Ostatni dzień szkoły, dzisiaj dostaje świadectwo oraz dzisiaj wyjeżdżamy do Londynu i poznam moją macochę i brata. Samolot mamy o 15.00. Zakończenie roku szkolnego mam na 10.00, więc jak wrócę będę miała jeszcze trochę czasu na sprawdzenie czy wszystko wzięłam i na pożegnanie się ze znajomymi. Odwiedzę także grób mamy.
Na zakończenie się ubrałam na galowo. Już po zakończeniu moje oceny według mnie nie są złe:
Angielski - 5
Niemiecki - 6
Matma - 4
Historia - 5
WOS - 5
Religia - 6
WF - 6
Biologi - 3
Fizyka - 4
Zaj. Artystyczne - 6
Geografia - 3
Informatyka - 6
Chemia - 5
Muzyka - 6
Zaj. Techniczne - 5
Moja średnia to: 5,0
Za 4 godziny mam samolot idę teraz do mamy. Trudno będzie mi się z nią rozstać ojczulek mówi, że tak bywa. Zachowuje się jakby zapomniał, że mama była kiedyś jego żoną. Chce żebym do Margaret zwracała się mamo i zapomniała o mojej biologicznej mamusi. Nienawidzę go za to, ale jakoś to będzie wystarczy, że wytrzymam z nimi jeszcze niecałe dwa lata. Wtedy skończę 18 lat i się usamodzielnię. Nie wiem jak wytrzymam w tym Londynie, w domu gdzie będzie 5 chłopaków, którzy są gwiazdami. Mieszkać pod jednym dachem z gwiazdkami. Chciałam coś tam o nich poczytać w internecie, ale uznałam, że się nie opłaca, bo pewnie za długo to ich w domu nie będzie. Ubrałam się w to.
Wróciłam z cmentarza. Już musimy wyjeżdżać, za godzinę mamy samolot. Ojciec mówił, że będziemy lecieć jakieś 3 godziny. Przed wyjazdem naładowałam mp4, żeby podczas lotu mieć co robić. Boże jak ta podróż się dłużyła. Na lotnisku czekała na nas Margaret i nie wymagała ode mnie mówienia do siebie mamo czy pani kazała na siebie mówić Margaret. Jest spoko. Myślałam, że będzie inna, była to dla mnie miła niespodzianka. Jej syna i jego kolegów nie poznałam, bo byli na jakimś wywiadzie czy czymś w tym stylu. Najpierw pojechaliśmy do domu odłożyć nasze bagaże, potem pojechaliśmy do MilkShakeCity. Przesiedzieliśmy tam kilka godzin. Po pewnym czasie dołączyli do nas chłopacy. Okazało się, że moje koleżanki za nimi szaleją. Najbardziej zapamiętałam Niall'a . Według mnie pomiędzy nami zaiskrzyło. Okazało się, że chłopak lubi te same szejki co ja, oraz jest strasznym głodomorem. Moim bratem okazał się Harry, który ma takie fajne loczki. Myślałam, że będzie gorzej wszyscy okazali się bardzo fajnymi ludźmi. W domu byliśmy coś około 23.00. Dopiero wtedy zobaczyłam mój pokój, był bardzo ładny i przestronny. W pokoju miałam w miarę dużą łazienkę i garderobę. Naprzeciwko mnie miał pokój Harry, po prawej Louis, a po lewej Niall. Jeszcze zanim poszłam spać wykąpałam się, po wyjściu z wanny chciałam się ubrać, ale nie wzięłam piżamy. Wyszłam z łazienki owinięta tylko ręcznikiem. W pokoju czekał na mnie niezapowiedziany gość, był nim Niall. Gdy zobaczył mnie tylko w ręczniku na jego twarzy pojawił się wielki banan od ucha do ucha. Rzuciłam go poduszką. Od razu posmutniał a ja zaczęłam się z niego śmiać i zapytałam co chciał .
N: A tak przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.
L: To możesz już iść bo widzisz, że dobrze,.
N: No tak.
L: To na razie. - Wzięłam piżamę i chciałam się iść ubrać.
