wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział IV



Po chwili weszliśmy do środka i usłyszałam tylko głośne NIESPODZIANKA !!!


Chłopacy uśmiechali się od ucha do ucha, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Wszyscy mi czegoś gratulowali. Okazało się, że Ci wariaci z organizowali dla mnie przyjęcie. Było dużo osób, większości nie znałam, rzuciło mi się w oczy kilkanaście szczerzących się do mnie osób. Okazało się też, że zaprosili moich znajomych z Hamburga. Na szczęście nigdzie nie widziałam Bianci. Teraz dokładnie nie wiem gdzie jest. Może być na komendzie policji lub już w samolocie, wraca do domu. Lecz według mnie teraz ucieka przed policją i pewnie poleci do Rzymu, bo zawsze chciała tam zamieszkać. Do Hamburga nie wróci, bo nie jest aż taka tępa. Policja zacznie jej szukać właśnie tam. Cieszę się z powodu przyjazdu przyjaciół z Niemiec. Całą imprezę przebalowałam z nimi, wypiłam z tego co pamiętam sporo alkoholu. Rano obudziły mnie wrzaski. ledwo co zwlekłam się z łóżka i poszłam do pokoju z którego dochodziły okrzyki. Okazało się, ze chłopcy powiesili u Liama w pokoju łyżki a ten się przestraszył i zaczął krzyczeć. Wszyscy się z niego śmiali. Wróciłam do siebie do pokoju chciałam pójść dalej spać, ale wtedy przyszedł Niall, kazał mi się ubierać, bo za 30 minut wychodzimy. Protestowałam, że jestem zbyt zmęczona, że nie chce mi się oraz pytałam gdzie idziemy. Nic mi nie chciał powiedzieć. Zwalił mnie z łóżka , zabrał kołdrę i poduszkę. Więc już wstałam. Poszłam do łazienki ogarnęłam się wyprostowałam włosy, umalowałam się i ubrałam w to. Zajęło mi to 45 minut. Gdy zeszłam na dół czekało na mnie jeszcze śniadanie. Widziałam zdenerwowanie i niepokój na twarzy Niall'a. Szybko zjadłam śniadanie i po 5 minutach wyszliśmy. Chłopak kazał mi praktycznie biec. Ledwo co nadążałam. Zatrzymał się przy Milk Shake City. Jak zwykle zgłodniał albo chciało mu się pić. Tak jak mi, miałam straszliwego kaca i bolała mnie głowa. Gdy weszliśmy do środka było tam pusto, dopiero pod ścianą zobaczyłam znajomych. Okazało się, że Niall wynajął dla nas lokal żebyśmy mogli wreszcie spokojnie pogadać. Chciał już wychodzić, ale go zatrzymaliśmy. Trochę gadaliśmy po angielsku. Potem zaczęli rozmawiać po niemiecku wiec się dołączyłam. Niall siedział i patrzył na nas jak na ludzi nie z tej planety. Zaczęliśmy się śmiać, bo zapomnieliśmy, że chłopak nie zna niemieckiego. Wróciliśmy wiec z powrotem do angielskiego. Cały czas śmialiśmy się z tego jaki błąd popełniliśmy, bo nie tylko Niall się na nas dziwnie patrzył, ale też obsługa Milk Shake City. Gadaliśmy tak jakieś 5 godz., potem poszliśmy do kina na "Paranormal Activity 5". Strasznie się bałam, cały czas przytulałam się do Niall'a. Po filmie poszliśmy do restauracji, wszyscy zjedliśmy po hamburgerze. Niall do tego zamówił sobie jeszcze frytki, zapiekankę, hot dog'a oraz wypił jakieś 3 butelki coli. Dziwiłam się gdzie on to mieści. Spojrzałam na zegarek, była już 23. Wracaliśmy już do domu, okazało się, że mieszkają 10 minut drogi od nas . Obiecałam, że odwiedzę ich jutro. Byliśmy w domu po 1 w nocy, bo Niall zgłodniał i poszliśmy do Tesco, kupił sobie 10 paczek żelek malinowych, 5 bananowych, 5 paczek chipsów paprykowych i tyle samo solonych, 3 butelki coli oraz 5 kartonów soku. Wracaliśmy cali obładowani. Gdy doszliśmy od razu poszłam do siebie. Przebrałam się w to. Leżałam już na łóżku gdy przyszedł Horanek.
