Dostałam TO. Zapakowane w
2 torebki w jednej ubrania, czapka i buty w drugiej reszta. - Naprawdę nie musieliście.
-Podoba Ci się.-Louis powiedział z wielkim
bananem na ustach.
-Tak. Czyim pomysłem były
trampki?-zapytałam z uśmiechem.
-Lou i Zayn'a. -El
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Poszłam do
pokoju. Miałam zamiar się przebrać. Weszłam do środka. O mało co nie
przewróciłam się o walizki stojące w przejściu. Zaczęłam krzyczeć. Zbiegli się
wszyscy.
-Co tu się dzieje? Skąd tu te
walizki? -Lola
-Dostałem telefon z hotelu. Pytali co
mają zrobić z naszymi walizkami i pokojem. Poprosiłem aby ktoś nam je tu
przywiózł. No i przywieźli.-Harry
-Dziękuje.- Lola
-Nie ma za co. Przecież to nie tylko
twoje rzeczy. No właśnie gdzie mają być na razie walizki Niall'a, bo stoją u
ciebie.- Harry
-Niech stoją, mi nie będą
przeszkadzać.-Lola
-Ok.-Harry
-Idziemy na jakiś spacer, bo muszę się
odstresować.-Lola
-Tak. Tylko najpierw przyjmij ode mnie kilka prezentów na urodziny, bo wyjeżdżam razem z innymi. - Harry
- Dziękuje, ale nie musiałeś mi kupować prezentu dla mnie liczy się to, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną- Lola
-Tak. Tylko najpierw przyjmij ode mnie kilka prezentów na urodziny, bo wyjeżdżam razem z innymi. - Harry
- Dziękuje, ale nie musiałeś mi kupować prezentu dla mnie liczy się to, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną- Lola
-No jesteśmy tylko brakuje w niej aktualnie jednej osoby.-Lou
-Jakiej?-El
-No naszego Niall'a-Lou
-Już niedługo do nas wróci zobaczysz- El
-Mam nadzieję.Teraz wypad szykować się do wyjścia. Macie 20 minut.
-Jakiej?-El
-No naszego Niall'a-Lou
-Już niedługo do nas wróci zobaczysz- El
-Mam nadzieję.Teraz wypad szykować się do wyjścia. Macie 20 minut.
Przebrałam się w Ten Strój,
umalowałam Tak a włosy upięłam mniej więcej Tak. Uznałam, że wyglądam w miarę dobrze. Zeszłam na dół. Całe
szykowanie zajęło mi 40 minut. Harry z Li marudzili, że ile to można się
szykować. Dostali z łokcia jeden i drugi. Oczywiście obrazili się na mnie tak dla
beki. No, ale cóż musiałam ich przeprosić. Podeszłam do nich i ucałowałam w policzek.
-Już lepiej. -Lola
- No pewnie. -Harry
-Nie. Ja cem do Ali.- Liam
-Już nie płacz możemy do niej
pojechać.-Lola
-Nie zmieścimy się wszyscy w
samochodzie. -Harry
-To pojedziemy na dwa samochody. -Lola
-Nie mamy dwóch samochodów.-Harry
-Jest jeszcze takie coś jak
taksówka Harry. -Lola
-No tak. -Harry
-Dobra to kto z kim jedzie??-Lola
-Ja jadę z Lolą i Li. Reszta
jedzie taksówką. -Harry
-Czemu my. -Zayn
-Ojeju to ja z Lolą i Li pojedziemy
taksówką a wy naszym samochodem. Pasuję. -Harry
-Tak.- Zayn
-Ja wolała tą poprzednią opcje.-Perrie
-To ty.-Zayn
-Masz prawo jazdy???-Perrie
-Nie, ale Lou ma.-Zayn
-No właśnie nie mam.-Lou
-Dobra to Harry jedzie z wami. A ja z
Li jadę taksówką. -Lola
-Nie.-Harry
-A nie możemy się przejść. -Eleonor
-El tu są wszędzie ich fanki w takim
tempie do szpitala dojdziemy jutro na 6 rano. -Lola
-Dobra. Panie Spitzer też pan
jedzie. - El
-Tak. -Tata
-Ma pan prawo jazdy??- El
-No jasne. -Tata
-To pan jedzie z nami a Harry z Lolą i
Li. Problem rozwiązany. Komuś jeszcze coś nie pasuję.-El
Wszystkim pasowało po 10 minutach była
taksówka. Więc wsiedliśmy i pojechaliśmy reszta jechała za nami. Na miejscu
byliśmy po 30 minutach, bo był malutki korek. Jak już wszyscy byliśmy pod
wejściem Li wyleciał jak z procy i poleciał na salę gdzie leżała Ala. Wszyscy
zaczęli się z niego śmiać, ale ten nie zwrócił na nas uwagi tylko biegł dalej.
Ja poszłam do Nicol, żeby nie przeszkadzać Liam'kowi. Reszta poszła ze mną. Widziałam
jak Lou dziwnie patrzy na moja przyjaciółkę. Nie wiedziałam o co chodzi.
Postanowiłam się dowiedzieć, ale nie teraz. Nicol już nie była w śpiączce,
lecz teraz spała. Chciałam już z nią pogadać bardzo za nią tęsknie. Nie wiem
jak wytrzymam okres nauki nie będę mogła do niej przyjeżdżać kiedy będę
chciała. No ale tak bywa. Dam sobie jakoś radę. Dobra jutro wracam do Londynu a pojutrze zaczyna się szkoła. MASAKRA!! Tata ponoć przed wypadkiem zapisał
mnie do szkoły do klasy muzycznej. Jestem mega szczęśliwa. Harry i Niall też
są w tej klasie.
Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie dawno nie
słyszany głos. To była Nicol obudziła się. Od razu ją przytuliłam. Gadałyśmy o
wszystkim i o niczym, wszyscy obecni na sali dziwnie się na nas patrzyli, może i
zachowywałyśmy się inaczej niż wszyscy,ale znamy się już 9 lat i rozumiemy praktycznie bez słów. Brakuje mi jej. Szkoda, że nie może się przeprowadzić do Londynu. Może za 2 lata. Jakoś wytrzymam, ale wtedy jeszcze niech przylecą Ala i
Luka. Dobra po 2 godzinach poszłam do Ali. Lecz nie było u niej Li.
Zapytałam gdzie jest. Odpowiedziała mi, że wcale go u niej nie było. Spojrzałam
na nią bardzo dziwnie. Pogadałyśmy chwile, ale wtedy pojawili się jej rodzice i
rodzeństwo. Postanowiłam się ulotnić i pójść do Luki. Niestety on się jeszcze
nie wybudził. Są małe szanse na to, bo rozmawiałam z jego bratem. Posiedziałam trochę
tam z chłopkiem i próbowałam go pocieszyć, ale jakoś dzisiaj mi to nie
wychodziło. Dałam mu numer telefonu jakby się coś stało to ma dzwonić, albo jak
będzie chciał pogadać. Musiałam już iść, bo nie wiem co robi reszta no i trzeba
znaleźć Liam'a. Poszłam do sali Nicol. Był tam tylko Lou. Przytulał ją,
pocieszał. Stałam i na nich patrzałam nagle stanęła obok mnie Eleonor. Była tak
jakby wkurzona.
-El co się stało?-Lola
-Pokłóciłam się z Louis'em.-El
-Przykro mi. Mogę spytać o co?-Lola
-O Nicol.-El
-Co zrobiła?-Lola
-Ona nic. Lou siedział i cały czas się
na nią patrzył, szczerzył. Potem przyszedł tu jakiś chłopak zrobił
awanturę. Lou z Zayn'em go wywalili a ten głupek poszedł i zaczął ją
przytulać pocieszać i tak dalej. Nawet ja pocałował.-El
-Boże. Tak mi przykro El. Nie wiedziałam, że Lou może się posunąć do takiego czegoś.- Lola, El gdzieś poszła. Podeszłam do Lou odciągnęłam go od Nicol i wyciągnęłam z sali na korytarz.
-Boże. Tak mi przykro El. Nie wiedziałam, że Lou może się posunąć do takiego czegoś.- Lola, El gdzieś poszła. Podeszłam do Lou odciągnęłam go od Nicol i wyciągnęłam z sali na korytarz.
-Co ty odpierdalasz?-Lola
-Ja? Nic.-Lou
-Czemu krzywdzisz El i Nicol.-Lola
-Ja?? Przecież ja nic nie robię. Lola nie
mogę pocieszyć dziewczyny.-Lou
-Możesz, ale nie musisz jej całować.-Lola
-Gadałaś z El, czy widziałaś to?-Lou
-Możesz, ale nie musisz jej całować.-Lola
-Gadałaś z El, czy widziałaś to?-Lou
-Gadałam z nią jest w rozsypce. Zdajesz
sobie sprawę, że ranisz El a Nicol dajesz nadzieję.-Lola
-No, ale to tak samo wyszło.-Lou
-To teraz to odkręć. Zrób to co
powinieneś.-Lola
-Aaa...ale ja nie wiem co mam zrobić. Mam
mętlik w głowie.-Lou
-Kochasz El??-Lola
-Tak-Lou
-A Nicol.-Lola
-Nie wiem. Czuję coś do niej.-Lou
-Może to po prostu zauroczenie.-Lola
-To możliwe, bo jednak bardziej zależy
mi na Eleonor.-Lou
-Wiesz co ja jestem młodsza od ciebie, ale za to mądzrejsza. No to teraz musisz tylko wszystko odkręcić. No i zrobić tak, żeby jak najmniej bolało El i Nicol.-Lola
-Dobrze. Tylko obiecaj, ze spędzisz trochę czasu z
Nicol jak powiem jej, że z tego nic nie będzie.-Lou
-No pewnie. Chociaż wiem, że będzie na
max wkurwiona.-Lola
-Na mnie nie na ciebie.
Pamiętaj.-Lou
-No ja to wiem, bo wszystko to twoja
wina.-Lola
-Na kogoś trzeba zwalić.-Lou
-Może to ja jestem w związku, ale
flirtuje z innym i to jeszcze na oczach własnej dziewczyny. -Lola
-No nie wiem, może. Niall leży w
szpitalu więc ty masz drogę wolną, nikt Cię nie przyłapie.-Lou
-Weź kurwa ogarnij tą swoją dupę i lepiej napraw to
co zepsułeś, bo El nie będzie długo czekać. Jest śliczna znajdzie sobie szybko
pocieszyciela.- Lola
-Nie możemy jej na to pozwolić.-Lou
-Czemu użyłeś liczby mnogiej?-Lola
-No ty mi pomożesz.-Lou
- To było pytanie? Zresztą w czym niby. Mam przeprosić za ciebie
El i powiedzieć Nicol, że z tego nic nie będzie.-Lola
-Tak byłoby najlepiej, ale nie zatrzymaj El w szpitalu.-Lou
-To może być trudne, ale ok.-Lola
-Jesteś boska.-Lou
-Oj już tak nie słodź.Zresztą czego się nie robi dla przyjaciół.-Lola
-Ok. Jesteśmy przyjaciółmi??-Lou
-No, bo kim niby mamy być. Jak nie przyjaciółmi.-Lola
-Szwagrami. Przecież Harry to mój mąż.-Lou
-No, bo kim niby mamy być. Jak nie przyjaciółmi.-Lola
-Szwagrami. Przecież Harry to mój mąż.-Lou
-Dobra ja was nie rozumiem słyszałam o Larrym, ale nie myślałam, że to tak naprawdę. Wiesz co ja idę szukać El a ty się zajmij
Nicol.-Lola
-Ok.-Lou
-Ok.-Lou
Nie rozumiem o co chodziło Lou. Muszę o to zapytać Hazze. Teraz idę poszukać El. Znalazłam ją przy
wyjściu miała już wychodzić, ale ja powstrzymałam. Powiedziałam, że musimy
poważnie pogadać. Nie wiedziała o co mi chodzi, a ja żałowałam, że się zgodziłam
o czym ja mam z nią gadać. Wpadłam na pomysł mody. Chciałam pytać ją o jej
styl. Jak dobierać ciuchy, co robić, żeby wyglądać tak jak ona i tak
dalej.
-Co się stało?? Coś z Niall'em.-El
-Nie. Tylko mam takie jedno
pytanie.-Lola
-Jakie?-El
-Jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz
perfekcyjnie. Dobrze dobierasz ciuchy, makijaż fryzurę.-Lola
-No wiesz chodzę często po sklepach,
szukam fajnych rzeczy jak mi się coś podoba to kupuję. Potem szukam dodatków
i rzeczy pasujących do tego.-El
-Musisz mnie tego nauczyć.-Lola
-Ale ty umiesz dobrać ciuchy. Czasami
zazdroszczę Ci stroju.-El
-Kłamiesz.-Lola
-Nie. Uwierz mi.-El
-No dobra. Mam jeszcze jedno
pytanie.-Lola
-Dajesz.-El
-Wiem, że to głupie pytanie, ale kim
chciałaś zostać w dzieciństwie?-Lola
-No trochę dziwne, ale po co mam to
ukrywać. Zawsze chciałam zostać piłkarką.-El
-To czemu nie zostałaś.- Lola
-Za dużo trzeba biegać, pocić się i
ubierać tak samo jak inne dziewczyny.-El
-Aha. No rozumiem nie chciałabym
wyglądać tak jak kilka innych dziewczyn.-Lola
-A ty kim chciałaś zostać???-El
-Kaskaderką albo Piotrusiem Panem.-Lola
-Czemu?- El, ledwo powstrzymywała się od
śmiechu.
-No wiesz od małego chciałam latać, w ogóle skakałam i
tak jeszcze różne inne dziwne rzeczy.-Lola
-Widzę, że byłaś energicznym
dzieckiem.-El
-No tak jakoś wyszło. Od dziecka byłam
diabłem nie dziewczyną.-Lola kończyły mi się tematy. Gadałyśmy już tak 30 minut co
ten Lou tam robi.
-A jak tam u ciebie i Niall'a ??-El
-A może być. Ostatnio Harry próbował
nas skłócić, ale to już przeszłość. Teraz dla mnie liczy się to, żeby wrócił do
zdrowia.- Lola.Miałam już łzy w oczach, El mnie przytuliła. Nagle usłyszałam
chrząknięcie. Zjawił się Louis nareszcie.
-To ja was zostawię samych.-Lola. Poszłam do Nicol.
Leżała na łóżku miała łzy w oczach. Wiedziałam co się stało. Podeszłam do niej
i mocno przytuliłam. Znowu gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Po jakiś 2
godzinach przyszedł po mnie Harry. Była 22. Nawet nie wiedziałam, że ten czas
tak szybko mija. Pożegnałam się z Nicol tłumacząc jej, że teraz się spotkamy za
kilka miesięcy jak będę mieć kilka dni wolnych. Widziałam smutek w jej oczach. Lecz
nie mogę na to nic poradzić. W Hamburgu nie zostanę bo się obawiam Miki'ego. Do
Londynu nie mogę jej zabrać bez zgody opiekunów. Poszłam się jeszcze pożegnać z
Alą i Luką. W końcu nie za szybko ich teraz zobaczę. Kierowałam się do wyjścia.
Gdy nagle zobaczyłam Lou z El, ale nie rozumiałam zamiast być szczęśliwi, że mają siebie oni się kłócili. Nie wiedziałam o co chodzi. Lecz nie chciałam się
wtrącać, bo to nie mój interes. Więc zaczęłam szukać wzrokiem mojego brata. Nigdzie go nie było. Jednak coś przykuło moją uwagę był to Louis miał w oczach złość. Złapał El i chciał ją uderzyć w ostatniej chwili uniknęła ciosu. Nagle spojrzała w moją stronę. Jej twarz była cała w czarnych smugach a oczy całe czerwone. Ciekawe co się działo przez te dwie godziny. Podbiegła do mnie i się przytuliła. Zrobiłam to samo. Spiorunowałam
wzrokiem wściekłego Lou. Wzięłam El za rękę i wyprowadziłam ze szpitala. Teraz
wracała z nami taksówką. Nie chciałam aby była w jednym samochodzie z Lou, bo
mogą być z tego niezłe kłopoty. Chciałam pojechać jeszcze do Niall'a.
Poprosiłam Harr'ego, żeby jechał z nami bo tu jest coraz bardziej
niebezpiecznie. Ten wziął ze sobą Lou, widziałam minę El.
-Harry on z nami nie jedzie.-Lola
-Czemu???-Harry
-Skrzywdził El i na pewno nie będzie siedział z nią w jednym samochodzie.-Lola
-Skrzywdził El i na pewno nie będzie siedział z nią w jednym samochodzie.-Lola
-Ok. Liam może jechać?- Harry. Spojrzałam na El
pokiwała głową na tak.
-Tak.-Lola
-Lou wracaj z resztą do domu a przyślij
tu Li.-Harry
-No dobrze- Louis zgodził się i odszedł
wkurwiony.
Po chwili zjawił się chłopak. Dziwnie na
nas patrzył. Nie wiedział co się stało. Tylko ja widziałam jak Lou kłoci się z
El. Nawet Harr'ego wtedy gdzieś wywiało. Byłam wściekłą na Lou gdyby przed
chwilą nie było ze mną Hazzy i El on by teraz leżał na jakiejś sali w tym
szpitalu, ze zmasakrowaną twarzą i połamanymi kośćmi. Wsiedliśmy do pojazdu.
Powiedziałam kierowcy gdzie ma się kierować. Całą drogę pocieszałam i
rozbawiałam Eleonor, ale to nic nie dawało. Cały czas była smutna i cała
zapłakana. Przydałby się teraz Niall, nikt tak jak on nie poprawia humoru innym. Ja to mu do pięt nie dorastam. Czemu zawsze wszystko musi być jak na
złość nie po mojemu. Przez to, że moja przyjaciółka była smutna mi też się psuł
humor. Nareszcie po 30 minutach drogi dojechaliśmy. Prowadziłam całą grupkę do
Niall'a. Gdy weszliśmy na salę w, której leżał Niall było tam dużo
lekarzy. Kazali nam wyjść. Oczywiście jak to ja musiałam się z nimi pokłócić,
że nie to mój chłopak chcę przy nim być i tym podobne. Znowu Harry wynosił mnie z sali.
Siedzieliśmy na tym pieprzonym korytarzu już dobre 30 minut.
-Kurwa, ja tam wchodzę, ile to można człowieka badać.-Lola
-Siedź, bo poproszę pielęgniarkę, żeby Ci
podała lekki uspokajające i usypiające.-Harry
-Harry ja się martwię o niego. Co
godzinę są u niego lekarze. Nie chcą mi nic powiedzieć na jego temat, bo nie
jestem z rodziny. Ja już tak nie mogę. Rozumiesz.-Lola
-Lola spokojnie Niall jest twardy i silny wyjdzie z tego.-El
-Wiem, ale nie umiem się uspokoić.
Martwię się o niego jak cholera. Ja bez niego nie umiem żyć.-Lola
-Rozumiem. Czuję to samo do Lou, ale
patrz jak mnie potraktował. Pamiętaj. Facetom nie można ufać.-El
-Przykro mi. Nie wiedziałam, że Lou jest
taki. Zawsze mi się wydawało, że nigdy tak nie postąpi. Bardziej bym posądziła o to Zayn'a i Harr'ego . Nie Louisa.-Lola.dobrze, że mój brat tego nie słyszał, bo dopiero by była awantura.
-Widzisz Lola ludzie się zmieniają.-El
-No i to coraz częściej na
gorsze.-Lola
-Dokł... -El, nie dokończyła bo z sali
właśnie zaczęli wychodzić lekarze.
Podeszłam do nich razem z resztą
przyjaciół.
-Doktorze co u niego?? Jak się czuje??
Wyjdzie z tego?-Lola
-Tak jest coraz lepiej mamy zamiar go
niedługo wybudzić, za dzień może dwa.-Lekarz
-Boże nareszcie, ale co teraz będzie
Harry ja nie mogę stąd wyjechać. Pomóż mi ubłagać tatę o przedłużenie wakacji o
kilka dni Ciebie posłucha. Proszę, błagam braciszku pomóż mi.-Lola
-Lola nie.-Harry
-Harry nie pomożesz swojej jedynej
siostrze. Co z ciebie za brat.-Lola
-Szkoła jest ważniejsza. Niall
zrozumie.-Harry
-Nie. Jak ty byś się poczuł. Budzisz się
ze śpiączki, koło ciebie nie ma nikogo bliskiego.-Lola
-No nie za fajnie, ale jego rodzice są w
drodze i z tego co wiem są na ciebie wściekli. Uważają, że to co spotkało
naszego głodomorka to twoja wina.-Harry
-Mają racje. To wszystko moja wina. -
Cała zapłakana wybiegłam z sali potem ze szpitala. Biegłam przed siebie nawet
nie wiem gdzie. Po jakiś 20 minutach znalazłam się na cmentarzu, pod grobem
mamy. Zaczęłam z nią rozmawiać. Płakałam coraz mocniej. Zwierzałam się mamie z
każdych problemów miłosnych, szkolnych, przyjacielskich. Nagle poczułam na
ramieniu ciepłą dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam. Młodego mężczyznę około 19-20 lat.
-Kim ty jesteś. Co tu robisz?-Lola
-Hej. Nie znasz mnie, ale ja znam
ciebie. Nazywam się Greg Horan.-Greg
-Brat Niall'a?-Lola
-Tak.-Greg
-Jak ty się tu znalazłeś.-Lola
-Widziałem jak wybiegasz ze szpitala.
Rozpoznałem Cie dzięki zdjęciom przesłanym przez mojego brata. Zobaczyłem, że płaczesz postanowiłem pobiec za tobą, żeby nic Ci się nie stało. Niall
opowiadał mi o tym całym Michaelu. Wolałem się upewnić, że jesteś bezpieczna.-Greg
-Dzięki. Niall przesłał Ci moje zdjęcia?-Lola
-Tak. Myślałem, że wiesz.-Greg
-To po to ostatnio robił mi tyle zdjęć.
Mam już powód-Lola.
-Wybiegłaś ze szpitala. Czemu? Coś z
Niall'em?-Greg
-Nie, ale coraz bardziej uświadamiam
sobie, że to co spotkało Niall'a to moja wina.-Lola
-Nie twoja. Nie mogłaś przewidzieć tego
wypadku. Nie jesteś Jasnowidzem. Przynajmniej tak mi się wydaje.-Greg
-No nie jestem nim.-Lola
-To wina tego całego Mich... jakoś mu
tam szło.-Greg
-Michaela. Mocno wasi rodzice są źli na mnie?-Lola
-Michaela. Mocno wasi rodzice są źli na mnie?-Lola
-Byli źli, ale zrozumieli, że nic nie
mogłaś na to poradzić.-Greg
-Co za ulga. Wracamy do szpitala.-Lola
-No pewnie.-Greg
Szliśmy z powrotem. Greg zadawał mi masę
pytań. Rozumie, że chciał mnie poznać, ale no bez przesady. Jednak postanowiłam
na nie odpowiadać, żeby go do siebie nie zrazić. Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
Niepewnie weszłam do szpitala. Ślimaczym tempem szłam do sali Niall'a.
-Nie śpieszy Ci się do chłopaka-Greg.
-Nawet nie wiesz jak mi się śpieszy.-Lola
-To przyśpiesz bo w taki tempie
dotrzemy tam za 3 dni.-Greg
-No wiesz ja się boje.-Lola
-Czego?-Greg
-Waszych rodziców. -Lola
-Spokojnie. Obronię Cię.- Greg dumnie wypiął
pierś. Miał koszulkę ze znaczkiem superman'a.
-Bardzo śmieszne.-Lola
Dochodziliśmy do sali. Usłyszałam śmiechy
i tak jakby bardzo cichy głos Niall'a. Raptownie przyśpieszyłam zaczęłam biec.
Wparowałam na salę wszyscy się na mnie patrzyli. Musiałam sprawdzić czy nie
miałam przesłyszeń. Spojrzałam na łóżko...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Dziękuje wam za wasze wszystkie pozytywne jak i negatywne komentarze. To one pomagają mi pisać nowe rozdziały. Jak czytam waszą opinie to na mojej mordce zawsze pojawia się wielki uśmiech. Jeszcze raz dziękuje. Mam jeszcze jedną prośbę dodawajcie się do OBSERWATORÓW.
KOMENTUJCIE :D
No a teraz na osłodę kilka zdjęć.
One Direction
El i Lola
El i Lou