N: No czekaj - powiedział Niall- Nie chciałabyś wybrać się ze mną na spacer po Londynie ??Pokazałbym ci najciekawsze miejsca tutaj, np. Big Bena, London Eye itp.
L: No ok. A ktoś jeszcze z nami idzie??
N: Nie wiem. Jak będziesz chciała to kogoś weźmiemy, jak nie to nie. Wszystko jest zależne od ciebie.
L: Dobra. To o której wychodzimy?? Jak byś mógł to nikomu nie mów,że idziemy na spacer bo mogą sobie coś tam wmawiać. Zwłaszcza Harr'emu.
N: A co? Wstydzisz się mnie?
L: No coś ty. Zwariowałeś. Nie chce tylko, żeby sobie coś wyobrażali.
N: A co zrobisz jak im powiem??
L: Zjem ci wszystkie batoniki i żelki.
N: Nie !!!!!!!!
L: Czemu ???
N: Bo one są moje.
L: Ty nie mówisz chłopakom o naszym spacerze. Ja nie jem Twoich batoników.
N: No dobrze.
L: To do jutra.
N: Do jutra. Dobranoc.
L: Niall a o której wychodzimy ??
N: O dziesiątej będzie dobrze ??
L: No pewnie. Dzięki. Dobranoc.
N: Ale za co mi dziękujesz?? Bo nie rozumiem??
L: Za wszystko.- Pocałowałam go w policzek. Zarumienił się i powiedział:
N: Ale ja jeszcze nic dla ciebie nie zrobiłem.
L: Jak to nie. Rozbawiłeś mnie dzisiaj w MilkShakeCity jak miałam zły humorek. Jutro bierzesz mnie na spacer, więc nie będę przymulać w domu.
N: No właśnie. Mogę zapytać czemu miałaś taki zły humor. Coś się stało ??
L: Nie tylko przypomniało mi jak kiedyś spędzałam tak czas z mamą i tatą.
N: A mogę zapytać co się stało, że już nie spędzacie tak czasu ??
L: 11 lat temu zginęła moja mama w wypadku samochodowym, wjechał w nią tir.
N: Przykro mi. - powiedział to i mnie mocno przytulił.
Wtedy do mojego pokoju weszli chłopacy czyli Liam, Harry, Louis i Zayn.
Gdy nas zobaczyli zaczęli nam robić zdjęcia wtedy przypomniało nam się, że ja dalej stoję w samym ręczniku, od razu się od siebie odsunęliśmy oraz cali zarumieniliśmy. Lecz było już za późno, bo każdy z nich miał już nasze zdjęcie. Lou chciał je wstawić na Twittera ale go powstrzymaliśmy i powiedzieliśmy, że Niall mnie tylko pocieszał. Po protu opowiedziałam im całą moją historie od wypadku mamy po wyjazd do Londynu. Wtedy wszyscy mnie przytulili. Chciałam iść się ubrać w piżama, bo trochę się dziwnie czułam stojąc w samym ręczniku jak się na mnie patrzało 5 wariatów, ale nie chcieli mnie puścić. Na szczęście Niall i Harry stanęli po mojej stronie. Poszłam się ubrać w piżamkę. Gdy wyszłam chłopacy dalej byli u mnie w pokoju, gdyż chcieli mnie lepiej poznać. Bardzo dużo rozmawialiśmy, potem żeby jeszcze bardziej się poznać zagraliśmy w butelkę, ale tylko na prawdę. Poszłam spać coś około 7 rano, więc ze spaceru z
Niall'em nici. Rano obudziłam się chwilę po 10, to znaczy zostałam obudzona przez Lou, nudziło mu się więc uznał, że wyleje na mnie zimną wodę. Chciałam zobaczyć kto jeszcze mu w tym pomagał. Obróciłam się na prawą stronę i ujrzałam Niall'a, który też był cały mokry. Okazało się, że usnął koło mnie. Reszta śmiała się z nas i jak jeszcze spaliśmy to zrobiła nam kilka zdjęć. Potem wszystkich wygoniłam z pokoju i poszłam się ubrać. Gdy zeszłam na śniadanie było wpół do 11. Szybko zjedliśmy z Niall'em posiłek i ubrałam się w spacerek i poszliśmy na spacer. Chodziliśmy jakieś 12 godzin bo chłopak uparł się, ze chce mi pokazać London Eye nocą. bylibyśmy w domu wcześniej ale nasz kochany głodomór co chwile musiał się zatrzymywać przy budkach bo był głodny. Gdy przyszliśmy do domu od razu udałam się na górę wziąć orzeźwiający prysznic a po nim pójść spać. Lecz usłyszałam pukanie do pokoju powiedziałam proszę nie zgadniecie kto przyszedł mój ojczulek. Zainteresował się mną.
T: Możemy porozmawiać
L: Miałam iść spać ale jak to coś poważnego to mów
T: Chciałem Cię przeprosić za to, że przez 11 lat nie zajmowałem się tobą i twoimi problemami.
Nie wiedziałam co powiedzieć
T: Rozumiem, że możesz mi nie wybaczyć bo dużo krzywdy ci wyrządziłem, ale zrozum nie mogłem pogodzić się ze śmiercią twojej mamy, a ty jesteś do niej taka podobna.
Nic nie powiedziałam nic tylko podeszłam i go mocno przytuliłam. Na początku nie wiedział co ma zrobić ale za chwile też mnie uścisnął.Po chwili przyszli chłopcy chcieli wyjść ale mój tata ich powstrzymał i powiedział że on wychodzi.
Znów chcieli ze mną gadać oraz grać w butelkę ale tym razem tylko na wyzwania. Nie miałam wyjścia musiałam z nimi siedzieć. teraz usnęłam jednak wcześniej ale na podłodze. Czułam jak w nocy ktoś przenosi mnie na łóżko był to chyba Niall rozpoznałam go po zapachy gdy już wychodził pocałował mnie jeszcze w czoło i wyszedł. Wiem że to dziwne rozpoznawać chłopaka po zapachu, ale co ja poradzę. Rano gdy wstałam w piżamie zeszłam na dół wszyscy się na mnie dziwnie patrzeli. Okazało się, że w nocy Lou i Zayn pomalowali mi twarz markerem. Gdy się skapnęłam i spojrzałam na wszystkich śmiali się ze mnie a Lou tarzał się ze śmiechu po podłodze. Po chwili usłyszeliśmy jak schodzi Niall. Gdy wszedł do kuchni wszyscy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem nawet ja. Gdy zobaczył się w lustrze mocno się zdenerwował i poszedł to zmyć tak jak ja. Gdy zmywałam artystyczne rysunki chłopaków zobaczyłam że mam na policzki napisane Kocham Niall'a oraz marchewki zrobione przez Lou i króliki z marchewkami a Zayn namalował mi kwiatki motylki drzewka i serduszka. Wróciłam po 10 minutach Niall'a jeszcze nie było a my słyszeliśmy co chwile wyzwiska pod adresem Lou i Zayn'a. Poszłam mu pomóc i za plecami usłyszałam słynne " uuuuuu ". Pokazałam im wszystkim środkowy palec. Wszyscy się mocno zdziwili bo nie myśleli, że jestem taka wulgarna. Na szczęście nie było tam mojego taty i Margaret , którą nawet polubiłam zaakceptuję ją a no właśnie jak tata wczoraj do mnie przyszedł to powiedział, że za dwa tygodnie biorą ślub. A jeżeli chodzi o chłopaków, to na długo zapamiętają ten kawał, no może nie kawał, a zemstę moją i Niall'a no chyba, że on nie będzie się chciał mścić, to poczują tylko mój gniew. Co zapamiętają do końca życia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy pierwszy rozdział. Nw czy dobrze mi wyszedł, ale chcę podziękować mojej przyjaciółce za pomoc. ;* KOMENTUJCIE. :3
Czytam to opowiadanie po raz 4 i dalej tak samo go kocham i przeżywam wszystko!!! :*
OdpowiedzUsuń