środa, 13 lutego 2013

Rozdział IX


Dostałam TO. Zapakowane w 2 torebki w jednej ubrania, czapka i buty w drugiej  reszta. - Naprawdę nie musieliście. 
-Podoba Ci się.-Louis powiedział z wielkim bananem na ustach.
-Tak. Czyim pomysłem były trampki?-zapytałam z uśmiechem.
-Lou i Zayn'a. -El
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Poszłam do pokoju. Miałam zamiar się przebrać. Weszłam do środka. O mało co nie przewróciłam się o walizki stojące w przejściu. Zaczęłam krzyczeć. Zbiegli się wszyscy. 
-Co tu się dzieje? Skąd tu te walizki? -Lola
-Dostałem telefon z hotelu. Pytali co mają zrobić z naszymi walizkami i pokojem. Poprosiłem aby ktoś nam je tu przywiózł. No i przywieźli.-Harry 
-Dziękuje.- Lola
-Nie ma za co. Przecież to nie tylko twoje rzeczy. No właśnie gdzie mają być na razie walizki Niall'a, bo stoją u ciebie.- Harry
-Niech stoją, mi nie będą przeszkadzać.-Lola 
-Ok.-Harry 
-Idziemy na jakiś spacer, bo muszę się odstresować.-Lola
-Tak. Tylko najpierw przyjmij ode mnie kilka prezentów na urodziny, bo wyjeżdżam razem z innymi. - Harry
- Dziękuje, ale nie musiałeś mi kupować prezentu dla mnie liczy się to, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną- Lola
-No jesteśmy tylko brakuje w niej aktualnie jednej osoby.-Lou
-Jakiej?-El
-No naszego Niall'a-Lou
-Już niedługo do nas wróci zobaczysz- El 
-Mam nadzieję.Teraz wypad szykować się do wyjścia. Macie 20 minut.
Przebrałam się w Ten Strój, umalowałam Tak a włosy upięłam mniej więcej Tak. Uznałam, że wyglądam w miarę dobrze. Zeszłam na dół. Całe szykowanie zajęło mi 40 minut. Harry z Li marudzili, że ile to można się szykować. Dostali z łokcia jeden i drugi. Oczywiście obrazili się na mnie tak dla beki. No, ale cóż musiałam ich przeprosić. Podeszłam do nich i ucałowałam w policzek. 
-Już lepiej. -Lola
- No pewnie. -Harry
-Nie. Ja cem do Ali.- Liam 
-Już nie płacz możemy do niej pojechać.-Lola 
-Nie zmieścimy się wszyscy w samochodzie. -Harry
-To pojedziemy na dwa samochody. -Lola
-Nie mamy dwóch samochodów.-Harry
-Jest jeszcze takie coś jak taksówka Harry. -Lola
-No tak. -Harry
-Dobra to kto z kim jedzie??-Lola
-Ja jadę z Lolą i Li. Reszta jedzie taksówką. -Harry
-Czemu my. -Zayn
-Ojeju to ja z Lolą i Li pojedziemy taksówką a wy naszym samochodem. Pasuję. -Harry
-Tak.- Zayn
-Ja wolała tą poprzednią opcje.-Perrie
-To ty.-Zayn
-Masz prawo jazdy???-Perrie
-Nie, ale Lou ma.-Zayn
-No właśnie nie mam.-Lou 
-Dobra to Harry jedzie z wami. A ja z Li jadę taksówką. -Lola
-Nie.-Harry
-A nie możemy się przejść. -Eleonor
-El tu są wszędzie ich fanki w takim tempie do szpitala dojdziemy jutro na 6 rano. -Lola
-Dobra. Panie Spitzer też pan jedzie. - El
-Tak. -Tata
-Ma pan prawo jazdy??- El
-No jasne. -Tata
-To pan jedzie z nami a Harry z Lolą i Li. Problem rozwiązany. Komuś jeszcze coś nie pasuję.-El
Wszystkim pasowało po 10 minutach była taksówka. Więc wsiedliśmy i pojechaliśmy reszta jechała za nami. Na miejscu byliśmy po 30 minutach, bo był malutki korek. Jak już wszyscy byliśmy pod wejściem Li wyleciał jak z procy i poleciał na salę gdzie leżała Ala. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać, ale ten nie zwrócił na nas uwagi tylko biegł dalej. Ja poszłam do Nicol, żeby nie przeszkadzać Liam'kowi. Reszta poszła ze mną. Widziałam jak Lou dziwnie patrzy na moja przyjaciółkę. Nie wiedziałam o co chodzi. Postanowiłam się dowiedzieć, ale nie teraz. Nicol już nie była  w śpiączce, lecz teraz spała. Chciałam już z nią pogadać bardzo za nią tęsknie. Nie wiem jak wytrzymam okres nauki nie będę mogła do niej przyjeżdżać kiedy będę chciała. No ale tak bywa. Dam sobie jakoś radę. Dobra jutro wracam do Londynu a pojutrze zaczyna się szkoła. MASAKRA!! Tata ponoć przed wypadkiem zapisał mnie do szkoły do klasy muzycznej. Jestem mega szczęśliwa. Harry i Niall też są w tej klasie. 
Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie dawno nie słyszany głos. To była Nicol obudziła się. Od razu ją przytuliłam. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym, wszyscy obecni na sali dziwnie się na nas patrzyli, może i zachowywałyśmy się inaczej niż wszyscy,ale znamy się już 9 lat i rozumiemy praktycznie bez słów. Brakuje mi jej. Szkoda, że nie może się przeprowadzić do Londynu. Może za 2 lata. Jakoś wytrzymam, ale wtedy jeszcze niech przylecą Ala i Luka. Dobra po 2 godzinach poszłam do Ali. Lecz nie było u niej Li. Zapytałam gdzie jest. Odpowiedziała mi, że wcale go u niej nie było. Spojrzałam na nią bardzo dziwnie. Pogadałyśmy chwile, ale wtedy pojawili się jej rodzice i rodzeństwo. Postanowiłam się ulotnić i pójść do Luki. Niestety on się jeszcze nie wybudził. Są małe szanse na to, bo rozmawiałam z jego bratem. Posiedziałam trochę tam z chłopkiem i próbowałam go pocieszyć, ale jakoś dzisiaj mi to nie wychodziło. Dałam mu numer telefonu jakby się coś stało to ma dzwonić, albo jak będzie chciał pogadać. Musiałam już iść, bo nie wiem co robi reszta no i trzeba znaleźć Liam'a. Poszłam do sali Nicol. Był tam tylko Lou. Przytulał ją, pocieszał. Stałam i na nich patrzałam nagle stanęła obok mnie Eleonor. Była tak jakby wkurzona. 
-El co się stało?-Lola
-Pokłóciłam się z Louis'em.-El
-Przykro mi. Mogę spytać o co?-Lola
-O Nicol.-El
-Co zrobiła?-Lola
-Ona nic. Lou siedział i cały czas się na nią patrzył, szczerzył. Potem przyszedł tu jakiś chłopak zrobił awanturę. Lou z Zayn'em go wywalili a ten głupek poszedł i zaczął ją przytulać pocieszać i tak dalej. Nawet ja pocałował.-El
-Boże. Tak mi przykro El. Nie wiedziałam, że Lou może się posunąć do takiego czegoś.- Lola, El gdzieś poszła. Podeszłam do Lou odciągnęłam go od Nicol i wyciągnęłam z sali na korytarz.
-Co ty odpierdalasz?-Lola
-Ja? Nic.-Lou 
-Czemu krzywdzisz El i Nicol.-Lola
-Ja?? Przecież ja nic nie robię. Lola nie mogę pocieszyć dziewczyny.-Lou 