N: Hej myszko.
Lo: Cześć. Co chcesz ??
N: A tak przyszedłem pogadać.
Lo: To mów.
N: Jest taki mały problem.
Lo: Jaki ??- zapytałam zdziwiona.
N: Mam na jutro wezwanie na policje.
Lo: To z mojego powodu. Przez tą bójkę z Michaelem.
N: Nie, chodzi o Biance.
Lo: Złapała ją policja ??????
N: Z tego co zrozumiałem to tak . Chciała wyjechać do Rzymu. Wtedy ją złapali.
Lo: Wiedziałam, że tak zrobi. Zawsze tam chciała mieszkać.
N: Pojedziemy jutro razem, bo wezwani jesteśmy tylko my i Liam.
Lo: Czemu ??
N: Bo to twoja przyjaciółką, ja jestem z tobą, a ona była ukochaną Liama. On to ponoć na policji powiedział.
Lo: Odważył się ??
N: No też się dziwię.
Przytulił mnie i wyszeptał mi:
N: Pamiętaj, nieważne co się stanie KOCHAM CIĘ. <3
Lo: Ja ciebie też.
N: Lol mogę dzisiaj tu spać ??
Lo: Jaki LOL ?
N: No tak sobie skróciłem twoje imię. Jak ci się nie podoba, to mogę tak do ciebie nie mówić.
Lo: Nie tylko się zdziwiłam, nikt do mnie tak nie mówił
N: Oooooooooooooo jestem pierwszy. HURA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lo: Nie ciesz się tak,a zresztą kto pozwolił ci tak na mnie mówić ??
N: No ja...
Lo: Hahahahaha !! Śmieszny jesteś.
N: Obrażam się na ciebie.
Lo: No to idź do siebie.
Zwaliłam go z łóżka i rzuciłam dwiema poduszkami .Zaczęłam się śmiać, wtedy dostałam poduszka. Zaczęła się pomiędzy nami wojna na poduszki. Zrobiliśmy taki hałas że zlecieli się pozostali z poduszkami . Rozpętaliśmy wielką bitwę na poduchy. W I drużynie Margaret, tata, Zayn i Liam, w II ja, Niall, Hazza i Lou. Bitwa już trwała jakieś 4 godziny, wtedy odpadli wszyscy oprócz mnie Niall'a i Liama. Wygrała oczywiście moja drużyna. Zobaczyłam na zegarek była 8.00. O 9.30 mieliśmy spotkanie na policji. Uznałam, że nie opłaca mi się iść spać, wiec zeszłam na dół i zrobiłam wszystkim śniadanie . Gdy posiłek byl już gotowy poszłam na górę, umalowałam się, wyprostowałam włosy i ubralam w to. Chłopacy byli na dole. Zaczęli już jeść śniadanie. Po zjedzeniu posiłku była już 8.50. Razem z Niall'em zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Wszyscy się pytali gdzie idziemy. A ja zdziwiona powiedziałam, no jak to gdzie, na policje. Spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Okazało się, że Niall nikomu nie powiedział. Powiedziałam Liam'owi ze musi iść z nami i że chodzi o Biance. Tata chciał iść ze mną, ale go powstrzymała i powiedziałam, że jak go wezmę to będą chcieli iść z nami chłopacy, a oni mi nie są potrzebni. Gdy doszliśmy mieliśmy jeszcze 5 minut. Pierwszy został wezwany Liam. Nie było go 30 minut. Potem wszedł Niall. Nie było go już ponad 40 minut. Zaczęłam się denerwować, ale po chwili wyszedł cały uśmiechnięty i zadowolony. Zawołali mnie. Zapytali o imię, nazwisko, wiek. Chcieli zobaczyć moją legitymację. Pytali o Biance, ile się znamy, skąd. Zadawali mi dużo pytań ale zdziwiło mnie tylko 1 pytanie czy wiedziałam, że tak naprawdę nazywa się Anna Kowalska, ma 18 lat i pochodzi z Polski. Potem było już coraz gorzej, rozmowa zeszła na temat Michaela. Pytali ile się znamy, co nas łączy. Powiedziałam, że znamy się jakieś 10 lat i kiedyś byłam jego dziewczyną. Potem okazało się, że tak naprawdę nazywa się Franciszek Kowalski i jest bratem Bianci, a może Anny. Już sama nie wiem, czułam jak łzy napływają mi do oczu. Dwie najważniejsze osoby w moim świecie przez tyle lat mnie okłamywały. Wtedy policjanci mi podziękowali. Wyszłam stamtąd, okazało się, że rozmawiałam z policjantami 2 godziny. Jak Niall mnie zobaczył od razu mnie przytulił i pytał co się stało. Na razie nie mam odwagi mu tego powiedzieć. Wróciliśmy do domu wszyscy zobaczyli, ze płakałam. Nikt o nic nie pytał tylko wszyscy mnie przytulili. Podziękowałam im i poszłam do siebie do pokoju, po chwili przyszedł Niall. Zobaczył ze siedzę na łóżku wiec podszedł i mnie mocno przytulił, siedzieliśmy tak kilka minut. Gdy nagle Lou zwołał nas na obiad. Powiedziałam Niall'owi, że nie jestem głodna i że ma iść sam, a on krzyknął, że nie jesteśmy głodni. Zdziwiło mnie, mój głodomorek nie jest głodny. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem a on mi powiedział ze jestem ważniejsza od jedzenia bo ono się kończy a ja z nim zostanę do końca życia. Od razu poprawił mi się humor. Za tydzień zaczyna się szkoła, czemu musimy do niej chodzić. Po co ona komu. Na szczęście będę chodzić do szkoły razem z Hazz'om i Niall'em. Okazało się ze z jakiegoś powodu dalej chodzą do szkoły. Hazza i Niall sa w klasie humanistycznej. Chociaż powinni być w muzycznej. Ale to chłopacy ich nie ogarniesz.Ja bym wolała trafić do muzycznej albo matematycznej. Poproszę tatę żeby zapisał mnie do klasy muzycznej a chłopaków żeby się do niej przepisali. Może teraz zdadzą dalej . Chociaż wiem ze będę ich przymuszać do nauki żeby zdali dalej do klasy. Spojrzałam na zegarek była już 16 obiecałam jeszcze moim znajomym ze wpadnę do nich wiec kazałam Niall'owi się ogarnąć i przebrać bo wychodzimy. Sama przebrałam się w TO poprawiłam makijaż. Wyszliśmy po 15 minutach okazało się, że już jutro wyjeżdżają obiecaliśmy im ze odwieziemy ich na lotnisko.Ustaliliśmy tez, że odwiedzimy ich w ferie. Nie mogę się już doczekać. Na pewno będę mocno za nimi tęsknić zwłaszcza za Nicol i Alą . Wróciliśmy do domu bo byłam padnięta. Poszłam do siebie przebrałam się w to. W nocy obudziła mnie głośna muzyka. Przypominała mi coś ale nie wiem co. Wstałam i poszłam zobaczyć co się dzieje. Okazało się że jest 10 chłopcy nie mogli mnie obudzić więc postanowili zorganizować próbę. Obudzili nie tylko mnie ale też tatę i Margaret. Dopiero po chwili zorientowałam się po co mnie budzili za 3 godziny wylatuje samolot do Niemiec. Podziękowałam im za obudzenie .
Lo: Harry idź zrobić mi śniadanie.
H: Dobrze. Juz ide
N: A ja to co
Lo: Ty chodz ze mną musisz mi w czyms pomoc
N: Ok. Juz lece skarbie
Lo: Dobra chodz już a nie gadasz
Poszlismy do mnie do pokoju
N: W czym ci pomóc Lola
Lo: Nie wiem co mam na siebie ubrać. Pomóz mi
N: A prosze to gdzie
LO: Proszę. Błagam
Wskazał na swój policzek pocałowałam go w usta. Był trochę zdziwiony więc dostał z łokcia.
Proponował mi około 20 zestawów ale żaden mi się nie podobał. Nie były zbyt elegancki . W końcu zaskoczył mnie i dal mi TO. Od razu mi się spodobał . Tylko jakoś nie pamiętam tych ciuchów. Widziałam ze Niall się śmieje.
Lo: Z czego się tak szczerzysz ??
N: Z twojej zdziwionej minki.
Lo: Hahaha bardzo śmieszne
Po prostu nie wiem skąd mam te ciuchy. Nie pamiętam żebym je kupowała.
N: Kto powiedział, że ty je kupiłaś
Lo: Skoro nie ja to kto??
N: Ja z Loczkiem
Lo: Kiedy wy to kupiliście.
N: Jak się wybudziłaś ze śpiączki. To nie kupiliśmy Ci tylko tego. Ale też te ciuchy. Jakbyś się bardziej przyjrzała to byś to zobaczyła, że masz coś nowego w szafie.
Lo: Ej pojedziemy jutro na zakupy bo nie mam co założyć na wesele taty i Margaret.
N: Z tobą zawsze i wszędzie Kochanie.
Lo: Ooooooo to fajnie. Jutro pojedziemy do najbliższych centrów handlowych.
N: Ok. A ile jest ich u w pobliżu.
Lo: No ok. 3-4.
N: To ja tez sobie coś kupie.
Lo: No pewnie. Doradzę Ci nawet. W czym Ci będzie najlepiej.
N: OKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOK
Lo: Więcej tego ok powiedz.
N:OKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOKOK
Lo: Kurwa  Niall ogarnij się. I idź do siebie przebrać się w coś porządniejszego.
N: A nie wyglądam porządnie.
Lo: No jakoś nie. Chociaż te dresy przebież.
N: No dobrze. Dla ciebie wszystko.
Lo: Oj. Jaki ty kochany jesteś.
N: Wiem. Bo to ja miły mądry dowcipny i skromny Niall.
Lo: Ty skromny i mądry. Śmieszny jesteś. Dobra już spadaj do siebie i się szykuj.
N: No ok. Już idę
Pocałował mnie i poszedł do siebie. Po 20 minutach byłam gotowa i zeszłam na dół. Czekało na mnie już śniadanie oraz gotowy Niall. Zjadłam szybko posiłek i wyszliśmy. Dojechaliśmy to akurat wybiła 11.30. Chwile jeszcze pogadaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. Gdy dojechaliśmy była 12.30. Okazało się, że muszą już iść i zgłosić iż już się pojawili na lotnisku. Poszłam razem z nimi. Zegnaliśmy się jakieś 20 minut. Przy pożegnaniu aż się popłakałam. Nagle usłyszałam tatę i Margaret. Okazało się że lecą do Niemiec bo musza tam coś załatwić. Z nimi też się pożegnałam. Czekaliśmy z Niall'em aż odlecą były jakieś komplikacje. Bo w Hamburgu jest bardzo silny wiatr i była opcja, że odwołają lot dla bezpieczeństwa pasażerów. Ale jednak wylecieli. Przez tą wiadomość o tym wietrze zaczęłam się bać. Podeszłam do punktu informacji i spytałam o której samolot z Londynu do Hamburgu będzie na miejscu. Pani powiedziałam mi, że ok 16. Podziękowałam jej i postanowiłam ze o 17 zadzwonię do Nicol.

Ten czas bardzo mi się dłużył. Byłam zdenerwowana Niall mnie uspokajał.
Wreszcie jest 17. Zaczęłam dzwonić do Nicol za pierwszym razem nie odebrała za drugim tez nie. Dzwoniłam już chyba 20 raz ale nie odbierała. Postanowiłam, że zadzwonię do Ali ale było to samo też nie odbierała. Denerwowałam się coraz bardziej. Teraz nawet na twarzy do tej pory spokojnego Niall'a zobaczyłam niepokój. Przytuliłam się do niego. Teraz tego właśnie potrzebowałam. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Margaret i taty. Lecz żadne z nich nie odbierało. Uznałam, że dam już spokój i nie będę teraz już do nich dzwonić bo będę się coraz bardziej tylko stresowała i nic to nie da. Poszliśmy z Niall'em do salonu spotkaliśmy tam Harr'ego i Liama. Reszta była u swoich dziewczyn. Zaproponowałam, żebyśmy pooglądali telewizje. Wszyscy się zgodzili. Niall i Harry poszli po coś do przekąszenia a ja z Liamem mieliśmy poszukać czegoś do oglądania. Wiec włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach nagle zobaczyłam wypadek samolotu. Zostawiłam ten kanał i zaczęłam się wsłuchiwać co mówią w telewizji. Zawołałam chłopaków i modliłam się żeby to nie był samolot Londyn-Hamburg. Okazało się, że to ich samolot. Rozbił się chwile przed lądowaniem. Z tego co podają to jest mała możliwość, że ktoś przeżył ale dają tylko 15% szans. Widziałam szok na twarzach chłopaków i łzy w oczach Hazzy podeszłam do niego i mocno go przytuliłam chłopak odpowiedział uściskiem. Starałam się być twarda ale mi się nie udało i rozpłakałam się jak małe dziecko któremu się zabiera zabawkę. Przytulił mnie jeszcze mocniej. Dołączyli do niego tez Niall i Daddy. Gdy tak staliśmy do domu wpadli chłopaki z Perrie i El. Pytali co się stało. Razem z Harry'm nie umieliśmy im tego powiedzieć. Więc zrobił to za nas Niall. Wszyscy nas przytulili. Powiedzieli, że jak chcemy to możemy pojechać do Hamburga i sprawdzić co się stało. Od razu się zgodziłam ale widziałam, że Harry i Niall mają wątpliwości. Pewnie boją się co tam zobaczą. Też się boje ale chcę wiedzieć co się stało z moimi najbliższymi osobami na świecie. Wyjeżdżamy jutro z rana. W domu zostaje tylko Zayn, Perrie, El i Lou jak by ktoś dzwonił na domowy numer z jakimiś wiadomościami. Poszłam się spakować. Jak skończyłam to położyłam się spać ale nie mogłam zasnąć bo co zmrużyłam oczy to śniły mi się najstraszniejsze koszmary świata. Przypomniał mi się wypadek mamy teraz ta katastrofa lotnicza.Poszłam zobaczyć czy Niall śpi. Okazało się że tez nie. Zapytałam czy mogę zostać z nim bo sama się boje. Zgodził się od razu i zrobił mi miejsce obok siebie. Zasnęłam po jakiś 2 godzinach wtulona w tors Niall'a.

***

Spałam jakieś 3 godziny jak się obudziłam Niall już nie spał. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie chciałam żeby chłopak je zobaczył ale mi się nie udało powiedział mi że wszystko będzie dobrze. Lecz jakoś nie mogę w to uwierzyć. Wstałam z łóżka i poszłam do siebie ubrałam się w te ciuchy pomalowałam. Zeszłam na dół wszyscy już czekali i zrobili dla mnie śniadanie. Rozejrzałam się po jadalni ale nie widziałam nigdzie Harr'ego. Okazało się, że go nikt nie obudził. Uznałam, ze jak ja czegoś nie zrobię to już nikt tego nie zrobi. Poszłam i zwaliłam Hazze z łóżka. Nie był zadowolony. Bo w nocy tez nie mógł spać tak jak ja i Niall. Powiedziałam mu ze ma wstawać bo za 30 minut musimy wyjść z domu. Pędem poleciał do łazienki. Po 20 minutach był na dole z walizką w pospiechu zjadł przygotowane przez Lou śniadanie. W tym czasie Niall poszedł po nasze walizki. Po chwili był na dole. Patrzał na mnie ze wściekłością i pytał co ja spakowałam do tej walizki. Powiedziałam, że najpotrzebniejsze rzeczy. Patrzał na mnie jeszcze chwile ale powiedziałam mu, że jak chce zdążyć na autobus to już musimy wychodzić. Wziął w ręce walizki i kierował się do drzwi. Wzięłam od niego swoja walizkę i pokazałam mu że jest na kółkach i nie trzeba jej nieść. Zaczęliśmy się wszyscy z niego śmiać, Niall zaczął udawać obrażonego podeszłam do niego i pocałowałam. Powiedział, ze już lepiej. Kazałam mu się zbierać bo przez niego się na autobus spóźnimy. Mogliśmy lecieć samolotem ale jakoś nie byłam co do samolotów pewna. Po prosu zaczęłam bać się nimi latać. Na dworzec zawiózł nas Lou.  Pożegnaliśmy się z Zayn'em, Perri i El. Włożyliśmy walizki do bagażnika i pojechaliśmy. Na miejscu byliśmy akurat na czas. Pożegnaliśmy się z Lou. Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy. W ciągu jazdy zasnęłam z głową na ramieniu Niall'a . Obudziłam się gdy mieliśmy przerwę. Do Hamburga było jeszcze 100 mil czyli ok 160 km. Chłopacy powiedzieli mi, że płynęliśmy promem, a ja nawet się nie obudziłam. Spałam 8 godzin. Czułam się już lepiej niż przy wyjeździe z Londynu. Chciałam już wiedzieć co się stało z Nicol, Alą, Anja, Luką, Timem, tatą oraz Margaret. Staliśmy koło stacji benzynowej. Niall poszedł po coś do jedzenia a ja czekałam koło stacji nie było go jakieś 15 minut wszyscy już kierowali się do autobusu a go jeszcze nie było. W końcu wyszedł. Miał 4 pełne siatki żelek. Wszyscy dziwnie na niego patrzeli. Gdy wsiedliśmy do autobusu Niall zaczął jeść poczęstowałam się powiedział, że wzięłam za dużo spojrzałam na moją niecała garść żelków i na jego pełne 4 siatki. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Zaczęliśmy się śmiać na cały autobus. Teraz wszyscy patrzeli się na nas jak na idiotów. Nawet Harry i Liam. Jechaliśmy łącznie jakieś 3 godziny. Bardzo szybko mijał mi czas. Niall z Liam'em cały czas rozśmieszali mnie i Hazzę. Mnie nie jest ciężko rozśmieszyć ale Harr'ego tak. Ale widziałam, że nawet on sie od czasu do czasu uśmiechał. Gdy dojechaliśmy do Hamburga zawieźliśmy do hotelu walizki. Mieliśmy 2 pokoje ja z Niall'em i Harry z Liam'em. Jak już się w miarę ogarnęliśmy po podróży postanowiliśmy pojechać i popytać o katastrofę lotniczą. Gdy dojechaliśmy na miejsce i zobaczyłam tą masakrę to aż mnie zatkało i nie mogłam iść dalej. Trwało to tylko chwile bo powiedziałam sobie, że muszę dowiedzieć co stało się z moimi najbliższymi. Policja nie pozwoliła nam za blisko podejść tylko skierowała nas do punktu informacji. Okazało się, że w tym punkcie mówią tylko po niemiecku co było dla mnie głupotą, a że tylko ja znałam niemiecki więc to ja zadawałam pytania. Chłopcy mi tylko mówili jakie mam zadawać pytania a ja je tłumaczyłam na niemiecki i mówiłam to tej kobiecie. Dowiedziałam się, że to był w 100% lot moich znajomych, taty i Margaret. Zaczęłam pytać czy ktoś przeżył okazało się ze tak ale są w stanie ciężkim podałam kobiecie nazwiska wszystkich których, znałam.Powiedziała, że muszę jechać do najbliższego szpitala tam się dowiem więcej. Bo ona sama nie wiem kto przeżył. Podziękowałam jej. Kazałam chłopakom się zbierać bo jedziemy do szpitala. Pytali czy się czegoś dowiedziałam. Odpowiedziałam, że nie bo ta kobieta sama nie wie co się stało z ofiarami. Pytali gdzie jedziemy. Powiedziałam, że do najbliższego szpitala. Na miejscu byliśmy po jakiś 20 minutach. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do recepcji chłopacy szli za mną bo nigdy tu nie byli i nie wiedzieli gdzie się znajduje recepcja. Ja wiedziałam bo byłam tu kilka razy np. jak dwa lata temu złamałam sobie rękę. Na miejsce dotarliśmy po chwili. Musieliśmy wjechać windą na 2 piętro. Bałam się wsiąść z nimi do windy czy im coś nie odwali. Lecz nie miałam wyjścia, bo po schodach mi się iść nie chciało. Gdy już doszliśmy zapytałam się pielęgniarki
Lo: Dzień dobry. Czy trafiły tu może ofiary katastrofy lotniczej z wczoraj.
P: Tak.
Lo: Mogła by pani powiedzieć czy trafili tu moi bliscy oraz znajomi.
P: Tak ale trzeba będzie poczekać 10 minut






Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale miałam małe problemy z weną no i z nauką.
Życze wam wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT i żeby wszystkie wasze marzenia się spełniły

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ciekawe opowiadanie
    będę tu zaglądać. ;)
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie. :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział:)
    Niestety dziś przeczytam tylko ten rozdział bo nie mam czasu;( Ale obiecuje ze się zmobilizuje w najbliższym czasie i przeczytam jak to sie mówi od dechy do dechy:)
    Ale ten rozdział jest naprawdę świeny! :*
    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak uśmierciłaś Nicol, Ale i rodziców Harrego i Loli to się policzymy w szkole. Obiecuję Ci to !!
    Ja nie mogłam z tych walizek i z tego "okokokok.."
    Boski rozdzialik. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok policzymy się w szkole. No i Dziękuje za miłe słowa. :D

      Usuń