Nie chciałem Cię martwić. Tak czy siak masz już dużo zmartwień. Pogrzeb taty, babcia, Michael, Bianca, policja, adwokat. Miałem do tej listy dodać Ci jeszcze Hazze. A zresztą byś mi nie uwierzyła.
Lo: Niall wiesz, że każdy związek opiera się na zaufaniu do drugiej osoby nie.
N: No tak. Ale to było dla twojego dobra.
Lo: Niall rozumiem martwisz się o mnie. Doceniam to ale mów mi o tak ważnych sprawach. Nawet jeżeli chodzi o mojego brata.
N: Dobrze. będę Ci mówił o wszystkim.
Lo: Ok. Ale co teraz będzie ze szkołą. Za 4 dni jest rozpoczęcie roku szkolnego. A ja jeszcze nie jestem zapisana do żadnej szkoły a co dopiero klasy.
N: Zajmą się tym Lou i Zayn bo są na miejscu w Londynie.
Lo: No właśnie ale niedługo tu przylecą, przyjadą bo będzie odczytanie testamentu ojca i muszą na nim być Moja babcia, ja, Niall, Harry, Liam, Lou, Zayn, Eleonor, Perrie.
H: Po co cały nasz zespół, oraz dziewczyny.
Lo: Nie wiem może ojciec umieścił was jako moich opiekunów.
H: No może. A kiedy ono jest.
Lo: Jutro.
H: Co. Mówisz to nam teraz.
Lo: Sama dowiedziałam się dzisiaj 15 minut temu. Po to do was szłam.
H: Ok. Ale zapomniałaś bo usłyszałaś to czego nie powinnaś.
Lo: No właśnie powinnam to usłyszeć 2 tygodnie temu.
H: Nie powinnaś. Nikt nie powinien słuchać moich głupot. Byłem po prostu zazdrosny. Chciałem z tobą spędzać więcej czasu. Więc postanowiłem was skłócić i rozdzielić. Przepraszam was za to. Teraz już wiem, że nie powinienem. Niall sorry ja naprawdę chciałem spędzić czas z Lolą ale nie wiedziałem jak więc robiłem to co uważałem za słuszne. Chciałem, żebyś ją zostawił teraz po tak krótkim czasie aby mniej cierpiała. Bo jak bym kazał Ci to zrobić dwa miesiące później to by ją to mocno zabolało. Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem.
N: Spoko Harry. Gdybym miał taka piękną siostrę też bym się o nią bał jakby zaczęła chodzić z taką osobą jak ja.
Lo: Harry fajnie, że zrozumiałeś swój błąd. Cieszę się. Uwierz mi Niall krzywdy mi nie zrobi. Po tym co się stało z Michaelem nauczyłam się, że po chłopakach nie warto płakać bo nie są warci moich łez. Niall czy ja czegoś o tobie nie wiem. Jak tak byś się bał o swoją siostrę.
N: E tam Myszko nie ważne.
Lo: Ważne ważne. Dla mnie ważne jest wszystko co jest z tobą związane. Więc mów. Pamiętasz miałeś przede mną nic nie ukrywać.
N: Ale nie chcesz tego wiedzieć.
Lo: Chcę.
N: Uwierz mi iż nie chcesz.
Lo: Niall skończ tą głupią kłótnie i gadaj.
N: No ok ok ok. Już spokojnie
H: To ja pójdę poszukać czegoś do żarcia.
N: Nie!!!!!!!!!!! Kto mnie będzie bronił przed ciosem.
H: Zawołaj sobie Daddy'ego.
Zaczął się drzeć na cały sklep najpierw Daddy potem Liam. Po 10 minutach wrzasków pojawił się Liam'a.
N: No nareszcie się łaskawie książę z bajki pojawił. Musisz mnie Daddy obronić przed ciosem od Loli.
Li: A czemu ma Cię bić.
N: Bo się bo...- nie umiał się wyłowić.
Lo: Bo Harry tłumaczył nam czemu tak cisnął po naszym związku i uznał, ze robił to bo się o mnie bał. A nasz pomysłowy Niall powiedział iż też by się bał gdyby taka piękna osoba a zwłaszcza jego siostra zaczęła chodzić z taką osobą jak on. Więc chce poznać tą złą cechę.
Li: Aha. Powiedz jej zrozumie.
N: Ok. Więc Lola ta cechą jest no jest...- jąkał się tak pięć minut. Nagle za nim zobaczyłam Michela z nożem. Zaczęłam krzyczeć, że chłopacy mają uciekać. Nie wiedzieli o co im chodzi. Kazałam im się obrócić ale było już za późno. W tej chwili co Niall się obrócił chłopak wbił mu nóż w brzuch. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Kazałam Li dzwonić na pogotowie i po Harr'ego. Karetka była po 10 minutach a Hazza po 3. Pojechałam z Niall'em karetką a chłopacy wrócili do mnie do domu i wzięli samochód Harr'ego. W szpitalu czekałam 30 minut. Wreszcie pojawili się chłopacy. Od razu przytuliłam się do brata. Pocieszał mnie mówił, że moja druga połówka jest twarda i da sobie rade. Potem była kolej Liam'a mówił to samo. Kazałam im się zamknąć bo te ich pocieszenia nic nie dawały. Siedzieliśmy już tak godzinę. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wbiec na salę operacyjną. Byłam już nawet przy drzwiach ale w ostatniej chwili Harry mnie złapał wziął na ręce posadził na krześle i trzymał. Próbowałam się wyrwać ale był za silny. Wreszcie po 20  minutach wyszedł lekarz powiedział, że...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Lola i Bianca

