-Możesz, ale nie musisz jej całować.-Lola
-Gadałaś z El, czy widziałaś to?-Lou
-Gadałam z nią jest w rozsypce. Zdajesz sobie sprawę, że ranisz El a Nicol dajesz nadzieję.-Lola
-No, ale to tak samo wyszło.-Lou 
-To teraz to odkręć. Zrób to co powinieneś.-Lola 
-Aaa...ale ja nie wiem co mam zrobić. Mam mętlik w głowie.-Lou
-Kochasz El??-Lola
-Tak-Lou
-A Nicol.-Lola
-Nie wiem. Czuję coś do niej.-Lou
-Może to po prostu zauroczenie.-Lola
-To możliwe, bo jednak bardziej zależy mi na Eleonor.-Lou
-Wiesz co ja jestem młodsza od ciebie, ale za to mądzrejsza. No to teraz musisz tylko wszystko odkręcić. No i zrobić tak, żeby jak najmniej bolało El i Nicol.-Lola
-Dobrze. Tylko obiecaj, ze spędzisz trochę czasu z Nicol jak powiem jej, że z tego nic nie będzie.-Lou
-No pewnie. Chociaż wiem, że będzie na max wkurwiona.-Lola 
-Na mnie nie na ciebie. Pamiętaj.-Lou
-No ja to wiem, bo wszystko to twoja wina.-Lola 
-Na kogoś trzeba zwalić.-Lou 
-Może to ja jestem w związku, ale flirtuje z innym i to jeszcze na oczach własnej dziewczyny. -Lola
-No nie wiem, może. Niall leży w szpitalu więc ty masz drogę wolną, nikt Cię nie przyłapie.-Lou
-Weź kurwa ogarnij tą swoją dupę i lepiej napraw to co zepsułeś, bo El nie będzie długo czekać. Jest śliczna znajdzie sobie szybko pocieszyciela.- Lola
-Nie możemy jej na to pozwolić.-Lou 
-Czemu użyłeś liczby mnogiej?-Lola 
-No ty mi pomożesz.-Lou
- To było pytanie? Zresztą w czym niby. Mam przeprosić za ciebie El i powiedzieć Nicol, że z tego nic nie będzie.-Lola 
-Tak byłoby najlepiej, ale nie zatrzymaj El w szpitalu.-Lou
-To może być trudne, ale ok.-Lola 
-Jesteś boska.-Lou
-Oj już tak nie słodź.Zresztą czego się nie robi dla przyjaciół.-Lola
-Ok. Jesteśmy przyjaciółmi??-Lou
-No, bo kim niby mamy być. Jak nie przyjaciółmi.-Lola
-Szwagrami. Przecież Harry to mój mąż.-Lou
-Dobra ja was nie rozumiem słyszałam o Larrym, ale nie myślałam, że to tak naprawdę. Wiesz co ja idę szukać El a ty się zajmij Nicol.-Lola
-Ok.-Lou
Nie rozumiem o co chodziło Lou. Muszę o to zapytać Hazze. Teraz idę poszukać El. Znalazłam ją przy wyjściu miała już wychodzić, ale ja powstrzymałam. Powiedziałam, że musimy poważnie pogadać. Nie wiedziała o co mi chodzi, a ja żałowałam, że się zgodziłam o czym ja mam z nią gadać. Wpadłam na pomysł mody. Chciałam pytać ją o jej styl. Jak dobierać ciuchy, co robić, żeby wyglądać tak jak ona i tak dalej. 
-Co się stało?? Coś z Niall'em.-El 
-Nie. Tylko mam takie jedno pytanie.-Lola 
-Jakie?-El
-Jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz perfekcyjnie. Dobrze dobierasz ciuchy, makijaż fryzurę.-Lola 
-No wiesz chodzę często po sklepach, szukam fajnych rzeczy jak mi się coś podoba to kupuję. Potem szukam dodatków i rzeczy pasujących do tego.-El 
-Musisz mnie tego nauczyć.-Lola 
-Ale ty umiesz dobrać ciuchy. Czasami zazdroszczę Ci stroju.-El 
-Kłamiesz.-Lola
-Nie. Uwierz mi.-El 
-No dobra. Mam jeszcze jedno pytanie.-Lola 
-Dajesz.-El
-Wiem, że to głupie pytanie, ale kim chciałaś zostać w dzieciństwie?-Lola
-No trochę dziwne, ale po co mam to ukrywać. Zawsze chciałam zostać piłkarką.-El
-To czemu nie zostałaś.- Lola
-Za dużo trzeba biegać, pocić się i ubierać tak samo jak inne dziewczyny.-El
-Aha. No rozumiem nie chciałabym wyglądać tak jak kilka innych dziewczyn.-Lola
-A ty kim chciałaś zostać???-El
-Kaskaderką albo Piotrusiem Panem.-Lola
-Czemu?- El, ledwo powstrzymywała się od śmiechu. 
-No wiesz od małego chciałam latać, w ogóle skakałam i tak jeszcze różne inne dziwne rzeczy.-Lola
-Widzę, że byłaś energicznym dzieckiem.-El
-No tak jakoś wyszło. Od dziecka byłam diabłem nie dziewczyną.-Lola kończyły mi się tematy. Gadałyśmy już tak 30 minut co ten Lou tam robi. 
-A jak tam u ciebie i Niall'a ??-El
-A może być. Ostatnio Harry próbował nas skłócić, ale to już przeszłość. Teraz dla mnie liczy się to, żeby wrócił do zdrowia.- Lola.Miałam już łzy w oczach, El mnie przytuliła. Nagle usłyszałam chrząknięcie. Zjawił się Louis nareszcie.
-To ja was zostawię samych.-Lola. Poszłam do Nicol. Leżała na łóżku miała łzy w oczach. Wiedziałam co się stało. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam. Znowu gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Po jakiś 2 godzinach przyszedł po mnie Harry. Była 22. Nawet nie wiedziałam, że ten czas tak szybko mija. Pożegnałam się z Nicol tłumacząc jej, że teraz się spotkamy za kilka miesięcy jak będę mieć kilka dni wolnych. Widziałam smutek w jej oczach. Lecz nie mogę na to nic poradzić. W Hamburgu nie zostanę bo się obawiam Miki'ego. Do Londynu nie mogę jej zabrać bez zgody opiekunów. Poszłam się jeszcze pożegnać z Alą i Luką. W końcu nie za szybko ich teraz zobaczę. Kierowałam się do wyjścia. Gdy nagle zobaczyłam Lou z El, ale nie rozumiałam zamiast być szczęśliwi, że mają siebie oni się kłócili. Nie wiedziałam o co chodzi. Lecz nie chciałam się wtrącać, bo to nie mój interes. Więc zaczęłam szukać wzrokiem mojego brata. Nigdzie go nie było. Jednak coś przykuło moją uwagę był to Louis miał w oczach złość. Złapał El i chciał ją uderzyć w ostatniej chwili uniknęła ciosu. Nagle spojrzała w moją stronę. Jej twarz była cała w czarnych smugach a oczy całe czerwone. Ciekawe co się działo przez te dwie godziny. Podbiegła do mnie i się przytuliła. Zrobiłam to samo. Spiorunowałam wzrokiem wściekłego Lou. Wzięłam El za rękę i wyprowadziłam ze szpitala. Teraz wracała z nami taksówką. Nie chciałam aby była w jednym samochodzie z Lou, bo mogą być z tego niezłe kłopoty. Chciałam pojechać jeszcze do Niall'a. Poprosiłam Harr'ego, żeby jechał z nami bo tu jest coraz bardziej niebezpiecznie. Ten wziął ze sobą Lou, widziałam minę El.
-Harry on z nami nie jedzie.-Lola
-Czemu???-Harry
-Skrzywdził El i na pewno nie będzie siedział z nią w jednym samochodzie.-Lola
-Ok. Liam może jechać?- Harry. Spojrzałam na El pokiwała głową na tak.
-Tak.-Lola
-Lou wracaj z resztą do domu a przyślij tu Li.-Harry
-No dobrze- Louis zgodził się i odszedł wkurwiony.
Po chwili zjawił się chłopak. Dziwnie na nas patrzył. Nie wiedział co się stało. Tylko ja widziałam jak Lou kłoci się z El. Nawet Harr'ego wtedy gdzieś wywiało. Byłam wściekłą na Lou gdyby przed chwilą nie było ze mną Hazzy i El on by teraz leżał na jakiejś sali w tym szpitalu, ze zmasakrowaną twarzą i połamanymi kośćmi. Wsiedliśmy do pojazdu. Powiedziałam kierowcy gdzie ma się kierować. Całą drogę pocieszałam i rozbawiałam Eleonor, ale to nic nie dawało. Cały czas była smutna i cała zapłakana. Przydałby się teraz Niall, nikt tak jak on nie poprawia humoru innym. Ja to mu do pięt nie dorastam. Czemu zawsze wszystko musi być jak na złość nie po mojemu. Przez to, że moja przyjaciółka była smutna mi też się psuł humor. Nareszcie po 30 minutach drogi dojechaliśmy. Prowadziłam całą grupkę do Niall'a.  Gdy weszliśmy na salę w, której leżał Niall było tam dużo lekarzy. Kazali nam wyjść. Oczywiście jak to ja musiałam się z nimi pokłócić, że nie to mój chłopak chcę przy nim być i tym podobne. Znowu Harry wynosił mnie z sali. Siedzieliśmy na tym pieprzonym korytarzu już dobre 30 minut. 
-Kurwa, ja tam wchodzę, ile to można człowieka badać.-Lola
-Siedź, bo poproszę pielęgniarkę, żeby Ci podała lekki uspokajające i usypiające.-Harry
-Harry ja się martwię o niego. Co godzinę są u niego lekarze. Nie chcą mi nic powiedzieć na jego temat, bo nie jestem z rodziny. Ja już tak nie mogę. Rozumiesz.-Lola
-Lola spokojnie Niall jest twardy i silny wyjdzie z tego.-El
-Wiem, ale nie umiem się uspokoić. Martwię się o niego jak cholera. Ja bez niego nie umiem żyć.-Lola 
-Rozumiem. Czuję to samo do Lou, ale patrz jak mnie potraktował. Pamiętaj. Facetom nie można ufać.-El 
-Przykro mi. Nie wiedziałam, że Lou jest taki. Zawsze mi się wydawało, że nigdy tak nie postąpi. Bardziej bym posądziła o to Zayn'a i Harr'ego . Nie Louisa.-Lola.dobrze, że mój brat tego nie słyszał, bo dopiero by była awantura.  
-Widzisz Lola ludzie się zmieniają.-El
-No i to coraz częściej na gorsze.-Lola
-Dokł... -El, nie dokończyła bo z sali właśnie zaczęli wychodzić lekarze.
Podeszłam do nich razem z resztą przyjaciół. 
-Doktorze co u niego?? Jak się czuje?? Wyjdzie z tego?-Lola
-Tak jest coraz lepiej mamy zamiar go niedługo wybudzić, za dzień może dwa.-Lekarz
-Boże nareszcie, ale co teraz będzie Harry ja nie mogę stąd wyjechać. Pomóż mi ubłagać tatę o przedłużenie wakacji o kilka dni Ciebie posłucha. Proszę, błagam braciszku pomóż mi.-Lola
-Lola nie.-Harry
-Harry nie pomożesz swojej jedynej siostrze. Co z ciebie za brat.-Lola
-Szkoła jest ważniejsza. Niall zrozumie.-Harry 
-Nie. Jak ty byś się poczuł. Budzisz się ze śpiączki, koło ciebie nie ma nikogo bliskiego.-Lola
-No nie za fajnie, ale jego rodzice są w drodze i z tego co wiem są na ciebie wściekli. Uważają, że to co spotkało naszego głodomorka to twoja wina.-Harry
-Mają racje. To wszystko moja wina. - Cała zapłakana wybiegłam z sali potem ze szpitala. Biegłam przed siebie nawet nie wiem gdzie. Po jakiś 20 minutach znalazłam się na cmentarzu, pod grobem mamy. Zaczęłam z nią rozmawiać. Płakałam coraz mocniej. Zwierzałam się mamie z każdych problemów miłosnych, szkolnych, przyjacielskich. Nagle poczułam na ramieniu ciepłą dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam. Młodego mężczyznę około 19-20 lat.
-Kim ty jesteś. Co tu robisz?-Lola
-Hej. Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie. Nazywam się Greg Horan.-Greg
-Brat Niall'a?-Lola
-Tak.-Greg
-Jak ty się tu znalazłeś.-Lola
-Widziałem jak wybiegasz ze szpitala. Rozpoznałem Cie dzięki zdjęciom przesłanym przez mojego brata. Zobaczyłem, że płaczesz postanowiłem pobiec za tobą, żeby nic Ci się nie stało. Niall opowiadał mi o tym całym Michaelu. Wolałem się upewnić, że jesteś bezpieczna.-Greg
-Dzięki. Niall przesłał Ci moje zdjęcia?-Lola
-Tak. Myślałem, że wiesz.-Greg
-To po to ostatnio robił mi tyle zdjęć. Mam już powód-Lola.
-Wybiegłaś ze szpitala. Czemu? Coś z Niall'em?-Greg 
-Nie, ale coraz bardziej uświadamiam sobie, że to co spotkało Niall'a to moja wina.-Lola 
-Nie twoja. Nie mogłaś przewidzieć tego wypadku. Nie jesteś Jasnowidzem. Przynajmniej tak mi się wydaje.-Greg 
-No nie jestem nim.-Lola
-To wina tego całego Mich... jakoś mu tam szło.-Greg
-Michaela. Mocno wasi rodzice są źli na mnie?-Lola
-Byli źli, ale zrozumieli, że nic nie mogłaś na to poradzić.-Greg
-Co za ulga. Wracamy do szpitala.-Lola
-No pewnie.-Greg
Szliśmy z powrotem. Greg zadawał mi masę pytań. Rozumie, że chciał mnie poznać, ale no bez przesady. Jednak postanowiłam na nie odpowiadać, żeby go do siebie nie zrazić. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Niepewnie weszłam do szpitala. Ślimaczym tempem szłam do sali Niall'a. 
-Nie śpieszy Ci się do chłopaka-Greg. 
-Nawet nie wiesz jak mi się śpieszy.-Lola
-To przyśpiesz bo w taki tempie dotrzemy tam za 3 dni.-Greg
-No wiesz ja się boje.-Lola
-Czego?-Greg
-Waszych rodziców. -Lola
-Spokojnie. Obronię Cię.- Greg dumnie wypiął pierś. Miał koszulkę ze znaczkiem superman'a. 
-Bardzo śmieszne.-Lola
Dochodziliśmy do sali. Usłyszałam śmiechy i tak jakby bardzo cichy głos Niall'a. Raptownie przyśpieszyłam zaczęłam biec. Wparowałam na salę wszyscy się na mnie patrzyli. Musiałam sprawdzić czy nie miałam przesłyszeń. Spojrzałam na łóżko...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje wam za wasze wszystkie pozytywne jak i negatywne komentarze. To one pomagają mi pisać nowe rozdziały. Jak czytam waszą opinie to na mojej mordce zawsze pojawia się wielki uśmiech. Jeszcze raz dziękuje. Mam jeszcze jedną prośbę dodawajcie się do OBSERWATORÓW.
KOMENTUJCIE :D
No a teraz na osłodę kilka zdjęć.

One Direction






El i Lola




El i Lou


poniedziałek, 11 lutego 2013

1000 wyświetleń

Dziękuje wszystkim za odwiedzanie mojego bloga. Nie spodziewałam się, że w przeciągu 3 miesięcy będzie aż tak dużo wyświetleń. Po prostu jesteście wspaniali. Dzięki wam dalej pisze i mam coraz więcej pomysłów na tego bloga. Dziękuje też za te 50 komentarzy. Naprawdę pomagają mi przezwyciężyć lenistwo i wszystkie przeszkody, które nie dają mi pisać rozdziałów. Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie czytać moje wypociny. Jeszcze raz dziękuje za te 1000 wyświetleń.
P.S Niedługo powinien pojawić się nowy rozdział.

Liebster Awards

Nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Moje odpowiedzi na pytania:
1. Co spowodowało, że zaczęłaś pisać?
Długie namowy kuzynki i chęć spróbowania czegoś nowego.
2. Jakie są twoje zainteresowania ?
Słuchanie muzyki, śpiew, pisanie opowiadań.
3. Jakiej muzyki słuchasz ?
Pop, Rap.
4. Czy chciałabyś zająć się w przyszłości pisaniem ?
Może.
5. Jaki jest twój ulubiony blog ?
Dużo ich jest m.in.  te 11 nominowanych.
6. Jaka jest twoja ulubiona książka ?
Pamiętniki Wampirów i Pamiętnik Nastolatki.
7. Na czyj koncert chciałabyś pójść ?
Rihanna, Pih, East West Rocker. 
8. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole ?
Historia.
9. Lubisz chodzić na imprezy, czy wolisz raczej spokojniejsze sposoby spędzania czasu ?
To zależy od humoru.
10. Jaki jest twój ulubiony film ?
Last Song ostatnia piosenka, Szkoła uczuć, LOL, Sex story, To tylko sex.
11. Czy masz rodzeństwo ?
Nie mam rodzeństwa. 

Moje pytania: 
1. Ile masz lat?
2. Kto/Co jest twoją inspiracją. 
3. Twoje hobby?
4. Twój idol?
5. Twoja ulubiona książka?
6. Jak masz na imię? 
7. Na kim w życiu zależy Ci najbardziej?
8. Cieszycie się z koncertu Justina Biebera w Polsce?
9. Czemu zaczęłyście pisać bloga?
10. Czy ktoś wam pomaga w pisaniu bloga?
11. Którego z chłopaków z 1D lubicie najbardziej i dlaczego?

Nominowane blogi:
1.http://xyouareperfecttome.blogspot.com/
2.http://jedno-serce-tysiace-problemow.blogspot.com/
3.http://kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com/
4.http://stoleemyhearttt.blogspot.com/
5.http://hello-in-my-world.blogspot.com/
6.http://onedirectionimaginyyy.blogspot.com/
7.http://historianieztegoswiata.blogspot.com/
9.http://zwyciezycniesmialosc.blogspot.com/
10.http://walka-o-ta-milosc.blogspot.com/
11.http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com/

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział VIII


Oczami Loli.

Wstałam spałam jakąś godzinę, ale więcej nie mogłam znowu miałam koszmary. Śniło mi się, że jestem w jakimś lesie razem z mamą, tatą, Margaret, Niall'em, Harry'm, Liam'em Michaelem i Biancom. Było wszystko dobrze do czasu. Weszliśmy w jakąś ścieżkę nagle napadli na nas znajomi Mike'go rozpoznałam w tej grupce dwie osoby Fabiana i Daniela dwóch moich kolegów ze szkoły. Z tego wszystkiego ja wyszłam cało oraz Michael i Bianca. Moi rodzice umarli Margaret i Niall wylądowali w szpitalu a mój brat i Li zostali porwani. Wtedy się obudziłam. Ten sen mnie przeraził. Muszę powiadomić o nim Hazze. Zeszłam na dół zobaczyć czy jest mój braciszek. Był więc poszłam się przebrać w 
Ten Zestaw i do tego zegarek, znalazłam te ciuchy w szafie najwidoczniej zapomniałam ich spakować albo mi się nie zmieściły do torby i miałam je spakować do walizki taty a moja kochana skleroza o tym zapomniała. Ciesze się, że je znalazłam, bo szukałam tej bluzki w Londynie myślałam, że ją zgubiłam. Całe szykowanie zajęło mi 5 minut. Jak nigdy. Znowu zeszłam na dół. Byłam głodna ale nic nie było do jedzenia bo w końcu nic nie kupiliśmy. 
-Pojedziemy coś zjeść, jestem głodna zjadłabym konia z kopytami.- Lola
- No pewnie. Tylko przestań mówić jak nasz kochany głodomorek.- Harry 
-On tak nie mówi.- Lola
-Może przy tobie. - Harry
-Trzeba też coś będzie kupić Li bo też pewnie jest głodny. - Lola
-No tak. -Harry
-Muszę Ci coś powiedzieć.- Lola i Harry
-Ty pierwsza.- Harry
-No dobrze. Miałam taki dziwny sen a może koszmar. Tak koszmar do tego lepiej pasuje. Śniło mi się, że idziemy przez las ja, ty, Niall, Li, mama, tata, Margaret, Bianca i Michael. Wchodzimy w jakąś ścieżkę czy dróżkę, nagle napadają  na nas koledzy Michaela. Z tego wszystkiego cało wychodzę tylko ja, Bianca i Michael. Tata i mama umierają, Margaret i Niall lądują w szpitalu a ty i Li zostajecie porwani.- Lola 
-I co było dalej??-Harry
-Obudziłam się. -Lola
-Aha. Ok.-Harry
-Tylko najlepsze jest to, że w tej grupce chłopaków rozpoznałam Fabiana i takiego Daniela. -Lola
-Jwsteś pewna?-Harry
-Tak.-Lola
-Dobra to teraz moja kolej. FabianjestwzmowiezMichaelemiBiancą.-Harry 
-Co Harry jeszcze raz i wolniej.
-Fabian jest w zmowie z Biancą i Michaelem.
-CO? To niemożliwe. Przecież to mój przyjaciel. Obronił mnie przed moim byłym.-Lola
-Lola przykro mi ale Li widział jak rozmawiał przed szpitalem z tym całym Michaelem. Tak naprawdę to nie jest naszym fanem tylko udawał, żeby się do nas zbliżyć.-Harry
-Skąd ty to wszystko wiesz?-Lola
-Liam zrobił mu o nas taki mały podstawowy test o naszym zespole, każdy Directioners to wie. Pytał o nasze imiona, nazwiska, rodzeństwo, znaki szczególne typu fobia Louisa na punkcie pasków i marchewek. - Harry
-Boże to nawet ja to wiem chociaż was nienawidzę.-Lola
-CO?!-Harry
-Oj nienawidziłam was. Zanim poznałam, ale już wtedy wiedziałam o was podstawowe wiadomości dzięki Ali. Gadała o was jak nakręcona. Nicol czasem gadała z nią, wtedy miała ich dość, bo ile to można słuchać o jednym zespole, ale teraz bym gadała z nimi  gdyż was pokochałam. No właśnie ja nigdy nie słyszałam jeszcze waszej chociaż jednej piosenki, bo jak dziewczyny chciały ich słuchać to ja wychodziłam na długie spacery. Zazwyczaj wracałam po 2-3 godzinach. -Lola
-Widzę, że nie byłaś naszą fanką.-Harry
-Nadal nią nie jestem. -Lola
-To się niedługo zmieni. Zobaczysz. Posłuchasz trochę naszych piosenek i pójdziesz na koncerty wtedy staniesz się Directioners. -Harry
-No zobaczymy. Zresztą kto powiedział, że będę chodzić na wasze koncerty.-Lola 
-No ty będąc moją siostrą i dziewczyną Niall'a. El i Perrie chodzą na koncerty jak wtedy akurat mają wolne w pracy.-Harry
-No właśnie a czym zajmują się dziewczyny.-Lola 
-Perrie śpiewa w zespole Little Mix a El to nie wiem co robi chodzą pogłoski, że jest modelką. Ponoć czasami gra w jakiś reklamach. -Harry
-El jest modelką?? A pozowała do jakiejś sesji. -Lola
-No nie wiem Lou nic nam nie chcę o niej powiedzieć.-Harry 
-Ok. Nie było pytania. Tylko jak coś to nie mów nikomu, że nie wiedziałam czym się zajmują moje kumpele. Dobrze ??-Lola
-No dobrze. -Harry
-To jedziemy do Prater Garten mają tam naprawdę dobre jedzenie. Dawno tam nie jadłam. Weźmiemy 3 pizze na wynos. -Lola
-Po co tak dużo. -Harry
- Co zrobisz jak Niall się obudzi.-Lola
-Po takim wypadku. Tak szybko. Słyszałaś lekarza.-Harry
-Tak słyszałam ale dalej mam nadzieje, że dojdzie do siebie szybciej i wiadomość o wypadku nie ujrzy światła dziennego -Lola
-Bądź pewna, że Michael już o to zadba.-Harry 
-Oby nie. -Lola
-Miejmy nadzieję.-Harry 
-Ja ją mam cały czas. Teraz żałuje kilku rzeczy jakie powiedziałam Fabianowi.-Lola
-Co mu powiedziałaś???-Harry
-No jak dużo dla mnie znaczycie ty, Niall. Li, Lou i Zayn. No to, że polubiłam dziewczyny. O tych zdjęciach z wypadku, katastrofie i Margaret.-Lola 
-No o te pierwsze dwie rzeczy bym się martwił a o pozostałe nie Michael sam się nie wsypie. Zresztą niech prasa się dowie o tym będzie po problemie. Chociaż nasze fanki będą widziały, że nie zależy Ci na kasie i sławie. Dużo mówiłaś na temat swojego związku z Niall'em.-Harry
-Nie. Tylko, że z nim jestem i podałam kilka cech Niall'a np. opiekuńczy, żartobliwy, romantyczny, wierny, czuły, szczery, pomysłowy.-Lola 
-Niall ma takie cechy???? -Harry. Zrobił naprawdę bardzo zdziwioną minę.
-No. A co w tym dziwnego. Znacie go dłużej ode mnie, ale nie umiecie z niego wydusić tych cech.-Lola
-Po co nam one. Dla mnie nie musi być romantyczny, wierny, czuły, pomysłowy i opiekuńczy. Żartobliwy i szczery może być bo wiem, że nie będzie mnie oszukiwał a i rozśmieszał. -Harry
-Nie przeginaj. To jedziemy już czy nie.-Lola
-No tak. Gdzie jest ten Prater Garden. -Harry
-Poprowadzę Cię. -Lola
-Dobrze. -Harry
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zamówiliśmy 2 pizze po długiej namowie Harr'ego. Ja cały czas chciałam wziąć 3. To chyba już z przyzwyczajenia, że sam Niall zjada 2.  Na zamówienie czekaliśmy 30 minut. Pojechaliśmy do szpitala. Staliśmy w korkach droga dłużyła mi się w nieskończoność. Wreszcie po godzinie byliśmy w szpitalu. Weszliśmy do środka. Nigdzie nie było Li. Zaczęłam go szukać. Harry dzwonił do niego usłyszałam telefon w sali na, której leżał Niall. Weszłam do środka. Siedział tam Liam a dosłownie to spał. Nie chciałam go budzić więc wyszłam i kazałam bratu przestać dzwonić bo znalazłam zgubę i śpi. Niall dalej był blady ale już chyba mniej. Według mnie wyglądał lepiej. Ciekawe, która godzina. Muszę zapytać Hazzę i przypomnieć mu o odczytaniu testamentu. No właśnie adwokat obiecał powiadomić resztę w Londynie. Ciekawe czy to zrobił. Zadzwoniłabym do nich ale jakoś sklep z telefonami komórkowymi nie jest mi o drodze. Jest 12. Za 3 godziny jest to całe odczytanie. Muszę poszukać Harr'ego. Znalazłam go po 10 minutach rozmawiał z lekarzem. Wyglądał na zadowolonego. Czyli z Niall'em jest lepiej, a może nie chodzi o niego tylko Margaret. No właśnie ciekawe co u niej jestem w tym szpitalu już 4 raz a byłam u niej tylko jeden. Musze się do niej wybrać w końcu od katastrofy minął tydzień. Lekarz właśnie odchodził więc podeszłam do Hazzy:
-Co jest??-Lola
-Z Niall'em już lepiej.-Harry 
-To fajnie. A wiesz co z Margaret.-Lola
-Tak jutro chcą ją wybudzić ze śpiączki.-Harry
-To dobrze. Pamiętasz co dzisiaj jest. -Lola
-Nooo dzisiaj jest sobota. Za 2 dni szkoła. A ty jeszcze nie jesteś do niej zapisana. Zgadłem??-Harry
-Nie. Dzisiaj jest odczytanie testamentu. O 15. Pamiętasz?-Lola 
-Boże zapomniałem. A gdzie ono jest.-Harry
-No właśnie tak dziwnie bo u mnie w domu.-Lola 
-Aha. To za ile jedziemy. -Harry
-No tak za nie całe 2 godziny. Słuchaj zadzwoń do Lou albo Zayn'a i zapytaj czy będą dzisiaj na tym całym odczytaniu. -Lola
-Ok.-Harry
Zaczął dzwonić do Lou odebrał Harry zaczął się wypytywać potem zrobił zdziwioną minę. Rozłączył się.
-Harry co się stało?? Braciszku powiedz mi. -Lola
-Cała 4 czeka pod naszym tzn. twoim domem. Pytają się gdzie jesteśmy. -Harry
-Nie powiedziałeś im o wypadku Niall'a. O tej całej aferze z Michaelem. O jego sztuczkach, numerach. Jakby im się coś stało on jest chory umysłowo. Krzywdę może zrobić każdemu. Po tym wszystkim co się stało mi, Niall'owi nic im nie powiedziałeś. Wiesz jakie to jest nieodpowiedzialne a jak im się coś stanie. To będzie twoja wina bo ich nie ostrzegłeś. Teraz wsiadaj w samochód i jedz do domu. Masz tu klucze. Nie musisz wracać. Ja obudzę za chwile Li i wrócimy do domu taksówką. -Lola
-Ok. Już jadę. A może wrócicie ze mną. Będę spokojniejszy.-Harry
-Nie, bo mam tu do załatwienia jeszcze jedną ważną sprawę.- Lola
A tą sprawą jest zejście na dół do prosektorium. W końcu muszę się zająć sprawą pogrzebu. Miałam nadzieję, że Niall mi w tym pomoże ale sprawy się tak ułożyły, więc muszę dać sobie sama rade. Mam nadzieję, że będę na tyle silna. W razie czego wezmę ze sobą Li. Mogłam wziąć brata ale lepiej niech się zajmie resztą 1D. Póki są cali. Poszłam do sali gdzie leży Margaret muszę ją odwiedzić. Coś mi mówi, że ona mi pomoże się z tym uporać. Znalazłam jej salę weszłam do środka. Nie wierzyłam własnym oczom. Widziałam mojego ojca. Przetarłam je ze zdziwienia. O co chodzi?? Czy ja śnie?? 
-Tato co tu robisz???-Lola
-Przyszedłem odwiedzić moją ukochaną. -Tata
-Ale ty nie żyjesz. Dzisiaj jest odczytanie twojego testamentu.-Lola 
-Ale jak to. Ja żyje i mam się coraz lepiej po katastrofie.-Tata
-Dzwonili do nas ze szpitala czy prosektorium, że nie żyjesz. Dokładnie nie wiem bo byłam wtedy tu i cie szukałam a telefon odebrał Zayn. -Lola
-Może im się osoby pomyliły. No wiesz wszyscy byli zmasakrowani. Ciężko było kogoś odróżnić. A zresztą skąd wiedzieli, że to ja skoro ty mnie nie zidentyfikowałaś.-Tata
-Babcia-Lola
-Jak to babcia, ale to nie możliwe skąd by wiedziała.
-To musi być ona ostatnio dzwoniła do Harr'ego, że mają mnie oddać jej i to ona mnie teraz wychowa.-Lola
-Żartujesz sobie. -Tata
-Nie dlatego chcę odczytanie tego testamentu i mam nadzieję, że będzie tam kto ma się mną zająć. Tym kimś mam nadzieję są chłopcy i Margaret.-Lola
-No tak po to miesiąc temu byłem u adwokata.-Tata
-To dobrze. Mam kolejny proroczy sen,a może całe moje ostatnie życie to jeden wielki sen.-Lola
-Lola kochanie to nie sen. Ja na prawdę żyję twoja babcia uknuła tą całą moją mnie maną śmierć, żeby dostać majątek po mnie i po mamie. -Tata
-Co?? Teraz to ty sobie staruszku jaja robisz.-Lola
-Nie z mamą odkąd się znamy odkładamy pieniądze około 300 euro miesięcznie. Do tej pory zaoszczędziliśmy jakieś 64800 tysięcy euro. Babcia o tym wiedziała te pieniądze miały być dla ciebie i twoje wykształcenie i wychowanie jakby nas zabrakło przed twoimi 18 urodzinami. -Tata
-Nie no teraz to ja jestem pewna, że to sen. Dobra muszę się obudzić bo się spóźnię na odczytanie testamentu własnego ojca. -Lola
-Kochanie ale to nie sen tylko rzeczywistość.-Tata
-No to udowodnij. -Lola
-Dobrze. Jak? -Tata
-Nie wiem. -Lola
-Pojedziemy do domu i zobaczymy reakcje babci. Pasuje takie udowodnienie. Pewnie już czeka w domu i zastanawia się na co by tu wydać twoje pieniądze. Była taka odkąd poznałem twoją mamę. Czyli 18 lat temu. -Tata
-Znacie się aż 18 lat. -Lola
-Tak.-Tata
-Wiesz co tatusiu zaczynam Ci wierzyć. To musi być rzeczywistość. Chodźmy po Liam'a i jedźmy do domu.-Lola
-Dobrze.-Tata
Poszłam obudzić Li. Kazałam mu się uszczypnąć i to tak mocno. Poczułam to. Czyli, że to nie sen. Mój tata żyję moja babcia uknuła to. Jak ja jej nienawidzę. Pożegnałam się z Niall'em. Jeszcze Margaret i Niall się ockną i będę w pełni szczęścia. Jeszcze jakby przymknęli Mike'go i Bi. Byłabym w 7 niebie, może nawet w 10 jeżeli takie istnieje. Tęsknie za moim wariatem. Brakuje mi tych jego pomysłów. Nawet pobitych butelek koło łóżka. Chcę aby już się obudził i nigdy mnie nie zostawił, ale to tylko moje marzenie, które nigdy się nie spełni. Niall ma karierę i fanki a ja życie jak każda inna nastolatka. Szkoda. Chociaż może nie stracę mojego Miśka jak bym się postarała to bym dała radę. Tylko muszę być silna i bronić go przed Michaelem. No i oczywiście Biancą a on mnie będzie ukrywał przed paparazzi i fankami. Boję się, że mogą mi grozić przez związek z Niall'em. Też lubię Tokio hotel i Rammstein ale nie szaleje na ich punkcie i nie grożę ich dziewczyną, narzeczonym i żoną. Boże.  Jak ja dawno nie słuchałam muzyki od czasu wyprowadzki z Hamburga. Jakoś nie miałam czasu. Z chłopakami nie da się nudzić zawsze znajdą jakieś zajęcie. Jak nie to pojawi się Michael zaczynają się wtedy problemy i trzeba je rozwiązać i też nie ma czasu. A jak mój związek ujrzy światło dzienne i paparazzi to dopiero będzie się działo. Nie będę miała spokoju 24 godziny na dobę. Wyszłam z Li na korytarz gdy zobaczył mojego tatę stanął i nie wiedział co ma zrobić. Złapałam go za nadgarstek ciągnęłam do wyjścia i tłumaczyłam. Wreszcie sam zaczął iść a mi ulżyło bo już nie miałam siły go ciągnąć. Zamówiłam taksówkę. Przez całą drogę opowiadałam tacie co się działo przez ten tydzień. Jak tak mnie słuchał to czasami śmiał się z pomysłów chłopaków. Zresztą nie tylko on widziałam, że taksówkarzowi też poprawiliśmy humor. Oczywiście mój tatulek nie był zadowolony z tego szkła w stopie. No ale cóż nigdy nie można uszczęśliwić wszystkich. Lecz najbardziej się wkurzył jak usłyszał co robił Michael i Bianca. Myślałam, że zaraz coś zepsuje w taksówce, ale się powstrzymał. Po 20 minutach byliśmy pod domem. Kierowałam się do drzwi ale były zamknięte. Samochodu Harr'ego tez nie  było. Liam zaczął do niego wydzwaniać. Ja się zaczęłam martwić, bo ten geniusz nie odbierał telefonu. Zabrałam Li jego telefon i zaczęłam sama do niego dzwonić. Odebrał za 3 razem cały jakiś radosny.  
**Rozmowa telefoniczna:**
-Hej Harry gdzie jesteście???-Lola
-No w Prater Garden, bo byli głodni. W domu nic nie ma do jedzenia
-Za ile będziecie w domu??-Lola
-Już się zbieramy.-Harry
-To dobrze. Mam dla was niespodziankę.-Lola
-Jaką??-Harry
-Wiesz co to niespodzianka.-Lola 
-Tak.-Harry
-Więc co to?-Lola 
-No coś czego się nie spodziewamy. Zazwyczaj nikt nam nie mówi co to, żeby było tak tajemniczo.-Harry
-No własnie. Jak przyjedziecie to zobaczycie.-Lola 
-Ok. To będziemy za chwile.-Harry
-Tylko jedz ostrożnie pamiętaj to jest miasto Michaela.-Lola 
-Tak, tak pamiętam. Na razie.-Harry
-Pa.-Lola
**
-Musimy poczekać na zewnątrz bo Harry ma klucze a teraz są w Prater Garden bo byli głodni a w domu nie ma nic do jedzenia. -Lola
-A co to z niespodzianka dla nich. Dla mnie nigdy nie ma niespodzianek.-Liam
-Mój tata. Też był dla ciebie niespodzianką. Pamiętasz. Musiałam cię ciągnąć do wyjścia, bo stałeś jak słup. -Lola
-A to rozumiem. -Liam
-Czemu to ja muszę być tą niespodzianką.- Tata 
-Nikt nie wie, że żyjesz.-Lola
-Aha już każdego poinformowałaś.-Tata 
-Nie to samo wyszło ja z nikim nie gadałam, oprócz Fabiana. Co ja najlepszego narobiłam.-Lola
-O co chodzi.-Tata 
-Lola to nie twoja wina skąd mogłaś wiedzieć, że pomaga Michaelowi.-Liam
-No powinnam się domyśleć. Zadawał tak dużo pytań, a sam o sobie nic nie mówił.  Jaka ja jestem głupia. -Lola
-Nie jesteś. Pamiętaj jesteś człowiekiem i masz prawo się mylić i czegoś nie zauważyć. To samo było ze mną i Niall'em nie zauważyliśmy tej butelki i przez nas trafiłaś do szpitala. No własnie jak noga??-Liam
-Boli jeszcze ale tylko czasami jak za mocno stanę. -Lola
-Nie powinnaś tak dużo chodzić. Lecz twój pierwszy błąd był taki, że po wyjściu ze szpitala zaczęłaś biegać i nas szukać.-Liam
-Martwiłam się o was Harry zaczął na was krzyczeć w szpitalu i nawet nie wiem co wam powiedział. Sam nie chciał powiedzieć o czym gadaliście. Przyjeżdżamy do hotelu was nie ma. Harry dalej nic nie gada. No więc robiłam to co do mnie należało. Szukałam was.-Lola
-Lola jesteśmy już duzi damy sobie rade.Pamiętaj jesteśmy starsi od ciebie. -Liam
-Ale jesteście w nieznanym dla was mieście. Gdzie czyhają na was wszędzie niebezpieczeństwa. -Lola
-Damy sobie radę.-Liam
-Widzę jak dajecie sobie radę. Niall leży w szpitalu nie wiadomo czy z tego wyjdzie. A ty mi tu mówisz, że jesteście duzi i dacie sobie radę.-Lola 
-Skończcie się kłócić. Przyjechała reszta i stoją jak słupy.-Tata 
-Cześć wam. To jest moja niespodzianka. -Lola
-Co tu robi twój tata. To sen Lola. Ja śnie. Czy mam zwidy.-Harry
-To rzeczywistość. Moja babcia uknuła śmierć taty, żeby dostać w spadku po ojcu pieniądze. Duża sumę pieniędzy. Także nie chodziło o mnie a o kasę. Dlatego chciała się mną zająć, żeby dostać kasę. -Lola
-O kurwa!!!-Harry
-Uważaj na słownictwo.-Lola
-Przepraszam panie Spitzer. To się nie powtórzy. -Harry
-Mów mi Stefan ,Harry. - Tata
-Dobrze. Postaram się zapamiętać.-Harry
-Patrzcie kto idzie moja "kochana" babcia oraz twórca tego zamieszania.-Lola 
-Lola, ale o co Ci chodzi.-Babcia
-No nie wiem może o to, że tata żyje a ty uknułaś  to, żeby dostać nasz majątek.- Lola
-O czym ty mówisz.-Babcia
-Ty identyfikowałaś zwłoki taty??-Lola
-Tak.-Babcia
-To patrz on stoi tu koło mnie, i z tego co wiem to ma się bardzo dobrze.-Lola 
-Byłam pewna, że to on. -Babcia
-Dobra skończ mi opowiadać te bajeczki, bo i tak w nie nie uwierzę.-Lola
-Wnusiu dobrze zrobiłam to dla pieniędzy. Ostatnio mi się nie układa. Jacyś urzędnicy chcą mi zabrać domu. Uznałam, że ten plan wypali. -Babcia
-Ode mnie byś tych pieniędzy nie dostała, bo nie wiem gdzie się znajdują.- Lola
-Ale ja wiem.-Babcia
Naszą rozmowę przerwał przyjazd adwokata. Nie wiedział o co chodzi. Zaprosiłam wszystkich do domu. Próbowałam to wyjaśnić ale sama mało rozumiałam. Zrobił to za mnie tata z babcią. Chyba pierwszy raz od śmierci mamy normalnie ze sobą rozmawiają. Nie krzyczą, babcia nie oskarża taty o śmierć mamy. Wszystko tłumaczyli ponad pół godziny. W końcu doszli do wniosku, że babcia dostanie od nas pieniądze na spłatę długów i odwoła to wszystko co powiedziała na temat ojca. Pójdzie do prosektorium i powie, że to nie jej zięć. Nareszcie koniec tego wszystkiego. Wiem o co chodzi. Na pewno będę teraz utrzymywać bliższe kontakty z babcią. Teraz tata każe mi wracać do Londynu i iść do szkoły, ale ja nie chce tu zostawić Niall'a. Lecz chyba nie wygram bo po jego stronie jest babcia i reszta zespołu. Jak ja nienawidzę się z nimi kłócić. Zawsze znajdą jakiś sposób, żeby mnie przekonać. Nagle podeszli do mnie Lou, El, Zayn i Perrie.
-Jest sprawa. Wyjeżdżamy na miesiąc a za 2 tygodnie są twoje urodziny mamy dla ciebie prezent. - wszyscy 
-Dostałam...