Lola i Michael






















Przepraszam za tak dużą liczbę zdjęć ale nie umiałam się zdecydować.
Liczę, że zagłosujecie w ankiecie u góry po prawej stronie.
No i CZYTASZ=KOMENTUJESZ.

12 komentarzy:

  1. No jak można kończyć w takim momencie !?!?!?!? Jak ?!?!? Ale ja wiem, że nie uśmiercisz Niall'a, a jeśli to nie wiem co ci zrobię !!!

    Nadal nie mogę z tego jak Niall chciał zjeść ten sweter. :3

    Boski rozdzialik. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz.

      Usuń
  2. Okej. Licz. 1,2,3,4...
    Jestem na Ciebie wściekła.!!! >.<
    Jak można w takim momencie przerywać.?! No jak.?! Ja się pytam. ; * ?!
    Boże, ale chyba będzie z nim wszystko w porządku, ale jak nie to pójdę się rzucić z mostu. x D
    Boski rozdział, czekam na cd. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem nie miałam dalej pomysłu. Niedługo pojawi się kolejny rozdział. Dziękuje za miłe słowa.

      Usuń
  3. Spam !;c
    Serdecznie zapraszam na :
    http://makethislifeeasier.blogspot.com/
    :))

    OdpowiedzUsuń
  4. zawsze oceniam szczerze, więc mam nadzieję, że nie pogniewasz się za moją krytykę. na prawdę nie dałam rady przeczytać do końca.było bardzo dzong błędów co bardzo utrudniało mi czytanie. zacznę od tego, z moim zdaniem dialogi powinnaś pisać od myślników, a nie np. "Lo:" - to mała zmiana, ale na prawdę wiele daje . dodatkowo jeśli bohaterzy rozmawiają warto dopisać krótki opis np. '-Nie zgadzam się - pokręciła przecząco głową po czym spuściła wzrok' - dzięki takim drobiazgom łatwiej sobie wszystko wyobrazić, a nawet wczuć się w bohatera. przed dodaniem tekstu sprawdziłabym go. jest wiele błędów interpunkcyjnych i gramatycznych. czasem też zapominasz o tym, że na początku zdania musi być duża litera. ode mnie to tyle - wpadnę przy następnym rozdziale i zobaczę czy poprawiłaś coś. mam nadzieję, że moje uwagi cię nie zniechęcą , a wręcz przeciwnie - zachęcą do popracowania nad błędami (; pozdrawiam ciepło i weny (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażę się.
      Dziękuje za kilka dobrych rad. Postaram się poprawić błędy.

      Usuń
  5. Kobieto *.*
    1. Kocham Cie za długość rozdziałów.
    2. Kocham Cię za ilość zdjęć.
    3. Kocham Cie za to, że piszesz tak cudownie *.*
    Po prostu brak mi słów, naprawdę.. To jest piekne :')
    Czekam na następny rozdział ;)
    Zapraszam do mnie :
    http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com/
    Olkaa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ty cudownie piszesz *.*
    A jaki dłuugi rozdział <3
    Luubię takie :3
    Nie powiem, ale dzieje się .. xD
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
    /onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Rozdział powinien pojawić się w ciągu weekendu.

      Usuń
  7. Świetny rozdział, jednak sam aww ma trochę racji, że jest dość dużo błędów przy pisaniu. Jednak fabuła jest niezła. :))
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie. ;**

    jestemnormalnaonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń